Przejdź do treści
Juliusz Ćwieluch
Juliusz Ćwieluch
30 lipca 2024
Fotoreportaże

Zalatani

Szybowcem nad Karakorum i K2: jeden lot jest jak dopaminowa bomba. Polacy są królami, daleko zalecą

30 lipca 2024
Sebastian Kawa i Sebastian Lampart w trakcie historycznego przelotu nad masywem Karakorum Sebastian Kawa i Sebastian Lampart w trakcie historycznego przelotu nad masywem Karakorum Maga Ćwieluch
Sebastian Kawa, przelatując nad K2, udowodnił, że jest królem szybownictwa. Królem bez królestwa, bo polskie szybownictwo złote czasy ma już za sobą. Choć fanatyków jeszcze trochę zostało.

Lot szybowcem to doświadczenie z kategorii nieoczywistych. Im bliżej jesteś kabiny, tym bardziej widzisz, jak kruchy i delikatny jest szybowiec. Na lęki nie pomaga również świadomość, że nie ma silnika, za to dają spadochron. Jeśli masz szczęście, to przy jego zakładaniu nikt nie będzie żartował, że nie trzeba się starać zapamiętać, jak go użyć, bo i tak szanse na jego skuteczne wykorzystanie są ograniczone. Podobno wyskakiwanie ze spadającego szybowca to tak, jakby chciało się wyjść z wanny przy huraganowym wietrze. Spadochron zakładać warto, bo się wygodniej siedzi. W kwestii zakładania dużo więcej można usłyszeć o tym, jakie to ważne, żeby założyć coś na głowę. Bez nakrycia głowy do szybowca cię nie wpuszczą. W efekcie szybowników łatwo pomylić z wędkarzami, bo po lotnisku kręci się mnóstwo gości w kapelutkach. Po wojnie latało się w beretach, a panie w chustkach na głowie. Wtedy była inna stylówka, ale te same problemy. Owiewka kabiny to zwykła pleksa. Zabezpiecza głównie od wiatru. Przed promieniami UV nie chroni wcale. A tam, w górze, słońce jest inne, silniejsze. Wszystko jest inne i silniej się tego doświadcza.

Duży ptak i małe ptaki

Przygotowanie do lotu nie trwa długo. Siadasz, a właściwie niemal kładziesz się w kabinie. Półleżąca pozycja pilota i pasażera to przełomowa zmiana konstrukcyjna w szybowcach. Dzięki temu zrobiły się bardziej aerodynamiczne i szybsze. Dla oszołomionego przed pierwszym lotem laika wszystko to właściwie didaskalia. Tym bardziej że procedur nie ma przy starcie za wiele. A głównym środkiem sygnalizacyjnym jest zdjęty z głowy kapelutek. Jedno machnięcie na znak, że załoga jest gotowa, a lina wyciągająca szybowiec do góry gwałtownie się napina. Szum trawy tratowanej przez maszynę po chwili zlewa się z szumem wiatru. Na to nakłada się szum w uszach, bo wznoszenie jest nagłe i szybkie.

Polityka 32.2024 (3475) z dnia 30.07.2024; Na własne oczy; s. 42
Oryginalny tytuł tekstu: "Zalatani"
  • K2
Juliusz Ćwieluch

Juliusz Ćwieluch

Dziennikarz, reporter. Lubi rozmawiać, stąd jego słabość do wywiadów. Przez lata specjalizował się również w tematyce wojskowej, czego pokłosiem są książki „Generałowie” i „Dlaczego przegramy wojnę z Rosją”. Ostatnio autor podkastu „Rowery, nie bajki”. Urodził się w Starachowicach, studiował w Krakowie, mieszka w Warszawie, którą lubi.

Reklama

    Najchętniej czytane w sekcji Fotoreportaże

POLITYKA
Prenumerata Inpost Subskrypcja
Facebook Twitter Instagram

Nasze wydawnictwa

wydanie polityka
wydanie polityka
wydanie specjalne
wydanie specjalne
wydanie pomocnik historyczny
wydanie pomocnik historyczny
wydanie pulsar świat nauki
wydanie pulsar świat nauki
wydanie pulsar wiedza i życie
wydanie pulsar wiedza i życie
  • Redakcja Polityki
  • Biuro reklamy
  • Napisz do redakcji
  • BOK dla subskrybentów
  • O Polityce
  • Regulamin serwisu
  • Zasady publikacji komentarzy
  • Polityka prywatności
  • Deklaracja dostępności
  • Informacje dla akcjonariuszy
  • Ustawienia cookie

Aplikacje Polityki

iOS i Android
iOS i Android
W aplikacjach publikujemy pełne wydania tygodnika POLITYKA oraz nasze pisma.

 

Aplikacja Fiszki fiszki
Fiszki Polityki
Aplikacja dla zabieganych z newsami ze świata nauki, technologii i kultury.
  • Pulsar
  • Polityka Insight
  • Leśniczówka Nibork
  • Projekt: Cogision, Ładne Halo
  • Wykonanie: Vavatech
  • Prawa autorskie © POLITYKA Sp. z o.o. S.K.A.