Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Ptaki objęte ochroną trafiały z Polski na stoły we Włoszech? „Nie mogliśmy w to uwierzyć, byliśmy w szoku”

Kos wykopuje nasiona spod śniegu. Kos wykopuje nasiona spod śniegu. Małgorzata Kujawka / Agencja Wyborcza.pl
Są dowody na to, że obywatel Włoch pod przykrywką legalnej hodowli odławiał dziko żyjące ptaki z gatunków objętych ścisłą ochroną. Część mogła trafić na stoły, część do klatek, żeby wabić ptaki z wolności.

Policjanci z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku zatrzymali 54-letniego obywatela Włoch osiadłego w jednej z wsi powiatu puckiego. Są dowody na to, że mężczyzna pod przykrywką legalnej hodowli odławiał dziko żyjące ptaki z gatunków objętych ścisłą ochroną. Stróże prawa zastali na terenie hodowli blisko pół tysiąca ptaków, przetrzymywanych „w skrajnych warunkach bytowych, w brudnych, ciasnych klatkach i boksach”, głównie droździki (256), kwiczoły (114), śpiewaki (60), kosy (21). Włoch w Prokuraturze Rejonowej w Pucku usłyszał zarzuty znęcania się nad zwierzętami oraz wchodzenia w ich posiadanie wbrew ustawie o ochronie zwierząt. Grozi za to do pięciu lat pozbawienia wolności. Prokurator zastosował wobec mężczyzny dozór policji i zakaz opuszczania kraju. Ptaki zostały przewiezione do Pomorskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt Ostoja.

GDOŚ hodować pozwala

Zapewne nie byłoby sprawy, gdyby nie zezwolenie na hodowlę, które we wrześniu 2018 r. wydał Włochowi Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska (GDOŚ). Dotyczy 20 gatunków ptaków śpiewających objętych w Polsce ścisłą ochroną. „Hodowca” miał zezwolenie na przywóz z Włoch określonej liczby ptaków rodzicielskich (od 4 do 40, zależnie od gatunku). W swojej decyzji GDOŚ sprecyzował też maksymalną liczbę potomstwa, którą co roku można w ramach hodowli uzyskać, a potem wywieźć do Włoch (od 16 do 200 osobników, znów zależnie od gatunku).

Reklama