Najchętniej niezadowoleniem z rozmów dzielił się z mediami szef „Solidarności” Rolników Indywidualnych, która przez okres rządów PiS nie zauważyła ani problemów z Zielonym Ładem, ani nadmiernego napływu zboża i żywności ukraińskiej. Larum podniosła dopiero po zmianie rządu. Po rozmowie z premierem Donaldem Tuskiem, ministrem rolnictwa Czesławem Siekierskim i wiceministrem Michałem Kołodziejczakiem szef „S” RI Tomasz Obszański stwierdził, że premier wyszedł do rolników z niczym. O zmianach w Zielonym Ładzie zadecyduje bowiem 15 marca Komisja Europejska, a granica z Ukrainą zamknięta nie zostanie. Trzeba więc protest nasilić.
Czytaj także: Bunt wsi. Kto i o co tu walczy, a kto kogo rozgrywa. Trzy punkty widzenia
Rolnicy protestują dalej
Obszański nie wie jeszcze, co zdecyduje Komisja, ale mimo to zapowiedział kolejny protest, blokady wjazdów do miast wojewódzkich i powiatowych. Zaprosił do uczestnictwa w nim Piotra Dudę, szefa NSZZ „Solidarność”, co oznaczać może powtórkę z minionej środy. W czyim imieniu przemawia Obszański, „Solidarności” czy protestujących rolników? Kto naprawdę zamierza organizować kolejny protest? Nie jest jasne.
Czy dla jego organizatorów protestu ważniejsze są zmiany w Zielonym Ładzie, które zaproponuje Komisja Europejska, czy też kolejna rozróba przed nadchodzącymi wyborami samorządowymi? Czy chodzi o podtrzymywanie chaosu i atmosfery niezadowolenia w nadziei, że poprawi wyborczy wynik obecnej opozycji, czy też o rozwiązanie problemów producentów zboża, kukurydzy, rzepaku, kurczaków czy malin?
Czytaj także: