Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

WhatsApp stanie się aparatem inwigilacji. Usuń go dziś

Kiedy w lutym 2014 r. Facebook ogłosił plany przejęcia WhatsAppa, było jasne, że nie chodzi tylko o poszerzanie portfela produktów firmy. Kiedy w lutym 2014 r. Facebook ogłosił plany przejęcia WhatsAppa, było jasne, że nie chodzi tylko o poszerzanie portfela produktów firmy. HeikoAL / Pixabay
Popularny komunikator zmienia politykę prywatności. Nowe zasady to kolejny krok do konsolidacji ekosystemu Facebooka, który zamienia naszą prywatność i uwagę w lukratywne zyski.

Od maja WhatsApp będzie zbierał o nas jeszcze więcej danych, a co gorsza, przekazywał je spółce matce do użycia przy tworzeniu pogłębionych profili użytkowników i użytkowniczek. Cyfrowy nadzór, przed którym ostrzega m.in. Shoshana Zuboff z Harvardu, obejmuje kolejne, zdawałoby się, bezpieczne aplikacje i usługi.

Jak możemy przeczytać w nowym regulaminie, WhatsApp będzie automatycznie monitorował czas i częstotliwość korzystania z funkcjonalności takich jak rozmowy, wiadomości, grupy, opisy i zdjęcia, płatności, zakupy i opcje biznesowe. Numery telefonów pozwolą ustalić, z kim najczęściej rozmawiamy. Te dane posłużą algorytmom Facebooka do dalszej manipulacji wyświetlanymi treściami i reklamami. Odmowa akceptacji zasad oznacza trwałe zablokowanie dostępu do aplikacji i usunięcie konta po 120 dniach.

Użytkownicy w rękach korporacji

Kiedy w lutym 2014 r. Facebook ogłosił plany przejęcia WhatsAppa, było jasne, że nie chodzi tylko o poszerzanie portfela produktów firmy. Akwizycja miała być kolejnym krokiem do konsolidacji rynku i stworzenia kompletnego ekosystemu, procesu rozpoczętego przez przejęcie Instagrama w 2012 r. Wówczas Mark Zuckerberg pytał swojego CFO wprost, „czy powinniśmy rozważyć ściganie jednego lub dwóch z nich [nowych biznesów – przyp. JZ]”, wyjaśniając, że powodem jest „neutralizacja potencjalnego konkurenta” oraz „integracja produktów”.

Cel pierwszy został zrealizowany już w momencie zakupu. WhatsApp zyskał ogromną popularność szczególnie na Zachodzie i w Azji. Aplikacja cieszyła się znacznie większym zaangażowaniem i liczbą wysyłanych wiadomości, zarazem goniąc już tylko Messengera i Skype’a pod względem liczby użytkowników w USA. Już tylko z tego powodu zakup WhatsAppa powinien był zostać przez regulatorów ochrony konkurencji w Stanach i UE zablokowany.

A dużo groźniejszy długoterminowo okazał się drugi cel. WhatsApp do tej pory uchodził za pozbawiony reklam, bezpieczny komunikator – dzięki szyfrowaniu end-to-end, czyli wysyłce wiadomości nie na serwer firmy, ale bezpośrednio na urządzenie naszego adresata. Tuż po przejęciu Zuckerberg przekonywał, że ceniący prywatność i większą anonimowość użytkownicy aplikacji nie mają się czego obawiać.

Publiczne deklaracje były pustosłowiem, które maskowało zakulisowy proces integracji, czyli łączenia różnych produktów i usług Facebooka w całość. Dane osobowe z jednej aplikacji byłyby dzięki temu od razu wykorzystywane przez inną, a profilowane reklamy objęłyby wszystkie aplikacje i platformy. W ten sposób Facebook zaczął tworzyć zamknięty ekosystem, w którym rzekoma różnorodność produktów technologicznych i miliardy użytkowników z całego globu znajdują się w rękach jednej prywatnej korporacji.

