Chawa Herszkowic zdobyła tytuł Miss Ocalałych z Holocaustu 2012. Startowało 700 kandydatek, do finału dostało się 14. Nagrodą był zestaw kosmetyków i weekend w hotelu. W listopadzie 1941 r., w Rumunii, siedmioletnia Chawa została przetransportowana z rodziną do obozu koncentracyjnego w Naddniestrzu. Z tego okresu zapamiętała strach i obrazy rodzinnej Bukowiny, znikającej za bydlęcymi wagonami. W rok później będzie świadkiem śmierci swojej matki. Nigdy nie zapomni jej ostatniej prośby: by wyszła na chwilę z baraku. Chawa będzie się zastanawiała, dlaczego matka nie chciała, by była świadkiem jej śmierci.
W 2010 r., w Izraelu, umiera ukochany mąż Chawy, podobnie jak ona ocalony z Holocaustu: Auschwitz, Theresienstadt, Buchenwald. I podobnie jak ona – milczący, niechętny do wędrówek po trudnej pamięci. Dlatego Chawa nigdy się nie dowie, co takiego dokładnie przeżył. Ona sama o swoich wspomnieniach opowie tylko raz, dzieciom, przy okazji pracy domowej na szkolne zajęcia.
Hitlerowi wbrew
Chawa stoi na scenie w plastikowym diademie na siwej głowie, błyskają flesze aparatów, stacje telewizyjne czekają na wywiady. Przed chwilą z mikrofonem w ręku opowiadała o sobie – o Naddniestrzu i śmierci, ale też o swojej późniejszej pracy – w związku zawodowym. Mówi otwarcie i spokojnie, bez lęku, w poczuciu, że jej historia jest ważna. Żeby nikt już o tym nigdy nie zapomniał. – To było dla mnie uwalniające doświadczenie – powie później.
Artykuł pochodzi z najnowszego 6 numeru tygodnika FORUM w kioskach od poniedziałku 11 lutego 2013 r.