Wulkanów na Ziemi jest bez liku, ale większość z nich znajduje się w strefach styku płyt litosfery, z których składa się powierzchnia planety. Te płyty mają nawet ponad 100 km grubości i powoli wędrują po globie, ślizgając się po płynnej materii skalnej leżącej poniżej nich. Bywa, że się zderzają, a wtedy takim zwarciom towarzyszy intensywny wulkanizm. Tak powstał „ognisty krąg” wokół Pacyfiku, w ten sposób wyrosły Etna, Wezuwiusz i inne stożki śródziemnomorskie.
Ale są też inne wulkany – te, które dały początek Hawajom, Islandii, Samoa i paru innym miejscom na globie, w tym właśnie Wyspom Kanaryjskim. Wszystkie powstały w punktach zwanych przez geofizyków plamami gorąca (ang. hotspot). Na powierzchnię globu docierają strumienie gorącej magmy podpływającej wprost z głębokości ok. 2,9 tys. km, czyli ze strefy położonej niemal w połowie drogi do środka globu. Tu kończy się skalny płaszcz Ziemi, a zaczyna jej żelazne jądro.
Pobudka Cumbre Vieja
Plama gorąca funkcjonująca pod Wyspami Kanaryjskimi pojawiła się ok. 50–70 mln lat temu. Najpierw dała początek najstarszym: Lanzarote i Fuerteventurze, które geologicznie tworzą jeden grzbiet, a potem kolejnym wyspom położonym coraz bardziej na zachód. Każda z nich to w zasadzie osobny wulkan, a właściwie wielki masyw wulkaniczny o wysokości od 5 do 7 km, którego górna część wystaje ponad lustro wody, a większość skrywa się w Atlantyku.
Taką genezę ma też La Palma, jedna z młodszych wysp archipelagu, która liczy 2–4 mln lat i jest zwieńczona licznymi kraterami i drugorzędnymi wulkanami.