Po nalotach w górach Kandil
Reakcje międzynarodowe na wtargnięcie tureckich wojsk do północnego Iraku
W odpowiedzi na październikowe wezwanie Ankary do rozprawienia się z rebeliantami prezydent Iraku Jalal Talabani i prezydent autonomicznego kurdyjskiego rządu w północnym Iraku Masud Barzani (obaj Kurdowie) odpowiedzieli, że nie są w stanie usunąć rebeliantów z PKK, podaje BBC.
Minister spraw zagranicznych Iraku Hoshyar Zebari, który jest członkiem Kurdyjskiej Partii Demokratycznej, wyraził zaniepokojenie „jednostronną akcją", która może ugodzić w iracko-tureckie interesy. „Jednocześnie w pełni rozumiemy słuszne zaniepokojenie Turcji działaniami terrorystycznymi PKK", dodał. Masud Barzani natomiast odwołał spotkanie z sekretarz stanu Condoleezzą Rice w proteście przeciwko „amerykańskiemu przyzwoleniu wobec tureckich nalotów". „Potępiamy to wtargnięcie. Turcja chce przenieść ten problem na terytorium irackiego Kurdystanu", powiedział Fuad Hussein, szef biura Barzaniego, cytowany przez Reutersa.
Z Waszyngtonu
Sekretarz prasowa Białego Domu Dana Perino oświadczyła, że „PKK jest zagrożeniem dla Turcji, Iraku i Stanów Zjednoczonych. Tak więc będziemy kontynuować wymianę informacji wywiadowczej". USA zgodziło się dostarczać Turcji informacje miesiąc temu, usiłując w ten sposób zapobiec poważniejszemu wtargnięciu Turcji do Iraku, pisze BBC.
"Stany Zjednoczone, Irak i Turcja mają wspólny interes w powstrzymaniu działań PKK, które zagrażają stabilizacji na północy", powiedziała cytowana przez Reutersa Condoleezza Rice. Napięcie na granicy zmusiło Waszyngton do próby pogodzenia interesów dwóch bliskich sojuszników. Rice nie odniosła się bezpośrednio do ostatniego wtargnięcia, ale powiedziała, że Waszyngton podziela tureckie zaniepokojenie sprawą PKK, podaje Reuters.
Terroryści z PKK
Turcja była jednym z najbliższych sojuszników USA przez dziesięciolecia, ale te relacje pogarszają się z powodu postawy USA wobec terroryzmu PKK, pisze Sedat Laçiner, dyrektor tureckiego International Strategic Research Organization (ISRO - USAK) dla "Turkish Weekly" (tureckiego portalu o nacjonalistycznym zabarwieniu). USA przyznaje, że PKK ma obozy w Iraku i że wspólnie z rządem w Bagdadzie jej przywódcy są odpowiedzialni za istnienie tych obozów. Ale nic w tej sprawie nie robi. Co więcej, tureckie siły bezpieczeństwa złapały ostatnio kilku terrorystów, stwierdzając, że używają oni amerykańskiej broni. W Iraku odnotowano utratę 200 tys. sztuk amerykańskiego uzbrojenia i mówi się, że terroryści PKK dysponują znaczącą częścią tych zasobów. Niektórzy schwytani terroryści PKK wyznają, że USA wspiera PKK, a izraelskie i amerykańskie media podawały, że Ameryka wspiera PKK przeciwko niektórym innym krajom na Bliskim Wschodzie (szczególnie przeciwko Iranowi).
Z powodu pogłębiającej się nieufności wśród Turków wobec partnerów w Stanach Zjednoczonych i Iraku, rząd w Ankarze nie przyczynia się w wystarczającym stopniu do odbudowy Iraku i zabezpieczenia jego terytorium. Najgorsze, że będzie to również miało wpływ na wsparcie Turcji w zwalczaniu globalnego terroryzmu, uważa autor artykułu w "Turkish Weekly".
Pusty gest
Turcja popełniła błąd wysyłając ponad 50 bombowców nad północny Irak, pisze „International Herald Tribune". Jako ruch strategiczny było to posunięcie więcej niż bezużyteczne. Tureckie wojsko dało upust swojej nacjonalistycznej brawurze za cenę naruszenia suwerenności sąsiada, wciągając w to Stany Zjednoczone i ściągając na siebie potępienie Unii Europejskiej. Dowódca tureckiej armii, generał Yaşar Büyükanıt oświadczył w poniedziałek, że „Ameryka dała informacje wywiadowcze". Żeby nie było wątpliwości dodał: „ale co ważniejsze, Ameryka otworzyła ostatniej nocy [iracką] przestrzeń powietrzną, dając tym samym swoją zgodę na tą operację".
Prezydent Bush powinien raczej zdopingować Turcję do uczynienia PKK organizacją zbędną, nadając pełne kulturalne i językowe prawa Kurdom i rozwijając zubożały kurdyjski region w południowo-wschodniej Turcji. Zbombardowanie północnego Iraku psuje szanse Turcji na wejście do Unii Europejskiej i przedstawia działania USA jako niekompetentne i zakłamane, uważa gazeta.