Wykryty w połowie listopada 2021 r. w Botswanie i RPA nowy wariant koronawirusa został w iście ekspresowym tempie wpisany przez Światową Organizację Zdrowia na listę „budzących obawy”. I bardzo dobrze, bo dzięki temu ruszył ogrom badań, które umożliwiły jego szybkie scharakteryzowanie. Wyniki analiz epidemiologicznych wskazują, że omikron jest faktycznie klinicznie łagodniejszą formą SARS-CoV-2.
Co to dokładnie oznacza? Otóż ryzyko hospitalizacji i zgonu wskutek zakażenia jest istotnie niższe w porównaniu do wariantu delta. Niedawne badania przeprowadzone w USA i obejmujące blisko 70 tys. osób wykazały, że zainfekowani omikronem trafią do szpitali o połowę rzadziej, o ok. 75 proc. mniejsze jest prawdopodobieństwo, że będą wymagać intensywnej terapii, a ryzyko, że umrą, było zredukowane aż o ok. 90 proc. Ponieważ na przebieg covid-19 wpływ ma bardzo wiele zmiennych, warto podkreślić, że powyższe wyniki uzyskano po kontroli takich parametrów jak wiek i płeć, występowanie chorób przewlekłych, przebycie zakażenia koronawirusem oraz status zaszczepienia.
Czytaj także: Omikron. Więcej zakażeń, mniej ciężko chorych?
Łagodniejszy, ale o wiele szybszy
Rezultaty te mogłyby napawać optymizmem. Wcześniejsze badania wskazywały, że ogólny odsetek zakażonych SARS-CoV-2, który wymaga hospitalizacji, wynosi ok.