Dla sieci Ikea, podobnie jak całej branży handlowej, okres przedświąteczny to najważniejszy czas w roku. Jednak szwedzki gigant w swojej kampanii promocyjnej nie tylko nie używa motywów religijnych, ale nawet unika określenia „Boże Narodzenie”. Swoją kolekcję produktów na święta nazwał Vinterfest (czyli zimowa impreza). Nie wszystkim się to spodobało, a część prawicowych środowisk w Polsce wezwała, nie po raz pierwszy zresztą, do bojkotu sieci. Kilka miesięcy temu Ikea znalazła się na cenzurowanym, gdy zwolniła pracownika, który na wewnętrznym forum firmy ostro krytykował osoby LGBT. Podobnie jak i wtedy, tak i teraz Ikea raczej konsumenckim bojkotem martwić się nie musi. Robi zresztą to samo, co cała branża handlowa na świecie – wykorzystuje święta do swoich celów.
Zakupy na czarno
Jak wynika z danych Polskiej Rady Centrów Handlowych liczba odwiedzających centra rośnie pod koniec roku o 25 proc. w porównaniu z innymi miesiącami. – Obroty najemców są w grudniu wyższe o ok. 47 proc. od średniej rocznej. W ubiegłym roku jeszcze większe wzrosty dotyczyły na przykład sprzedających biżuterię, artykuły dla dzieci i książki, czyli przedmioty, które najczęściej znajdujemy pod choinką – mówi Anna Szmeja, prezes Retail Institute. Okres przedświąteczny jest dla handlu zdecydowanie najważniejszy, chociaż jego znaczenie stopniowo maleje. – Kiedyś ten szczyt sprzedaży był dla sieci handlowych bardziej odczuwalny, bo na wiele rzeczy mogliśmy sobie pozwolić tylko z okazji Bożego Narodzenia. O ile zatem kilkanaście lat temu obroty rosły w grudniu w wielu sieciach o ponad 60 proc., to teraz „tylko” o 30–40 proc. – mówi Maria Andrzej Faliński, ekspert rynku handlowego, przewodniczący Forum Dialogu Gospodarczego.