RSV, dobrze znany nieznajomy. Czym jest wirus, który zbiera żniwa wśród dzieci?
To może być szok dla czytelników i odbiorców codziennych serwisów medycznych, że wśród raportów o pandemii koronawirusa nagle przebił się na pierwsze strony wirus, którego nazwy do tej pory nie znali. Nie koronawirus, tylko RSV – ile osób potrafi rozszyfrować ten skrót?
A na pewno wielu się zdziwi, że mamy tu do czynienia z dobrze znanym, typowym zarazkiem atakującym jesienią i zimą górne oraz dolne drogi oddechowe, choć do tej pory rzadszym niż wirusy grypy czy inne powszechne sezonowe rhino- i adenowirusy.
RSV nie wywoływał do tej pory medialnego wzmożenia, choć potrafił sprawić nie lada kłopot, a nawet doprowadzał do tragedii, gdy jego ofiarą był wcześniak pozbawiony naturalnej odporności i z niewykształconym jeszcze w pełni układem oddechowym. Wcześniak, co wymaga podkreślenia, którego rodzice nie uodpornili na spotkanie z tym patogenem, choć istnieje przecież taka możliwość. Są jej jednak pozbawione noworodki urodzone we właściwym terminie oraz starsze dzieci, które RSV przekazują sobie wzajemnie w żłobkach, przedszkolach i szkołach. Dlaczego teraz jest to tak częsta infekcja? Bo w ubiegłym roku nie było jej prawie wcale.
Stefan Karczmarewicz: Fakty i dezinformacje o wcześniakach i nie tylko
Powrót sezonowych infekcji
– Na moim oddziale jest dzisiaj 11 dostawek, już nie ma gdzie tych dzieci kłaść – wyznaje w piątek wieczorem dr Lidia Stopyra, kierująca Oddziałem Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala Specjalistycznego im.