PRZEMEK BERG: – Najpierw proste pytanie: skąd się bierze woda?
ARTUR MAGNUSZEWSKI: – W naszych warunkach klimatycznych – w zdecydowanej większości ze złóż podziemnych. Oczywiście nasuwa się zaraz pytanie, skąd woda pod ziemią. Z zasilania atmosferycznego. Woda krąży w zamkniętym obiegu hydrologicznym. Gromadzi się nad oceanami w wyniku silnego parowania, a następnie z masami powietrza przenosi się nad kontynenty, gdzie powstają opady atmosferyczne, wnikające potem do podziemnych warstw wodonośnych. Ten cykl trwa od zawsze i będzie trwał. Jeśli jednak opadów z jakiegoś powodu brakuje, może dojść do tzw. suszy glebowej. To pierwszy stopień suszy, dotkliwy głównie dla roślin o płytkich systemach korzeniowych.
Jaki jest kolejny etap?
Susza hydrologiczna, gdy rzeki tracą dużo wody. Na końcu tego procesu jest tzw. susza hydrogeologiczna. Przy długim braku opadów rzeki zaczynają drenować wodę z głębszych warstw podziemnych. Susza wówczas sięga już bardzo głęboko.
Tegoroczna zima jest bardzo sucha. Nie padało w grudniu, nie pada w styczniu. Czy to już susza? Czy susza może wystąpić zimą?
Jeśli porównamy sumę opadów atmosferycznych z siłą parowania, to w półroczu letnim mamy zawsze najwyższe opady, ale jednocześnie parowanie jest wysokie, bo dni są długie. Słońce znajduje się wysoko i dopływ jego energii jest znaczny. Jeśli następują długie przerwy w opadach, pojawia się susza letnia. Zimą powinno być odwrotnie – parowanie jest zdecydowanie mniejsze w stosunku do opadów. Dlatego odbudowują się wówczas zasoby wód podziemnych i stają się rezerwą na czas letni.