Imperium budowane na kłamstwach

Zuckerberg i jego ludzie od początku świadomie wprowadzali w błąd regulatorów. W 2014 r., uzyskując poparcie Komisji Europejskiej na zakup WhatsAppa, twierdzili, że nigdy nie dojdzie do połączenia kont użytkowników WhatsAppa i Facebooka. Już w 2016 r. korporacja to zrobiła, za co rok później UE nałożyła na nią karę 122 mln euro.

Chociaż w Polsce Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów jest bierny i nie podejmuje się – mimo licznych apeli – regulacji cyfrowej gospodarki, w wielu krajach UE taka polityka Facebooka wzbudziła ogromne oburzenie. Włoski urząd antymonopolowy, chyba najbardziej aktywny w zakresie cyfryzacji na kontynencie, już w 2017 r. nałożył na Facebooka karę 3 mln euro za naruszenie praw konsumentów. W 2019 r. jego niemiecki odpowiednik zakazał łączenia danych między aplikacjami, na co Facebook odpowiedział… zarzutem o niewłaściwy zakres kompetencji urzędu.

Niewinne, zdawałoby się, decyzje biznesowe ostatniej dekady są dzisiaj jak domykająca się pułapka zastawiona na nas wszystkich w sieci. Małe i średnie przedsiębiorstwa nie tylko nie stają do równej walki, ale są okradane z danych czy wyrzucane z ekosystemu – imperium, które budują giganci tacy jak Google, Facebook czy Amazon. Używane przez nas komunikatory, media i platformy nie są już prywatnymi usługodawcami – stały się kluczową infrastrukturą publiczną o skali mono- lub oligopoli. Po 20 latach nieregulowanej anarchii wonnego rynku nadszedł czas na nowy cyfrowy ład.

Regulacje albo barbarzyństwo

Jak słusznie zauważa część ekspertów branży cyfrowej, Facebook może zechcieć monetyzować WhatsAppa w sposób podobny do chińskiego WeChata, czyli jako wielofunkcyjnej platformy łączącej komunikację z zakupami i rezerwacjami. Małe firmy miałyby korzystać z aplikacji zamiast własnych systemów płatniczych, usługowych i sklepów. To dlatego nowy regulamin pojawi się najpierw w Indiach, które są największym rynkiem amerykańskich firm technologicznych w Azji. Jednocześnie to właśnie Indie najambitniej bronią swojej suwerenności cyfrowej. Po wprowadzeniu lokalnego podatku cyfrowego planują odebrać gigantom GAFA dane osobowe obywateli, a na arenie G20 już rok temu blokowały rozwój neoliberalnego „wolnego rynku danych”.

Proponowane z kolei przez Unię Europejską regulacje, nazwane Kodeksem Usług Cyfrowych i Kodeksem Rynków Cyfrowych, mają szansę zatrzymać ten proces konsolidacji reżimu akumulacji współczesnego kapitalizmu. RODO nie wystarcza, bo stawką jest nie tylko prywatność, ale też uczciwa konkurencja i jasne reguły gry ustalane przez użytkowników, a nie korporacje maksymalizujące zysk. Zbieranie i przekazywanie danych w celach profilowania reklam musi zostać zakazane lub – w wariancie minimum – opcjonalne, da chętnych. W innym przypadku, jak dowodzi większość ekonomistów, płacimy ukrytą cenę, o której Zuckerberg nas nie informuje.

Nowe zasady nie znaczą, że Facebook wejdzie w posiadanie Twojego prywatnego klucza i będzie czytał wiadomości – choć wielokrotnie już Zuckerberg publicznie mówił jedno, a w imię zysku robił drugie. Ale powodów do usunięcia aplikacji i tak jest co niemiara. Setki milionów użytkowników i użytkowniczek już usunęło WhatsAppa na rzecz przede wszystkim Signala i Telegrama. I ja polecam usunąć WhatsAppa już dziś.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną