Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Czeski RegioJet rzuca wyzwanie PKP Intercity. Na torach coraz ciaśniej, mamy się z czego cieszyć?

Czeski RegioJet rzucił wyzwanie PKP Intercity. Czeski RegioJet rzucił wyzwanie PKP Intercity. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl
Prokuratura, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a nawet Komisja Europejska mają badać, czy państwowe PKP Intercity i prywatny RegioJet uczciwie walczą o klienta. Polscy i czescy menedżerowie się kłócą – na szczęście pasażerowie na tym korzystają.

Jak co roku w drugą niedzielę grudnia w całej Europie zaczyna obowiązywać nowy rozkład jazdy pociągów. Tym razem to w Polsce moment szczególny – czeski RegioJet rzuca wyzwanie PKP Intercity, przede wszystkim na kluczowej trasie z Krakowa przez Warszawę do Trójmiasta. Żółte pociągi prywatnej czeskiej firmy jeżdżą już co prawda od września między Warszawą a Krakowem, ale tylko dwa razy dziennie i w mało atrakcyjnych porach dla większości pasażerów. Od 14 grudnia kursów między dwoma największymi polskimi miastami będzie już sześć w każdym kierunku – przez cały dzień. Do tego dojdą trzy pary połączeń ze stolicy do Trójmiasta i z powrotem. RegioJet obiecywał jeszcze pociągi co dwie godziny między Warszawą a Poznaniem, ale to połączenie wystartuje z poślizgiem: 1 lutego. Czesi stwierdzili, że nie są na razie technicznie gotowi i wolą uruchamiać nowe trasy na raty.

Awantura na torach

Konkurencja, na którą czekali tak długo pasażerowie, staje się faktem, ale towarzyszy jej atmosfera skandalu, pomówień, a nawet śledztw. Zaczęło się od wiadomości na komunikatorze WhatsApp, jakie w sierpniu i wrześniu Radim Janczura, założyciel i szef spółki Student Agency, do której należy RegioJet, wysyłał Januszowi Malinowskiemu, prezesowi PKP Intercity. Zarzucał w nim państwowemu przewoźnikowi utrudnianie startu Czechom. Wytykał, że z powodu nacisków PKP Intercity towarowy przewoźnik PKP Cargo nie chce sprzedać mu miejsca pod zaplecze techniczne w Warszawie. Jego zdaniem o złej woli dotychczasowego monopolisty świadczył też incydent w Krakowie – tam RegioJet na stacji postojowej nie mógł korzystać z wodociągu nadzorowanego przez PKP Intercity.

Czytaj także: PKP wreszcie ma konkurencję. Pierwsi są Czesi. Starczy miejsca na torach?

Janczura ostrzegł, że takie kroki go nie zniechęcą, bo podobne problemy z państwowymi przewoźnikami miał wcześniej w Czechach, Austrii czy na Węgrzech, gdy tam rozpoczynał działalność. Szef RegioJet zagroził zgłaszaniem wszelkich prób utrudniania życia jego firmie do Komisji Europejskiej. Prezes PKP Intercity nie pozostał dłużny – przekazał wiadomości od Czecha Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W odpowiedzi RegioJet rzeczywiście poskarżył się w Brukseli. Równocześnie polska prokuratura wszczęła śledztwo, badając potencjalną korupcję przy tworzeniu nowego rozkładu jazdy i wchodzenia Czechów na nasz rynek. Na razie nikomu nie postawiono zarzutów.

Kłócą się jednak nie tylko RegioJet z PKP Intercity, ale też różne polskie spółki ze sobą. W ogniu krytyki znalazły się zwłaszcza PKP Polskie Linie Kolejowe. Chociaż w nazwie wciąż mają skrót PKP, w rzeczywistości powinny działać jako niezależny operator infrastruktury i nie wolno im faworyzować żadnego przewoźnika. To właśnie one tworzą rozkłady jazdy na podstawie wniosków składanych przez przewoźników. Gdy nie ma wystarczająco dużo miejsca na torach dla wszystkich chętnych, PKP PLK muszą zdecydować, kto i ile na tym straci. Sytuacja jest wyjątkowo niekorzystna na trasie Warszawa–Kraków, bo start Czechów zbiegł się w czasie z remontem linii kolejowej nr 8 w okolicach Krakowa. Z tego powodu przepustowość odcinka została ograniczona przez kilka najbliższych miesięcy, tymczasem chętnych do jazdy po tej trasie jest jeszcze więcej niż wcześniej.

Oszukani, dyskryminowani, poszkodowani

Efekt? RegioJet poczuł się oszukany, bo rano o 6:51 z Krakowa do Warszawy od najbliższej niedzieli odjeżdża PKP Pendolino – podróż zajmuje jak zwykle 2,5 godz. Zaledwie dziesięć minut później z Krakowa startuje skład RegioJet, ale musi pojechać dłuższą trasą. Z tego powodu przyjeżdża do stolicy nie dziesięć, lecz dopiero 52 min po Pendolino, chociaż po Centralnej Magistrali Kolejowej jedzie z tą samą prędkością 160 km na godz. – To najważniejsze połączenie w ciągu dnia, kluczowe dla pasażerów jadących rano z Krakowa do Warszawy, np. w celach biznesowych. Tymczasem nie dość, że nasz pociąg pojedzie dużo dłużej od Pendolino, więc będzie mniej atrakcyjny dla podróżnych, to jeszcze zapłacimy więcej za dostęp do torów czy zużycie energii – ubolewa Michał Plaza, dyrektor zarządzający RegioJet w Polsce. Wskazuje też na kolejny jego zdaniem przykład dyskryminacji Czechów – ich połączenie z Warszawy do Pragi nie zatrzyma się w Katowicach. Też zostało skierowane na objazd – przez Pyrzowice i Gliwice, chociaż, jak wytyka Michał Plaza, pociągi Pendolino spółki PKP Intercity, mimo remontu katowickiego węzła, jakoś się na nim mieszczą.

Czytaj także: 10 lat z Pendolino 70 mln km, 39 mln pasażerów, wciąż drogo

Jednak państwowy przewoźnik przekonuje, że on również został poszkodowany przez PKP PLK. I to znacznie bardziej niż Czesi. Wylicza, że musiał zrezygnować z kilku par połączeń między Warszawą a Krakowem, a godziny odjazdów ustalone przez zarządcę infrastruktury są często nieatrakcyjne dla pasażerów. PKP Intercity grozi wręcz „narzędziami prawnymi”, które mają zmusić PKP PLK do respektowania przepisów. W sukurs spółce przychodzi właściciel PKP Intercity – PKP SA. Jej prezesi wysłali nawet list do szefa PKP PLK, napisany w ostrym tonie. – Nasz zarząd wskazał m.in. na nieprawidłowe i niekorzystne dla pasażerów ułożenie rozkładu (zbyt bliskie odstępy między pociągami konkurencyjnymi), brak przejrzystości i zaniechanie obowiązkowych procedur, w tym nieprzeprowadzenie aukcji przepustowości, chaos organizacyjny w przygotowaniu rozkładu jazdy, brak preferencji dla przewoźników zapewniających ofertę publiczną, działania grożące destabilizacją rynku i pogorszeniem jakości usług dla pasażerów – wylicza Michał Stilger, rzecznik prasowy PKP SA.

W tym całym sporze chodzi oczywiście o pieniądze. W nowym rozkładzie jazdy pociągi PKP Intercity (np. Pendolino, ale również EIC) oraz RegioJet będą kursowały w niewielkich odstępach czasowych. To niekorzystne dla obu przewoźników, którzy muszą bardziej agresywnie walczyć o klientów. To także niedobre dla samych pasażerów, którzy woleliby regularne odjazdy przez cały dzień. – Takie grupowanie pociągów w paczki nie jest jednak świadectwem złej woli PKP PLK, lecz skutkiem remontów. Ja nie widzę żadnych dowodów na to, że ta spółka lepiej traktuje jednego z przewoźników. Wejście RegioJet pokazało, jak duży mamy już problem z brakiem przepustowości na liniach, zwłaszcza w obszarach aglomeracyjnych. Zresztą najbardziej cierpią na tym nie RegioJet czy PKP Intercity, ale przewoźnicy regionalni. Ich pociągi muszą często oczekiwać po kilkanaście minut lub nawet dłużej na stacjach, aby przepuścić skład dalekobieżny czeskiego czy polskiego przewoźnika. Ten problem dotyka np. Koleje Małopolskie i Koleje Wielkopolskie, a także pociągi Polregio na Pomorzu – mówi Paweł Rydzyński, prezes Stowarzyszenia Ekonomiki Transportu.

Lepsza infrastruktura, lepszy rozkład jazdy

Jedyne rozwiązanie tego problemu to budowa kolejnych torów, aby na obszarach wokół dużych miast odseparować szybsze pociągi PKP Intercity i RegioJet od wolniejszych regionalnych, które zatrzymują się na wszystkich przystankach. Część takich inwestycji już trwa (np. między Warszawą a Otwockiem), inne są planowane (ze stolicy do Mińska Mazowieckiego), jednak potrzeby mamy znacznie większe. Tymczasem już teraz jest ciasno, a będzie jeszcze ciaśniej, skoro od marca między Warszawą a Krakowem chce jeździć kolejny czeski przewoźnik (chociaż kontrolowany przez koleje hiszpańskie) o nazwie Leo Express. Tymczasem RegioJet zapowiada wejście na następne trasy za rok – m.in. z Warszawy do Wrocławia. To oznacza zapewne następny konflikt z PKP Intercity o miejsce na torach.

RegioJet zdążył pokłócić się też z PKP SA, które zarządzają dworcami kolejowymi. Zarzucił im, że firmy zajmujące się reklamą w tych miejscach odmawiają Czechom prawa do zamieszczania swoich plakatów, bo zgodnie z regulaminem nie mogą współpracować z konkurentami PKP Intercity. Podobno ten problem udało się rozwiązać – PKP SA ustąpiły i zakaz reklamowy został złagodzony. RegioJet i PKP SA rozmawiają też w sprawie otwarcia czeskich kas na głównych dworcach, ale na razie jeszcze ich nie będzie. Bilety na żółte pociągi można kupować tylko przez Internet. W ostatnich tygodniach na linii Warszawa–Kraków zaczęła się wojna cenowa, bo RegioJet zaoferował bilety w klasie o nazwie Low Cost (to najtańsza z czterech klas w pociągach tego przewoźnika) po zaledwie 9 zł. W odpowiedzi spółka PKP Intercity mocno obniżyła ceny w pociągach, które jadą krótko przed lub po czeskich składach.

Czytaj także: Mamy pociąg do Chorwacji! Od dziś nad Adriatyk bez przesiadki

Od grudnia tak atrakcyjne stawki znikną, ale Czesi obiecują, że najtańsze bilety na większość połączeń między Warszawą a Krakowem i Trójmiastem kosztować będą 39 zł. To zapewne zmusi PKP Intercity do zwiększenia puli tańszych miejsc na pociągi Pendolino i Express InterCity, które w podstawowej taryfie kosztują odpowiednio 169 i 149 złotych za osobę. – Wejście RegioJet oznacza oczywiście większą konkurencję cenową, ale jest też inna, chyba nawet większa korzyść dla pasażera. Obecnie w szczytach przewozowych, czyli np. w piątki czy niedziele albo w sezonie wakacyjnym, mamy zdecydowanie więcej chętnych do podróży niż miejsc w pociągach. Wiele osób decyduje się jechać na stojąco. Składów RegioJet na razie nie będzie na tyle dużo, aby mogło to w istotny sposób zaszkodzić PKP Intercity. Natomiast każdy wagon na głównych trasach jest cenny, skoro popyt na podróżowanie rośnie szybciej od podaży – podkreśla Paweł Rydzyński ze Stowarzyszenia Ekonomiki Transportu.

W bojowych nastrojach

Awantura wokół debiutu RegioJet oraz wzajemne oskarżenia pokazują, że potrzebujemy więcej przejrzystości przy konstruowaniu rozkładu jazdy. Być może jedyna metoda to aukcje, w których przewoźnicy będą licytować się o miejsca na torach. Kto da więcej, ten dostanie atrakcyjny slot. Jednak na razie zarówno RegioJet, jak i PKP Intercity są w tak bojowych nastrojach, że ich konflikt skończy się zapewne przed sądami. Polskimi, a być może i europejskimi, jeśli w nasz spór zdecyduje się włączyć Komisja Europejska. Mimo to warto było zrezygnować z polityki prowadzonej w czasach PiS, który przez osiem lat blokował dostęp do torów jakimkolwiek przewoźnikom ośmielającym się konkurować z państwowym monopolistą. Dla podróżujących między Trójmiastem, Warszawą a Krakowem, w większości nieświadomych awantury wśród kolejarzy, liczyć się będzie przede wszystkim większy wybór połączeń i niższe ceny. A pasażerom na innych trasach pozostaje cierpliwie czekać, aż konkurencja dojedzie też do nich. Jeśli się zmieści na coraz bardziej zapchanych torach.

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Pomówmy o telefobii. Dlaczego młodzi tak nie lubią dzwonić? Problem widać gołym okiem

Chociaż młodzi niemal rodzą się ze smartfonem w ręku, zwykła rozmowa telefoniczna coraz częściej budzi w nich niechęć czy wręcz lęk.

Joanna Podgórska
07.12.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną