Świat

Ważny raport UNICEF: Dzieci ofiarami przemocy na szokującą skalę

Syria Syria Valery Sharifulin / Forum
Dzieci są celami ataków w domach, szkołach i na placach zabaw. UNICEF wysyła dramatyczne pocztówki, które w Polsce mogłyby brzmieć jak ostrzeżenie.

W większości domów stoi jeszcze choinka, pod którą UNICEF wrzucił nam właśnie niechciany prezent. W mijającym roku to dzieci stały się ofiarami przemocy na niespotykaną dotychczas, szokującą skalę – to wnioski z publikacji UNICEF, ogłoszonej dwa dni po świętach Bożego Narodzenia.

„Dzieci stają się celem ataków i są narażone na ataki i brutalną przemoc w swoich domach, szkołach i na placach zabaw” – pisze Manuel Fontaine, przedstawiciel UNICEF, i dodaje, że nie wolno uznać takiej brutalności za nową normę.

„Jeśli te dzieci przeżyją – a stoi to pod wielkim znakiem zapytania – co je dalej czeka? Jakie szanse i jaka przyszłość?” – pyta David Morley, szef UNICEF w Kanadzie.

Głos Funduszu Narodów Zjednoczonych Pomocy Dzieciom czytać dwojako: jako memento i próba poruszenia sumień, które powinny być rozmiękczone świąteczną atmosferą. Ale być może w Polsce powinniśmy go widzieć także jako ostrzeżenie.

Co dał nam rok 2017?

Mijający rok był dobry dla ludzkości wierzącej w postęp myśli i potęgę umysłu. Człowiek stworzył robota, który w kilka godzin zdołał pojąć zasady gry w szachy i pokonał dotychczasowego mistrza. Naukowcy przesunęli kolejne granice w terapiach genowych, dając nie tyle nadzieję, ile już konkretną szansę wielu chorym. Udało się otworzyć kolejne drzwi w badaniach kosmosu, zbudować samosterowną ciężarówkę i drona zapylającego kwiaty, a także utrzymać przy życiu człowieka bez płuc, oczekującego na transplantację organu.

Swoją listę największych osiągnięć technologicznych mijającego roku opublikowała prestiżowa uczelnia MIT. Szerszą kronikę sukcesów ludzkości można znaleźć także tutaj. To krzepiąca lektura. Jest co świętować. Nieprzypadkowo korzystając z nastroju, UNICEF wysyła nam teraz takie oto obrazowe kartki świąteczne.

Pocztówki UNICEF

Na tej z Republiki Środkowej Afryki organizacja pisze o dramatycznym wzroście przemocy, która dla dzieci oznacza bicie, gwałcenie, wykorzystywanie seksualne oraz wcielanie do służby. Na tej z Demokratycznej Republiki Konga informuje o 85 tysiącach dzieci (to tylko trochę mniej niż liczba mieszkańców Słupska), które musiały opuścić domy z powodu konfliktów zbrojnych. Obok dopisek: w mijającym roku 200 placówek ochrony zdrowia i 400 szkół znalazło się w ogniu, a 350 tys. kongijskich dzieci cierpi z powodu ostrego niedożywienia.

Pocztówka z Nigerii i Kamerunu: organizacja Boko Haram zmusiła ponad 130 dzieci do samobójczych zamachów (to pięć razy więcej niż w poprzednim roku).

Kartka z Iraku i z Syrii: tu praktyką jest wykorzystywanie dzieci jako żywych tarcz w obronie przed snajperami.

I oczywiście pocztówka z Mjanmy i dzieci Rohindżów (połowa tych, którzy uciekają przed czystkami do Bangladeszu, nie ma 18 lat).

Stos kartek tylko rośnie: jest ta z Sudanu Południowego (w niektórych jego częściach ogłoszono klęskę głodu), Somalii (średnio sześcioro dzieci dziennie jest wcielanych do sił zbrojnych) i Jemenu (tu jedenaście milionów wymaga pilnej pomocy humanitarnej, przede wszystkim z powodu głodu).

UNICEF przypomina, że w regionach ogarniętych konfliktami zbrojnymi dzieci stają się łatwymi celami na froncie. Ale bywają też wykorzystywane jako ludzkie tarcze oraz wcielane do sił zbrojnych. Nie jest to nic nowego: od zarania dziejów dzieci wykorzystywano na wojnie i w partyzantce. Były posłańcami, kucharzami i szpiegami. Od dekad brutalną nowością jest wcielanie dzieci do oddziałów walczących wręcz: są posłuszne, nie kwestionują rozkazów i łatwiej nimi manipulować.

Teraz mamy szybko działające media, więc dowiadujemy się o tym właściwie w czasie rzeczywistym. To, co uderza w tegorocznej publikacji, to skala i mechanizacja przemocy.

Organizacja podkreśla, że ofiary to nie tylko te dzieci, które giną albo są krzywdzone w toku walk, ale też te, które są dotknięte pośrednimi skutkami konfliktów. To oznacza sieroctwo, zaniedbanie, niedożywienie i choroby, które są kolejnymi następstwami przemocy. Gwałt, zmuszanie do małżeństwa z dorosłymi, wykorzystywanie seksualne, a także niewolnictwo – to praktyki spotykane od Iraku i Syrii, poprzez Nigerię i Sudan Południowy, aż po Mjanmę.

Nie jest to nic, o czym nie wiemy albo czego się nie domyślamy. Na doniesienia o dziecięcych ofiarach konfliktów już się uodporniliśmy. Publikacja UNICEF jest przez media szeroko cytowana, bo mamy spokojniejszy okres okołoświąteczny, ale nie opatrzono jej żadnym komentarzem. Co nas bowiem to wszystko obchodzi?

Lekcja

Ale robiąc postanowienia na nowy rok, warto spojrzeć szerzej. Co wynika dla nas z publikacji UNICEF?

Lekcja pierwsza: pielęgnowanie konfliktów i eskalowanie przemocy (od mowy nienawiści do fizycznych ataków) w końcu się zemści. Budowanie tożsamości narodowej na wiecznej walce i żądaniu zapłaty za historyczne krzywdy nie prowadzi do pokoju, lecz grozi rozpętaniem tej przemocy na nowo.

Lekcja druga dotyczy szkoły: powinna ona uczyć współpracy i negocjacji, a nie utrwalać kult siły i posłuszeństwo. Wskazywać, że bohaterem nie jest ten, co zabija, ale ten, co zapobiega przemocy. Warto zadać sobie pytanie, kogo wprowadzamy do zrewidowanych podręczników, czyją pamięć kultywujemy i po co usiłujemy do szkół wpuszczać narrację o walce. Czego chcemy w ten sposób nauczyć? Na co chcemy dzieci przyszykować?

Lekcja trzecia mówi, że przyzwolenie na zbrojenie się poza wojskiem to otwarcie drzwi do zabijania. Wystarczy nazwać i wskazać wroga, by rozpętać przemoc. Nie jesteśmy w Polsce od tego dalecy.

Lekcja czwarta to lustro. Publikacja UNICEF przeszła właściwie niezauważona, bo tak naprawdę niewiele nas to wszystko obchodzi.

I to jest też nauka, którą powinniśmy zapamiętać. Jeśli i tutaj dojdzie do eskalacji przemocy, kto się o nas upomni?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama