Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Ernest Bryll: poeta narodowych kolęd

Ernest Bryll (1935–2024) Ernest Bryll (1935–2024) Michał Wargin / EAST NEWS
W wieku 89 lat zmarł Ernest Bryll, literat, którego życie i praca dokumentują etapy historii powojennej Polski, a przede wszystkim – chętnie śpiewany poeta.

W grudniu 1980 r. w Teatrze Muzycznym w Gdyni miała premierę śpiewogra, jak się to nazywało, pod tytułem „Kolęda Nocka”. A w niej największe wrażenie robił śpiewany przez Krystynę Prońko „Psalm stojących w kolejce”: „Za czym kolejka ta stoi? Po szarość, po szarość, po szarość/ Na co w kolejce tej czekasz? Na starość, na starość, na starość”. Autorem muzyki był Wojciech Trzciński. Autorem słów do tych hymnów doby szarzyzny, zwątpienia i beznadziei – na płycie opublikowanych już w 1982 r., podczas stanu wojennego – był Ernest Bryll.

Bryll wyczuł moment zwrotny

Zmarły właśnie w wieku 89 lat Bryll – poinformowało o jego śmierci Stowarzyszenie Pisarzy Polskich – był dziennikarzem (zaczynał w 1955 r. w słynnym „Po Prostu”), krytykiem filmowym, poetą identyfikowanym z pokoleniem „Współczesności”, autorem przekładów i ambasadorem RP w Irlandii (w latach 90.). Ale w zbiorowej pamięci pozostanie głównie za sprawą piosenek. Szczególnie tych z lat 80., które – jak „Psalm...” – wyczuły jakąś emocję i moment zwrotny w historii: „Bądź jak kamień, stój, wytrzymaj, kiedyś te kamienie drgną i polecą jak lawina”.

Podobny charakter miały piosenki i wiersze z programu „Boże, nie daj nam siebie utracić” (do muzyki Włodzimierza Korcza), prezentowanego w stanie wojennym przez Muzeum Archidiecezji Warszawskiej, wykonywane przez Danutę Rinn i Krzysztofa Kolbergera, a później rozpowszechniane w drugim obiegu na przegrywanych własnym sumptem kasetach. Oglądał w nich Polaków przez pryzmat skrzydeł husarskich: „Choć zmalały, spopielały/ Jeszcze siły nie straciły/ Jeszcze są jak dawniej były/ Jeszcze skrzydła dawnej chwały/ Mogą unieść nas”.

Czytaj też: Pastuszkowie na estradzie

Trochę szopka, trochę Zaduszki

Narodową emocję Bryll wyczuwał i wcześniej, w dramacie „Rzecz listopadowa”, wystawianym w Katowicach w latach 60. przez Józefa Szajnę, w którym autor połączył wątki „Wesela” i „Dziadów”. „Jest u nas w kraju jedno święto takie/ Kiedy się rozumieją Polacy z Polakiem” – cytował na naszych łamach Zdzisław Pietrasik, relacjonując snuty przez Brylla „opis narodowo-mistycznych obrzędów, w czasie których teraźniejszość spotyka się z przeszłością. Są elity, przy nich klakierzy, ale pojawiają się także wskrzeszeni powstańcy warszawscy, a nawet matka Polka czekająca na powrót syna”.

Trochę szopka, trochę Zaduszki. Obraz skomplikowany jak życie Ernesta Brylla – inteligenta z awansu społecznego, z problemami zawodowymi po wojnie (ojciec służył w AK), długich latach w PZPR, zakończonych jednak odrzuceniem partyjnej legitymacji po wprowadzeniu stanu wojennego. I obraz poety uduchowionego, chętnie sięgającego po motywy religijne, skupionego na wielkiej narracji o Polsce (słychać ją także w tekstach śpiewanych, choćby „Pieśni – kronice” wykonywanej przez Marka Grechutę), ale zarazem mającego kontakt ze światem – wyjeżdżał za granicę, na przełomie lat 60. i 70. uczestniczył w programie dla pisarzy w USA, później pełnił funkcję dyrektora Polskiego Instytutu Kultury w Londynie, po 1989 r. wykładał za granicą i prócz pracy ambasadora zajmował się tłumaczeniami z kilku języków.

Między estradą, teatrem i radiem

Wiersze irlandzkie w jego przekładach wykonywała grupa Carrantuohill. „Poezja jako zawód, jako sposób zarobkowania? – pisał na swoim blogu. – No nie. Jeśli tylko można, trzeba pracować w innym zawodzie. Nawet po to, aby nie mieć zbyt wiele czasu na pisanie wierszy”.

Inaczej było jednak w wypadku tych piosenkowych strof – kolejny musical, czy też śpiewogra, zrealizowane z Katarzyną Gärtner „Na szkle malowane”, swojskie, ludowe, a zarazem nowoczesne i zachodnie w stylu kompozycji, zaowocowało przebojami, które później wykonywali Halina Frąckowiak, Czesław Niemen i Maryla Rodowicz. Bryll był literatem, który między sceną, estradą a telewizją i radiem przemieszczał się bez trudu.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną