Ludzie i style

Super Bowl, czyli sport, Taylor Swift i teorie spiskowe. Co to za fenomen?

Taylor Swift i Travis Kelce, Super Bowl 2024 Taylor Swift i Travis Kelce, Super Bowl 2024 Patrick T. Fallon / EAST NEWS
W tym roku jeszcze bardziej niż w poprzednich latach dało się zauważyć, że Super Bowl jest raczej wydarzeniem z zakresu popkultury niż sportu.

Wstępne dane dotyczące oglądalności tegorocznego finału ligi futbolu amerykańskiego mówią o rekordowych 115 mln widzów, którzy zasiedli przed telewizorami, by zobaczyć, jak broniący tytułu Chiefs z Kansas City wygrywają w dogrywce z 49ers z San Francisco. Jednak w tym roku jeszcze bardziej niż w poprzednich latach można było zauważyć, że Super Bowl jest raczej wydarzeniem z zakresu popkultury niż sportu.

Mała liga, wielkie emocje

Super Bowl to, oczywiście, wciąż najważniejsze wydarzenie sportowe w USA. Pytani w sondzie ulicznej Amerykanie niemal jednogłośnie twierdzili, że zdobycie pucharu NFL jest trudniejsze niż zwycięstwo w piłkarskich mistrzostwach świata. To dobrze pokazuje, jak bardzo futbol amerykański znajduje się za oceanem w centrum sportowego życia. Informacje o zmianach w drużynach, rekordach poszczególnych zawodników, strategiach trenerów – to dla wielu widzów sprawy równie ważne co dla fanów piłki nożnej w Europie.

Jeśli nie ważniejsze, bo mała liga generuje naprawdę wielkie emocje. Do tego wspólne oglądanie Super Bowl jest jedną z niezmiennych amerykańskich tradycji. Internet na kilka dni przed meczem wypełnia się poradami, co przygotować na stół, jakimi przekąskami zaskoczyć gości i czy lepiej w czasie transmisji przegryzać chrupki, skrzydełka, czy kiełbaski.

Reklama krótka, ale droga

Finałowy wieczór to już od dawna wydarzenie mocno zakorzenione w świecie popkultury. Z racji rekordowych wyników oglądalności 30-sekundowy sport nadany w trakcie emisji (a przerw reklamowych jest wiele) kosztuje ok. 7 mln dol. Nic więc dziwnego, że na przestrzeni lat firmy uczyniły z reklam pokazywanych podczas Super Bowl osobne wydarzenie. I już na kilka tygodni przed finałem w sieci można znaleźć zapowiedzi, kto pojawi się w spotach.

W tym roku w reklamie BMW wystąpił Christopher Walken, David i Victoria Beckham reklamowali Ubera, a Jason Momoa śpiewał, jak bardzo się cieszy, że w końcu ma w domu Wi-Fi od T-Mobile. A to tylko kilka przykładów. Pewną tradycją stało się wyszukiwanie w sieci dzień po zawodach najlepszych reklam i ocenianie, kto wygrał tę komercyjną rywalizację. W tym roku byli to chyba Ben Affleck i Matt Damon w reklamówce Dunkin Donuts.

Drogie reklamowe spoty to też dobry moment na premierę zwiastunów filmowych, zwłaszcza tych najbardziej oczekiwanych. Nawet jeśli kogoś nie interesuje, kto przeniesie czy kopnie piłkę przez pół boiska, to możliwość zobaczenia zapowiedzi nadchodzących premier przyciąga tłumy przed telewizory.

W tym roku widzowie mogli zobaczyć trailer z dawna zapowiadanego „Wicked”, ekranizacji popularnego musicalu dziejącego się w Oz, albo rzucić okiem na sceny z kolejnego filmu o Deadpoolu, gdzie bohater zmierzy się z Wolverinem. Większą popularnością cieszą się też odcinki programów rozrywkowych i seriali nadawanych tuż przed i tuż po sportowej rozgrywce. Z punktu widzenia amerykańskiej telewizji – to jeden z niewielu wieczorów, gdy rzeczywiście całe Stany oglądają to samo.

Czytaj też: Super Bowl, czyli jak Ameryka odkryła Amerykę

Taylor Swift na trybunach

Nie da się jednak ukryć, że w tym roku na Super Bowl rządziła muzyka. I nie chodzi tu o występ Ushera w przerwie meczu. Choć piosenkarz został wysoko oceniony i wiele osób podziwiało jego umiejętność śpiewania i synchronicznej jazdy na wrotkach (nie takie rzeczy na występach w przerwie już widziano), oczy wielu widzów były zwrócone ku trybunom, gdzie Taylor Swift w towarzystwie koleżanki i aktorki Blake Livley dopingowała Travisa Kelce, swojego chłopaka, zawodnika Chiefs.

To, jakie emocje budził w ostatnich miesiącach związek piosenkarki i jednego z graczy, jest trudne do zrozumienia z europejskiej perspektywy. Pytanie, czy Swift zdąży dolecieć na Super Bowl z koncertu w Japonii, pojawiało się nawet w serwisach informacyjnych. Od kiedy związek stał się oficjalny, komentatorzy sportowi, zwykle trzymający się z dala od popu, niemal po każdym meczu Chiefs rozmawiali też o obecności Taylor na trybunach. Graczy pytano zaś o to, jaki jest ich ulubiony utwór piosenkarki.

Sprzedaż koszulek z numerem Travisa Kelce wzrosła o 400 proc. Wielbiciele i wielbicielki popu, którzy futbolem się nie interesowali, zaczęli rzucać okiem na transmisje meczy. Zainteresowanie Swift wzrosło do tego poziomu, że niektórzy zaczęli narzekać: kamery obserwowały, co robi na trybunach piosenkarka, zamiast skupiać się na zawodnikach.

Czytaj też: Taylor Swift. Historia z czarnymi charakterami

Czy Taylor poprze Joe Bidena?

Jednak absolutny szczyt zainteresowania przypadł na dwa tygodnie przed Super Bowl, gdy po sieci zaczęły krążyć teorie spiskowe. Wedle nich Taylor Swift miała specjalnie umawiać się z Travisem Kelce, by zyskać przychylność większej grupy Amerykanów. A gdy już drużyna Chiefs wygra Super Bowl (oczywiście w ustawionym meczu), Swift i Kelce razem ogłoszą, że popierają Joe Bidena w wyborach prezydenckich. Dodajmy: wielu fanów Swift zadeklarowało, że oddałoby głos na kandydata, którego wskaże piosenkarka. Stąd już tylko krok od hipotezy, że cały związek, a może nawet kariera Taylor to skomplikowana operacja CIA mająca na celu zmanipulowanie wyborców. Brzmi idiotycznie, ale część Republikanów i konserwatywnych mediów zaczęła krytykować Swift zupełnie na poważnie.

Sport, popkultura, polityka – Super Bowl doskonale skupia elementy tożsamości Stanów Zjednoczonych. Rozpoczyna się rozwinięciem nad boiskiem gigantycznej flagi i odśpiewaniem hymnu (w tym roku w wykonaniu popularnej piosenkarki country Reby McEntire) oraz przelotem zespołu akrobacyjnego sił powietrznych. Pod koniec zaś na boisko wbiegają zawodnicy, trenerzy, menedżerowie, kamery i rodziny. I właśnie wtedy zwycięski sportowiec może dostać buziaka od swojej dziewczyny, dopełniając tego amerykańskiego snu, który rozgrywa się, gdy cała Europa śpi, czekając na poniedziałek.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Mamy wysyp dorosłych z diagnozami spektrum autyzmu. Co to mówi o nich i o świecie?

Przez ostatnich pięć lat diagnoz autyzmu w Polsce przybyło o 100 proc. Odczucie ulgi z czasem uruchamia się u niemal wszystkich, bo prawie u wszystkich diagnoza jest jak przełącznik z trybu chaosu na wyjaśnienie, porządek. A porządek w spektrum zazwyczaj się ceni.

Joanna Cieśla
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną