W północno-zachodniej Kenii, w dystrykcie Turkana, odkryto podziemne złoża wody. Są 10 razy większe niż całe dotychczasowe kenijskie zapasy. Dla mieszkańców tego biednego i utrzymującego się niemal wyłącznie z pasterstwa regionu to wiadomość najlepsza z możliwych, bo często zapominają o nich politycy w Nairobi, za to nie oszczędzają susze dziesiątkujące stada bydła. Trudne warunki skłaniają miejscowe plemiona do regularnych walk o dostęp do wodopojów, a wiele rodzin po wodę do picia chodzi codziennie nawet po kilka kilometrów, co w słabo zaludnionym terenie (na 71 tys. km kw. żyje 860 tys. osób) oznacza niebezpieczeństwo ze strony dzikich zwierząt. Woda znajduje się na głębokości 300 m, jej wydobycie i rozprowadzenie nie będzie ani tanie, ani łatwe, ale jeśli się uda i Turkana wygra z suszą, może stać się regionem rolniczym, bo ziemia – na razie wyschnięta na wiór – doskonale nadaje się pod uprawy.
W poszukiwaniach prowadzonych dzięki pomocy UNESCO i przy wsparciu rządu Japonii wykorzystano m.in. technologie satelitarne stosowane w przemyśle naftowym. Uzbrojeni w nie hydrolodzy wróżą, że podobne złoża wody czekają na swoich odkrywców pod niemal całą Afryką.