„Przerażający, prawda?” – zareagowała bez namysłu moja przyjaciółka z edukacyjnego NGO-sa, kiedy powiedziałam jej, że piszę o raporcie „Dzieci w internecie”. Opublikowane w pierwszych dniach marca wnioski „z monitoringu aktywności dzieci i młodzieży w internecie” to wspólne przedsięwzięcie fundacji Instytut Cyfrowego Obywatelstwa, spółki Polskie Badania Internetu, państwowej komisji ds. przeciwdziałania wykorzystaniu seksualnemu małoletnich poniżej lat 15 i międzynarodowej firmy badawczo-technologicznej Gemius pod auspicjami sejmowej komisji ds. dzieci i młodzieży.
W dokumencie liczącym ponad 80 stron znajdziemy pozyskane przez PBI i Gemius badania aktywności najmłodszych użytkowników internetu w ramach crossmediowego badania Mediapanel, sprawdzającego pasywną konsumpcję mediów. Badanie przeprowadzono w czwartym kwartale 2024 r.
Wyniki mówią głównie o osamotnieniu, nadmiernej ekspozycji na treści wideo i nieograniczonym dostępie dzieci do treści dla dorosłych. Raport popularyzuje (choć nie definiuje) pojęcie „higieny cyfrowej” – wydaje się, że wobec fundamentalnych problemów zauważonych w ramach badań taki token jest trochę kwiatkiem przypinanym do kożucha. Zarówno sposób funkcjonowania młodych ludzi w świecie cyfrowym, jak i treści, które mniej lub bardziej bezwiednie przyswajają, pozwala mówić, że badanie to jest nie tyle o „dzieciach w internecie”, ile o „internecie w dzieciach”. Można jedynie mieć nadzieję, że raport trafi wyżej: do resortów edukacji i cyfryzacji.
Czytaj też: Nastolatki w internecie. Co tam robią i co to z nimi robi
Prawie 100 proc. nastolatków w sieci
W 2024 r. w Polsce było 3,2 mln osób liczących 7–14 lat, zaś internautów w tym wieku w ostatnim kwartale tego roku było 2,74 mln – dostęp do sieci ma więc 85,6 proc. osób na granicy lub poniżej progu wiekowego wymaganego do używania większości serwisów społecznościowych i aplikacji (13 lat). Z kolei grupa użytkowników w wieku 15–18 lat liczyła 1,49 mln osób, co oznacza, że z internetu korzysta prawie 100 proc. nastolatków.
Dzieci (7–14 lat) i młodzież (15–18) poświęcają dobowo na aktywność w internecie średnio godzinę dłużej niż przeciętny internauta w wieku między 7 a 75 lat – 4 godziny i 29 minut (najmłodsi) lub 4 godz. 28 minut (młodzież) w stosunku do uśrednionego czasu korzystania z internetu – 3 godz. 35 min.
Wśród najmłodszych użytkowników odnotowuje się nieznaczną przewagę dziewczynek: 53 do 47 proc. W całej populacji internautów, wliczając młodzież, rozkład płci pokrywa się z rozkładem demograficznym: 51 do 49 proc.
Najpopularniejszym serwisem społecznościowym wśród niepełnoletnich Polek i Polaków jest TikTok (ok. 12 proc. wszystkich dzieci poświęca na niego ponad dwie godziny dziennie, co według badaczy oznacza ok. 20 sesji), a wśród osób nastoletnich (15–18 lat) poczesne miejsce zajmuje też Instagram. W obu grupach wiekowych prym wiedzie także serwis streamingowy YouTube (ok. 15 proc. dzieci spędza z nim ponad dwie godziny na dobę).
Najpopularniejsze komunikatory to zdecydowanie Messenger i WhatsApp – przy czym ten pierwszy nieco częściej wybierany jest przez chłopców, a ten drugi – przez dziewczęta. Udział czasu spędzanego na używaniu komunikatorów jest podobny w obu badanych grupach wiekowych, ok. 40 minut dziennie, ale zmienia się z wiekiem – w grupie nastolatków niemal połowa zaczyna dzień od sprawdzenia tego rodzaju aplikacji na urządzeniach mobilnych. W takiej lub innej formie (aplikacji, przez przeglądarkę, na urządzeniu mobilnym i komputerze osobistym) z komunikatorów korzysta aż 9 na 10 młodych osób, a czas, który na to poświęcają, to ok. 10 minut dziennie więcej niż średnia dla ogółu internautów (40 minut do około pół godziny).
Zaskakująco popularny wśród najmłodszych i młodzieży pozostaje Facebook – aplikację zainstalowało na swoim urządzeniu mobilnym ponad 75 proc. użytkowników, choć poświęcają jej zdecydowanie mniej czasu niż innym społecznościówkom (średnio w grudniu 2024 r. przez cały miesiąc było to 5 godzin w porównaniu do 32 godzin na YouTube i 42 na TikToku). Dane dla Messengera wyodrębniono osobno – było to ponad 13,5 godziny łącznie w całym grudniu.
Wyraźnie widać wpływ zajęć szkolnych na używanie internetu – najbardziej intensywne okresy korzystania z niego przypadają na godziny popołudniowe i wczesny wieczór (15:00–21:00). Jest to widoczne zarówno wśród najmłodszych internautów, jak i nastolatków.
Czytaj też: „Co to może być, mamusie?”. Oto sharenting, czyli rodzicielstwo w sieci. Skala zjawiska poraża
AI do odrabiania lekcji i porno
Według raportu najważniejsze dla młodych użytkowników trzy kategorie treści to edukacja, kultura i rozrywka oraz... erotyka. Zarówno najmłodsi, jak i nastolatkowie na urządzeniach mobilnych faworyzują serwis i aplikację Brainly – prawie 35 proc. najmłodszych i prawie 40 proc. nastolatków używa go codziennie, co czyni z niego trzecią wśród najmłodszych i drugą najpopularniejszą markę edukacyjną w internecie po Wikipedii, a w przypadku najmłodszych także po dzienniczku internetowym Librus.
Specyfiką Brainly, a także nieco mniej popularnego, ale nadal mieszczącego się w górnej dziesiątce KnowUnity, jest wspieranie uczniów w rozwiązywaniu zadań i odrabianiu pracy domowej – częściowo w ramach społeczności, częściowo z wykorzystaniem sztucznej inteligencji. Jak zwracają uwagę badaczki omawiające dane na potrzeby raportu, ani dzieci, ani nastolatki nie korzystają z tych serwisów na komputerach domowych, a jedynie w telefonach czy, rzadziej, tabletach, a więc na urządzeniach mających charakter typowo osobisty (w przeciwieństwie do monitorowanych przez rodziców komputerów). Na co warto ponadto zwrócić uwagę, to że już niebawem w dorosłe życie wejdzie pokolenie, dla którego sięganie po wsparcie AI w codziennych zadaniach będzie równie naturalne co dla milenialsów wrzucanie zapytań w Google.
Najbardziej ponurym fragmentem raportu okazał się natomiast dostęp młodych ludzi do stron i treści erotycznych – na liście najpopularniejszych domen sprawdzanych na urządzeniach mobilnych pornhub.pl w obu (!) grupach wiekowych twardo trzyma siódme miejsce – ok. 31 proc. dzieci i ponad 35 proc. nastolatków spędziło na nim w grudniu 2024 r. średnio 1 godzinę i 17 oraz 19 minut. Był to wynik drugi po YouTube (sumarycznie średnio powyżej 4 godzin). W czwartym kwartale w sumie dostęp do treści erotycznych miało 51,3 proc. dzieci i 53,8 proc. nastolatków – nie odbiega to od średniej dla wszystkich polskich internautów, czyli 52,7 proc.
Badania wykazały, że o ile wsród młodzieży treści erotyczne cieszą się ogromnym zainteresowaniem (mają wysoki tzw. affinity index), o tyle wśród dzieci jest znacznie niższy (jednak wciąż sięgają one po tego typu treści). Podobnie jak obostrzenia ograniczające dostęp do platform społecznościowych do osób powyżej 13. roku życia – obostrzenia w przypadku treści dla dorosłych okazują się całkowitą fikcją.
Czytaj też: Niewolnicy smartfonów
Rośnie nowe pokolenie
W raportach tego typu zazwyczaj najciekawszą częścią są rekomendacje – to tu można popuścić wodze wyobraźni, wymarzyć sobie lepszy świat, podkreślić negatywny wpływ istniejących ograniczeń i polityk. Niestety nie dotyczy to raportu przedstawionego przez Instytut Cyfrowego Obywatelstwa. Oczywista rekomendacja, by promować uczestnictwo dzieci w fakultatywnych niestety zajęciach edukacja dla zdrowia (w programie od przyszłego roku szkolnego), które obejmują m.in. kwestię wiedzy o seksualności i relacjach, padło w podsumowaniu posłanki Moniki Rosy, przewodniczącej sejmowej komisji ds. dzieci i młodzieży. Rekomendacje dotyczące zmiany stanu prawnego nie objęły przekształcenia tego przedmiotu w obowiązkowy.
W rekomendacjach znalazły się za to „przegląd i uaktualnienie do realiów świata cyfrowego przepisów karnych dotyczących ekspozycji dzieci w internecie na przestępstwa z obszaru seksualnego, narkotyków, hazardu, oszustw (wykorzystywanie)” – skądinąd wprowadzane niemal każdą z ostatnich reform kodeksu karnego; propozycje zakazu kierowania treści reklamowych do osób poniżej 13. roku życia, sugestie, by UKE, UOKiK czy KRRiT prowadziły audyty „weryfikujące, czy podmioty oferujące usługi, produkty oraz podejmujące takie działania, jak np. organizacja wydarzeń hybrydowych, wykazują troskę o bezpieczeństwo dzieci i młodzieży”, a także „promocja telefonów zaufania”.
Obiegowy dowcip o „wołaniu policji do internetu” w świetle danych z raportu przestał wydawać mi się śmieszny. Przemiany technologiczne i postępująca izolacja społeczna (widoczna w intensywności używania internetu po godzinach nauki) sprawiają, że rośnie zupełnie nowe pokolenie, które prawdopodobnie nie będzie dla nas, starszych, zrozumiałe. I choć to prawda, że każde pokolenie musi sobie zbudować świat na nowo, to przy coraz większej długowieczności chciałoby się mieć gwarancję jakichś pomostów porozumienia.
Nie należy też zapominać, że dzieciom od dorosłych, którzy ich powołali do życia, należy się wsparcie i dbałość o to, by były szczęśliwe (w granicach rozsądku, nic na siłę…). Wychodząc z tych założeń, widzimy, że w chwili obecnej brakuje nam narzędzi do kształtowania rzeczywistości cyfrowej w zgodzie z uznanymi powszechnie standardami wsparcia i opieki nad osobami małoletnimi, które obowiązują w innych sferach życia. Zamiast obciążać nierealistycznymi oczekiwaniami urzędy kontrolne i regulacyjne, należy zacząć myśleć o prawnej rewolucji, dzięki której internet, przestrzeń cyfrowa stanie się bezpieczna i przyjazna dla użytkowników w każdym wieku – także dla dzieci i młodzieży.