Recenzja spektaklu: „Masakra”, chor. Paweł Sakowicz
Po udanym „Thrillerze” ciekawie zapowiadany nowy spektakl Pawła Sakowicza okazał się dziwacznie ponurą wizją tańca towarzyskiego.
Po udanym „Thrillerze” ciekawie zapowiadany nowy spektakl Pawła Sakowicza okazał się dziwacznie ponurą wizją tańca towarzyskiego.
Straumatyzowana rodzina okazuje się Polską po katastrofie smoleńskiej, którą należy złożyć w jakąś mityczną rodzinną całość. Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina.
Sporo tu prowokacji, zarówno wobec mężczyzn, jak i kobiet.
Dyrektor artystyczny Opery Narodowej podszedł do opery Szymanowskiego po raz trzeci. I szkoda, bo okazało się, że tym razem nie ma wiele do powiedzenia.
Budując świat Prospera, Miśkiewicz zdaje się przywoływać teatry nieżyjących już reżyserów – intelektualistów, którzy swoimi spektaklami budowali Narodowy.
Jerzy Stuhr dobrze syntetyzuje postać Lecha Wałęsy: wąs, Matka Boska w klapie, wyrzucane z pewnością siebie opryskliwe frazy i mocne sądy.
Dwa utrzymane w podobnym stylu i mało oryginalne balety złożyły się na najnowszą premierę Polskiego Baletu Narodowego zrealizowaną z okazji setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.
Różnie teatry podeszły do obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę.
Na warszawskiej scenie stoją obok Polak, Ukrainiec i Senegalczyk, i opowiadają historie, które dowodzą, jak jesteśmy blisko siebie. Niestety, także w obliczu końca świata.
W 100-lecie odzyskania niepodległości, 11 listopada Teatr w Legnicy przyjrzał się na nowo dziełu Andrzejewskiego i Wajdy.
Szczepan Twardoch jest ulubieńcem polskiego teatru.
Na fali świętowania 100-lecia niepodległości duet Janiczak/Rubin wziął pod lupę autorkę „Roty” i bajek dla dzieci Marię Konopnicką.
Satyra na hipokryzję współczesnych świętoszków, na patriarchalizm i snobizm jest obecna, ale nie przytłacza.
Po wybitnej powieści i świetnym filmie pomysł, by „Blaszany bębenek” przenieść także na musicalową scenę, wydawał się dość karkołomny.
Opera ta była napisana pierwotnie po niemiecku, a tłumaczenie powstało później na użytek polski. Może dziś warto byłoby zrobić lepsze?
Warszawska Rampa konsekwentnie kontynuuje tradycję musicali wykorzystujących utwory legend rocka.
Krzysztof Garbaczewski kontynuuje eksperymenty z łączeniem teatru z technologiami.
Sztuczne dialogi pełne są „polskości”, często zresztą brzęczą w nich efekciarskie aluzje do współczesności.
Warszawskie przedstawienie to przykład rozrywki familijnej na wysokim poziomie.
„Aktorzy prowincjonalni”, film Agnieszki Holland sprzed 40 lat z prowincjonalnym teatrem jako ówczesną Polską w pigułce, w Koszalinie stali się pretekstem do osobistej, szczerej i poruszającej wypowiedzi tutejszego zespołu.