Rynek

Zamrożona kolej. Zima nie tłumaczy paraliżu PKP na taką skalę

Opóźnienia pociągów. Takiej skali paraliżu nie można tłumaczyć mrozem. Opóźnienia pociągów. Takiej skali paraliżu nie można tłumaczyć mrozem. Marta Dudzińska / Agencja Gazeta
Mimo ogromnych inwestycji i mantry o gotowości na trudne warunki atmosferyczne nasza kolej poległa w starciu z krótkotrwałą prawdziwą zimą. Czy rząd wyciągnie konsekwencje wobec spółek grupy PKP?

Chociaż wczorajsze i dzisiejsze mrozy są spore, daleko im przecież do rekordowych. Dodatkowo nie towarzyszą im intensywne opady śniegu, które mogłyby być sporym wyzwaniem. Jednak poza jakością powietrza to kolej jest największą ofiarą pogody. Według danych zarządcy naszej sieci spółki PKP Polskie Linie Kolejowe wczoraj wieczorem opóźnionych było aż 60 proc. pociągów w Polsce, a dziś rano około połowy. Sytuacja powoli się poprawia, jednak wciąż wiele składów nie dojechało do celu, chociaż dawno powinno. Szereg pociągów dalekobieżnych notuje opóźnienia dochodzące nawet do czterech godzin. Fatalna jest sytuacja w aglomeracji warszawskiej, gdzie w porannym szczycie wiele połączeń Kolei Mazowieckich nie mogło normalnie funkcjonować i wciąż mamy gigantyczne opóźnienia. Jak informuje Portal Pasażera PKP PLK, do południa odwołano dzisiaj już 125 pociągów w całej Polsce, a co czwarty skład odjeżdża z opóźnieniem już ze stacji początkowej.

Czytaj także: Obiecanki na torach

Kolej nie może narzekać na brak pieniędzy

Tymczasem przecież co roku na początku zimy spółki grupy PKP informują o swoim przygotowaniu do trudnych warunków atmosferycznych. Realizujemy ogromny program modernizacji naszej sieci kolejowej, głównie za unijne pieniądze. Przybywa wyremontowanych tras i nowych składów, większość pociągów dalekobieżnych jest obsługiwana nowoczesnymi zespołami trakcyjnymi albo przynajmniej gruntownie zmodernizowanymi wagonami. Niedawno sam minister infrastruktury Andrzej Adamczyk chwalił się dostawami nowych lokomotyw i przypominał, że nigdy tyle nie inwestowano w kolej.

Tymczasem dla wielu pasażerów wczorajsza i dzisiejsza podróż pociągami to prawdziwy koszmar. Wielu nie ma wyboru, także dlatego, że z powodu pandemii znaczna część przewoźników autobusowych zawiesiła nierentowne połączenia. Kolej, sowicie dotowana z pieniędzy podatników, miała być pewnym i przewidywalnym środkiem transportu, bez względu na okoliczności. Spółka PKP Intercity niedawno podpisała z rządem nową umowę (bez przetargu) o dotacjach do przewozów, dzięki której przez najbliższe dziesięć lat dostanie aż 21 mld zł z budżetu państwa. Na brak pieniędzy kolejarze już naprawdę narzekać nie mogą.

Czytaj także: Samorządy jawnie sabotują rozwój kolei, choć przyjmują dotacje

Czy minister się wytłumaczy i rozliczy szefów PKP?

Kilkunastostopniowy mróz (a taki panował lub panuje na obszarze większości Polski) nie może być racjonalnym wytłumaczeniem paraliżu o takiej skali. Oczywiście pojedyncze awarie taboru czy pęknięcia szyn zawsze mogą się zdarzyć, ale gdy normą są dwu- lub trzygodzinne opóźnienia na głównych trasach, powody muszą być bardziej złożone. Wszyscy pasażerowie czekają na wyjaśnienia, co poszło nie tak, gdzie popełniono błędy i dlaczego zima tak bardzo zaskoczyła kolej. Te wyjaśnienia winny jest nam szef resortu infrastruktury oraz podlegli mu szefowie spółek Grupy PKP, wobec których Andrzej Adamczyk powinien wyciągnąć konsekwencje.

Na razie wiele wskazuje na to, że podstawowy powód opóźnień to awarie infrastruktury, za którą odpowiadają PKP Polskie Linie Kolejowe. To spółka, która nieustannie chwali się gigantyczną skalą inwestycji, tymczasem okazała się bezradna w starciu z pierwszą istotną falą mrozów od kilku lat. Nie wróży to najlepiej – zmiany klimatyczne to przede wszystkim coraz więcej skrajnych zjawisk pogodowych. O ile trudno przygotować się na gwałtowne burze, przewracające drzewa na tory, o tyle akurat temperatury nawet rzędu –20 st. C nie powinny być aż takim problemem. Owszem, pojawiają się coraz rzadziej, ale nie przeszliśmy jeszcze do strefy klimatycznej śródziemnomorskiej. Poza naszą koleją.

Czytaj także: Pesa dla Deutsche Bahn, czyli wielka biznesowa klapa

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Andrzej Duda: ostatni etap w służbie twardej opcji PiS. Widzi siebie jako następcę królów

O co właściwie chodzi prezydentowi Andrzejowi Dudzie, co chce osiągnąć takimi wystąpieniami jak ostatnie sejmowe orędzie? Czy naprawdę sądzi, że po zakończeniu swojej drugiej kadencji pozostanie ważnym politycznym graczem?

Jakub Majmurek
23.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną