Świat

Wyścig do nieba

Zemsta gór

materiały prasowe
Himalaje to wyzwanie dla zawodowców. Tymczasem Mount Everest każdego roku na wiosnę staje się parkiem rozrywki dla himalaistów amatorów. Kto ma pieniądze i czuje wolę Bożą, rusza w góry, niepomny tragedii, jaka się tu zdarzyła rok temu.

Zasada obowiązująca na Mount Evereście jest jasna: komu nie udało się wejść na szczyt do 13.00, powinien zawrócić. Wieczorem pogoda bywa bardzo zła. Poza tym zbyt długie przebywanie w rzadkim powietrzu w tzw. strefie śmierci powyżej ośmiu tysięcy metrów jest śmiertelnie niebezpieczne. 19 maja 2012 r. wskutek lodowatego wiatru temperatura na szczycie Mount Everestu spadła do minus 37 st. Celsjusza. Najwyższy punkt na Ziemi – na wysokości 8848 m – był całkowicie opuszczony. Wszyscy wspinacze, którzy zdobyli go już tego dnia – 175 osób – znajdowali się już w drodze powrotnej.

Aydin Irmak wchodzi na szczyt dopiero około 15.00. Spotkał po drodze wspinaczy, którzy już schodzili. Jeden z nich krzyknął w jego stronę: Zawracaj! Ale on po prostu szedł dalej. Teraz stoi samotnie na Mount Evereście. Zdecydowanie za późno tu dotarł. Nie ma pojęcia, jak zejść. Czuje się jak otumaniony. Przedtem jeszcze nigdy nie był na żadnej wysokiej górze. Ten sprzedawca rowerów z Nowego Jorku nie ma pojęcia, jak fatalne warunki atmosferyczne mogą znienacka zapanować na Mount Evereście. Jeszcze parę tygodni wcześniej nie wiedział nawet, co to są raki. Zabrał ze sobą chorągiewkę, wbija ją w śnieg. Potem wyciąga z kieszeni aparat fotograficzny, chce sobie zrobić zdjęcie na szczycie. Aparat nie działa. Irmak zdejmuje z dłoni prawą rękawiczkę, aby sprawdzić baterie. Wtedy od tyłu uderza nagle silny podmuch lodowatego wiatru. Rękawiczka wiruje w powietrzu.

Gdy około 15.30 rusza w dół, kolejne ekipy wspinaczy w obozie czwartym, blisko 900 metrów poniżej, szykują się już do wejścia na szczyt. Przewodnikowi Pembie Jangbu Szerpie agencja przydzieliła 24-letniego alpinistę Nadawa Ben-Jehudę, który pragnie zdobyć szczyt jako najmłodszy Izraelczyk. Pemba za to zlecenie dostanie sześć tysięcy dolarów. Jeśli jego klientowi uda się zdobyć szczyt – dodatkowo jeszcze dwa tysiące. Wieczorem Pemba i jego klient ruszają w drogę. Następnego ranka chcą zdobyć szczyt.

 

Fragment artykułu pochodzi z najnowszego 10 numeru tygodnika FORUM w kioskach od poniedziałku 11 marca 2013 r.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną