Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Jak z pomocą uchodźcom radzą sobie polskie koleje?

Uchodźcy wojenni z Ukrainy na dworcu kolejowym w Przemyślu. 9 marca 2022 r. Uchodźcy wojenni z Ukrainy na dworcu kolejowym w Przemyślu. 9 marca 2022 r. Łukasz Dejnarowicz / Forum
Specjalne pociągi ewakuacyjne z Ukrainy, bezpłatne przewozy dla uchodźców po Polsce i do Niemiec, nadzwyczajne połączenia w całym kraju – potencjał kolei w tych nadzwyczajnych okolicznościach jest ogromny. Niestety, wpadek też nie brakuje.

Ukraińskim kolejarzom na pewno będzie się stawiać pomniki. Dokonują oni bowiem niezwykłych rzeczy, organizując podróż tysiącom Ukraińców opuszczającym w dramatycznych okolicznościach ojczyznę. Pociągi jeżdżą nie tylko z Kijowa, Odessy czy Lwowa, ale nawet udaje się utrzymać nieregularną komunikację z Charkowem. Ukraińskie składy zaczęły wjeżdżać do Polski (korzystając z przygranicznych odcinków szerokotorowych) praktycznie wszędzie tam, gdzie jest to technicznie możliwe, łącznie z przeznaczoną do ruchu towarowego Linią Hutniczą Szerokotorową. Szybko stało się jasne, że również nasza kolej musi pomóc w rozwiezieniu setek tysięcy uchodźców po Polsce lub w kierunku innych krajów, przede wszystkim do Niemiec i Czech. Co działa dobrze, a co gorzej?

Czytaj także: Uchodźcy z Centralnego. Dezercja wojewody i bohaterstwo wolontariuszy

Jest za co chwalić

Na pochwałę zasługuje na pewno szybka decyzja zarówno PKP Intercity, jak i przewoźników regionalnych o wprowadzeniu bezpłatnych przewozów dla obywatelek i obywateli Ukrainy. Pewnym zgrzytem jest wyłączenie z tego rozwiązania pociągów EIC i EIP (popularnych Pendolino), co wprowadza niepotrzebny chaos. Doprowadziło to też do sytuacji, w której znaczna część połączeń z Warszawy do Berlina nie była bezpłatna dla uchodźców. Na szczęście spółka PKP Intercity postanowiła zmienić kategorię wszystkich pociągów do Niemiec na zwykłe IC. Ta sama firma wydłuża składy zaczynające w Przemyślu, chociaż w wielu pociągach jest wciąż duży tłok i brakuje miejscówek. Na szczęście do pomocy włączyli się przewoźnicy regionalni – zarówno Polregio, jak i spółki należące do samorządów wojewódzkich. Uruchamiają one specjalne, bezpłatne dla pasażerów połączenia z regionu przygranicznego w głąb Polski, do różnych województw.

Czytaj także: O uchodźcach z Dworca Centralnego ciąg dalszy

Dramat na dworcach

Niestety, na wysokości zadania nie stanęła spółka PKP SA zarządzająca dworcami kolejowymi. Toalety na wielu z nich są wciąż płatne, a chaos ostatnich dni na Dworcu Centralnym w Warszawie był zupełnie niepotrzebny. To, że ten budynek nie nadaje się do obsługi większej liczby podróżnych na przyzwoitym poziomie, wiemy od wielu lat. Uchodźcy w ogóle nie powinni być tam zatem kierowani, zanim nie powstanie odpowiednia infrastruktura tymczasowa w okolicy. Dopiero teraz zaczyna ona powoli funkcjonować. Spółka PKP Polskie Linie Kolejowe, odpowiedzialna za tory i stacje, postanowiła przywrócić do życia peryferyjną linię kolejową łączącą Krościenko przy granicy z Ukrainą i Sanok. Niestety, kilkudniowy remont tej nieczynnej od 2010 r. trasy okazał się niewystarczający. Już pierwszy przejazd pociągu z uchodźcami został przerwany wykolejeniem składu. Ten dość wstydliwy epizod pokazuje, jakie są efekty wieloletnich zaniedbań w utrzymaniu niektórych linii. W tej chwili pociągi kursują tylko między Zagórzem a Uhercami. Dalej pasażerom pozostają zastępcze autobusy.

Czytaj także: Polsce grozi katastrofa humanitarna. Czy PiS wie, co robi?

Szansa dla polskich kolei

Napływ uchodźców to dla naszych spółek kolejowych wyzwanie, ale też ogromna szansa, aby pokazać zalety tego środka transportu. Do tej pory odgrywał on – zwłaszcza w przewozach między Polską a Ukrainą – zdecydowanie zbyt małą rolę. Do tego był wręcz dyskryminowany przez polskich polityków, którzy w pandemii zakazali ukraińskim pociągom wjazdu do Polski, chociaż ukraińskie autokary mogły normalnie kursować. Widzimy również, jak wielkie znaczenie strategiczne ma utrzymywanie wszystkich linii kolejowych, także tych peryferyjnych i mało popularnych, w przyzwoitym stanie technicznym. Miejmy nadzieję, że z tego pospolitego ruszenia kolejowego rządzący wyciągną odpowiednie wnioski. A są one bardzo proste. Po pierwsze, w kolej opłaca się inwestować. A po drugie, musi być ona przyjazna dla pasażera. Potrzebujemy dworców z bezpłatnymi toaletami i wygodnymi poczekalniami, pociągów z jasną i przejrzystą taryfą biletową oraz reaktywacji wszystkich zamkniętych przed laty tras. Nie tylko w sytuacjach nadzwyczajnych, ale po prostu każdego dnia.

Czytaj także: Tory, po których nikt nie jeździ

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną