Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Ruszył proces byłego prezesa KNF. Sędzia wyprosiła z sali reporterkę „Polityki”

Marek Chrzanowski, zdjęcie z 2017 r. Marek Chrzanowski, zdjęcie z 2017 r. Maciej Łuczniewski / Gazeta Polska / Forum
6 listopada w sądzie rejonowym Warszawa-Śródmieście, po trzech latach od wpłynięcia aktu oskarżenia, ruszył wreszcie proces Marka Chrzanowskiego, byłego szefa Komisji Nadzoru Finansowego.

Afera z jego udziałem wybuchła w 2018 r., gdy „Gazeta Wyborcza” opublikowała treść rozmowy nagranej w siedzibie KNF przez właściciela Getin Noble Banku Leszka Czarneckiego. Chrzanowski składał mu ofertę korupcyjną. Chciał, żeby zatrudnił w jego banku wskazanego przez siebie człowieka z pokaźną pensją (Czarnecki mówił później, że chodziło o 40 tys. zł miesięcznie), a w zamian KNF będzie przychylniej patrzył na ten bank. Po ujawnieniu nagrań Chrzanowski trafił do aresztu, gdzie spędził dwa miesiące. Po czym wrócił na posadę wykładowcy w SGH i tu pracuje do dziś.

Czytaj też: PiS zabetonuje KNF? Kolejny przyczółek upadłej władzy

Oskarżony Marek Chrzanowski

Marek Chrzanowski (zgodził się na podawanie pełnego nazwiska i ujawnienie wizerunku), ubrany w granatowy garnitur i białą koszulę, stawił się w sądzie w towarzystwie dwóch swoich obrońców: Radosława Baszuka i Marcina Kondrackiego. Przed rozprawą odmówił reporterce „Polityki” komentarza, zastrzegając, że zrobi to chętnie później, na zamknięcie procesu.

Zaczął prokurator Paweł Lex ze śląskiego wydziału departamentu ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Krajowej, który odczytał akt oskarżenia. Oskarżył Marka Chrzanowskiego o to, że 28 marca 2018 r. w Warszawie przekroczył swoje uprawnienia jako funkcjonariusz publiczny, przewodniczący KNF zobowiązany do powstrzymywania się od jakichkolwiek spraw osobistych, które mogłyby kolidować lub wskazywać na konflikt interesów, i od jakichkolwiek działań, które mogłyby narazić KNF na utratę zaufania.

Reklama