Ludzie i style

Polski start-up udziela korepetycji całemu światu

Brainly to popularny edukacyjny serwis społecznościowy, na którym uczniowie umieszczają zadania, a ktoś błyskawicznie je rozwiązuje. Brainly to popularny edukacyjny serwis społecznościowy, na którym uczniowie umieszczają zadania, a ktoś błyskawicznie je rozwiązuje. Pixabay
Rodzimy system szkolnictwa pozostawia wiele do życzenia i nie jest dobrym towarem eksportowym. Ale mamy start-up, który już teraz dba o korepetycje milionów uczniów od USA po Indie. A niedawno dostał zastrzyk gotówki.

Jeśli dziecko nagle przestało zadawać pytania dotyczące zadań domowych z matematyki, to albo jesteś geniuszem korepetycji, albo stroną startową w komputerze jest teraz Brainly. Przykro to słyszeć, ale przyczyną jest raczej to drugie.

Brainly to popularny edukacyjny serwis społecznościowy, na którym uczniowie umieszczają zadania, a ktoś błyskawicznie je rozwiązuje. W Polsce ma ponad 7 mln użytkowników, co oznacza, że start-upowi udało się w dekadę zbudować sprawnie działającą sieć uczniów, rodziców i nauczycieli, którzy wzajemnie ułatwiają sobie życie. MEN może pomarzyć o takim efekcie.

Czytaj także: Szkoła szkodzi na mózg

Polacy udzielają światu korepetycji

Kilka milionów polskich użytkowników robi wrażenie, ale Polska wcale nie jest największym rynkiem dla serwisu. Na przełomie roku Brainly dobiło do poziomu 150 mln unikalnych użytkowników miesięcznie. Serwis operuje w różnych językach w 35 krajach, a w rankingu tych z największą liczbą korzystających wyprzedzają nas m.in. Rosja, Indonezja, USA, Indie i Brazylia. Start-up ma biura w Krakowie, Nowym Jorku i Barcelonie. Zatrudnia pracowników 15 narodowości. Pół żartem, pół serio można więc powiedzieć, że Polacy wzięli się za korepetycje dla całego świata.

Kluczowymi rynkami są Indie i USA. Pierwszy ze względu na liczbę ludności, szybko rozwijającą się gospodarkę i wzrost świadomości, że edukacja jest przepustką do lepszego świata. Z kolei USA to po prostu USA, czyli lukratywny rynek, potężny hub przedsiębiorczości i start-upów, więc jeśli ktoś tam przebije się ze swoim pomysłem, to poradzi sobie wszędzie. Podbój Ameryki kosztuje, więc inwestorzy wyłożyli pieniądze.

Czytaj także: Jak w przyszłości może wyglądać nauka w szkole

Miliard uczniów na świecie czeka na wsparcie

Brainly poinformował, że w ramach ostatniej rundy finansowania pozyskał na dalszy rozwój 30 mln dol., czyli blisko 116,5 mln zł. W porównaniu z najgorętszymi start-upami na świecie to ciągle skromna kwota, ale na polskie warunki kosmiczna. Pieniądze wyłożył głównie koncern Naspers, ale także fundusze venture capital Runa Capital i Manta Ray. Start-up od początku istnienia, czyli od 2009 r., pozyskał już 68,5 mln dol., a to według aktualnego kursu jakieś 266 mln zł.

Spółka planuje wykorzystać zastrzyk gotówki na realizację trzech głównych celów. Zamierza prowadzić dalsze prace nad monetyzacją swojej usługi, czyli szukać sposobów zarabiania na niej, co jest kluczowe w dalszej perspektywie rozwoju, a także chce podtrzymać wzrost liczby użytkowników i skupić się na rozwoju na rynku amerykańskim. Michał Borkowski, współzałożyciel i prezes Brainly, wszystko policzył i wie, że na świecie jest ponad miliard uczniów, więc grupa docelowa jest szeroka. Nie ukrywa, że chciałby dotrzeć do każdego z nich, bo policzył też, że rynek edukacyjny jest wart miliardy dolarów. Wystarczy znaleźć swoją niszę i odkroić kawałek tortu.

Czytaj także: Szkoła bardziej obywatelska

Brainly, pomoc naukowa czy ściągawka

Brainly nieprzypadkowo podkreśla przy każdej okazji, że działa w modelu „crowdlearningu” i chce angażować nie tylko uczniów, ale także rodziców i nauczycieli, żeby nie traktowali serwisu jak darmowej ściągi, ale pomoc naukową. Platforma ma ułatwiać kontakt między nimi „w celu omówienia i zrozumienia interesujących ich zagadnień i poszukiwania odpowiedzi na trudne pytania”. Innymi słowy, jeśli masz problem z zadaniem, to pytasz społeczność, ale sam ze swoim dzieckiem starasz się je rozwiązać, żeby jak najwięcej się nauczyło. Taka jest teoria, ale to od użytkowników zależy, czy przepracują zadania samodzielnie, dokonają wnikliwego sprawdzenia odpowiedzi. Czy wejdą z innymi w konwersację, żeby się czegoś dowiedzieć, czy tylko przepiszą odpowiedź, jak w czasie przerwy przed lekcją. Zbudowanie społeczności z rodzicami i ekspertami oraz systematyczne dbanie o poprawność odpowiedzi to największe wyzwania dla Brainly.

Za rozwiązanie zadania w serwisie otrzymuje się punkty. Na ich podstawie tworzone są rankingi najlepiej rozwiązujących: dzienne, tygodniowe, miesięczne i kwartalne. Można zadawać pytania z każdego przedmiotu – od matematyki, fizyki i chemii, poprzez język polski, WOS, a kończąc na religii i muzyce.

Przykładowe zadania? Za 49 punktów trzeba dać odpowiedź na takie: „Napisz wzór funkcji liniowej g, której wykres jest prostopadły do funkcji liniowej f i przechodzi przez punkt A, jeśli – f(x) –x+8 A( 2√3,–√3), narysuj obie funkcje w układzie współrzędnych”. Pięć punktów jest zaś warte pytanie z pogranicza matematyki i historii: „Data I wojny światowej?”.

Czytaj także: Jakich kompetencji brakuje Polakom?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną