Ameryka z zapartym tchem obserwuje losy dwóch Amerykanek, których przyszłość stanowi dla nasz wszystkich spory moralny dylemat.
Jak traktować kobiety i dzieci Państwa Islamskiego? Pierwsza z kobiet to 24-letnia Hoda Muthana, urodzona w New Jersey córka byłego jemeńskiego dyplomaty. Hoda twierdzi, że pochodzi z konserwatywnej rodziny, która nie pozwoliła jej na asymilację w Ameryce. Zradykalizował ją internet, a swoją podróż do Syrii traktowała jako święty obowiązek. Pod pozorem szkolnej wycieczki dziewczyna zorganizowała podróż do Turcji, skąd przemycono ją do Syrii. Zapłaciła za nią z pieniędzy, które rodzice dali jej na czesne.
Realia życia w kalifacie
Hoda twierdzi, że zaślepił ja religijny zapał, a trzy zaaranżowane małżeństwa, ciąża, więzienia i realia życia w kalifacie już dawno przywróciły jej rozum. Istnieją jednak przesłanki, żeby kwestionować tę wersję. W mediach społecznościowych, używając imienia Matki Dżihadu (dżihad – święta wojna), Hoda zamieszczała wzywające do przemocy posty – chwaląc tych, którzy w 2015 r. zaatakowali redakcję Charlie Hebdo w Paryżu i zabili 12 osób. Dziewczyna wzywała innych muzułmanów amerykańskiego pochodzenia, żeby nie byli tchórzami i dołączyli do kalifatu, gdzie nie brakuje Brytyjczyków i Australijczyków, lub przynajmniej wynajęli ciężarówki i zaczęli rozjeżdżać ludzi na ulicach USA. Posty te pochodzą z czasu, gdy Hoda już mieszkała na terenie kalifatu, więc znała już jego realia.
Hoda urodziła się w Stanach, więc teoretycznie ma amerykańskie obywatelstwo. Administracja Trumpa twierdzi jednak, że jest inaczej. Faktycznie jest tak, że dzieci dyplomatów przebywające na placówkach w USA nie dostają automatycznego obywatelstwa w momencie urodzin, jednak Hoda urodziła się miesiąc po tym, gdy jej ociec porzucił służbę dyplomatyczną. Rodzina Hody chce powrotu jej i wnuka, nawet jeśli dziewczyna pójdzie do więzienia. „I sądzę, że tak właśnie powinno być – dziadkowie powinni zająć się dzieckiem, a Hoda powinna mieć normalny proces jako obywatelka USA, która wstąpiła do organizacji terrorystycznej” – w ten sposób rzecznik Departamentu Stanu Robert Palladino skomentował tę sprawę. Nazwał ją też „ekstremalnie skomplikowaną” i zapewnił, że każdy przypadek będzie rozpatrywany osobno.
Rodzice pozywają administrację Donalda Trumpa
Mówiąc o osobnych przypadkach – najbliższą towarzyszką Hody w ostatnich miesiącach jest inna Amerykanka, a właściwie kobieta posiadająca podwójne obywatelstwo – amerykańsko-kanadyjskie. 46-letnia Kimberly Gwen Polman wyjechała do Syrii po tym, jak poznała mężczyznę w internecie. Polman jest pielęgniarką i twierdzi, że kierowały nią przede wszystkim pobudki humanitarne. Zostawiła za sobą rodzinę w Kanadzie, włączając w to dorosłe już dzieci.
Hoda i Polman poznały się na gruzach kalifatu i zostały przyjaciółkami. Wspólnie zaplanowały ucieczkę i dziś razem przebywają w obozie dla uchodźców w Syrii, gdzie znajduje się również 18-miesięczny syn Hody.
W piątek, 21 lutego, ojciec dziewczyny pozwał administrację Trumpa do sądu. Zdaniem Ahmeda Ali Muthana i jego prawników, odmawiając Hodzie i jej synowi wstępu do USA, rząd pozbawia ich konstytucyjnych praw. Z kolei pozycja Trumpa jest następująca – Ahmed był dyplomatą obcego państwa pracującym na terenie Stanów Zjednoczonych. To oznacza, że jego rodzina nie była objęta jurysdykcją USA, a dzieci dyplomatów nie stają się – przez sam fakt urodzenia na terenie USA – obywatelami kraju. W związku z tym amerykański rząd nie ma wobec Hudy ani jej dziecka żadnych zobowiązań. Zobowiązań, o których Trump niedawno przypomniał europejskim krajom, które też nie wiedzą za bardzo, jak poradzić sobie ze swoimi obywatelami, którzy dołączyli do Państwa Islamskiego. Wynika to po części z braku odpowiednich legislacji, na których brak akurat USA – po latach „wojny z terroryzmem” – narzekać nie może.
Nastolatki zafascynowane Państwem Islamskim
Wielka Brytania z kolei z uwagą przygląda się historii 19-letniej Shamimy Begum. Begum miała zaledwie 17 lat, gdy w 2015 r. razem z dwiema innymi dziewczynami wyjechała do Syrii. Nastolatki były zafascynowane Państwem Islamskim. Dwa lata później Begum próbuje wrócić do domu, lecz brytyjski rząd nie spieszy się z pomocą. Begum twierdzi, że jest niewinna i że nie brała udziału w żadnych działaniach terrorystycznych, nawet czysto propagandowych.
Hoda i Polman wykazują znacznie więcej skruchy. Być może dlatego, że są starsze niż Begum. Hoda otwarcie mówi, że zdaje sobie sprawę, że przez własną głupotę zniszczyła życie sobie i swojemu synowi. Jej przypadek to tylko jeden z wielu. Według „New York Times’a” wśród tysięcy obywateli zachodnich państw, którzy dołączyli do kurczącego się kalifatu, jest blisko 500 kobiet.