Recenzja płyty: The Dead Daisies, „Holy Ground”
Hughes, podobnie jak i reszta The Dead Daisies, rzetelnie wykonuje swoją robotę.
Hughes, podobnie jak i reszta The Dead Daisies, rzetelnie wykonuje swoją robotę.
Ta muzyka zadowoli tych, którzy cenią tradycyjną, wysokiej klasy twórczość, opartą na sprawdzonych wzorach.
Warren Ellis mocno wpłynął na muzykę Cave’a w ostatnich latach, a teraz chyba nawet trochę go od siebie uzależnił.
Jeden z najlepszych polskich kwartetów nagrywa stopniowo wszystkie 17 kwartetów smyczkowych Mieczysława Wajnberga – właśnie wyszła piąta płyta tego cyklu, pozostały jeszcze dwie.
Muzycznie album potwierdza doskonałą opinię o Joannie Connor jako mistrzyni gitary slide.
Niewymuszony urok i lekkość tej płyty każą przypuszczać, że jej wartość docenią również miłośnicy innych gatunków.
Utwory są utrzymane w stylu neoklasycznym, któremu Laks pozostał wierny od czasu studiów w Paryżu.
Ten gigantyczny materiał to jedynie niewielka część dorobku tego niezmordowanego muzyka.
Panowie z Foo Fighters nie utracili nic ze swoich umiejętności. Po prostu wykorzystali je nieco inaczej niż dotychczas.
Warszawscy muzycy surfują po gatunkach, grając to, na co mają ochotę, a słuchacz próbuje za nimi nadążyć.
Druga płyta młodego rodzeństwa Sienkiewiczów robi lepsze wrażenie niż debiut.
To płyta, która może najwyżej zainteresować zagorzałych beatlefanów.
Pierwsze dwa utwory otwierające płytę przywodzą na myśl lata triumfalnego pochodu prostej dynamicznej muzyki nazwanej punkiem.
Wszystkie cztery utwory, efektowne i wysokiej jakości, bardzo adekwatnie interpretuje Marzena Diakun, laureatka Paszportu POLITYKI za 2016 r.
To raczej bardziej dopracowany eksperyment naukowy niż spontaniczny, romantyczny gest dawnej gwiazdy new romantic.
Całość jest już fantastycznie zaskakująca, ale jeszcze nie zaskakująco fantastyczna.
Ktoś kiedyś orzekł, że to muzyka post-folkowa, wydaje się jednak, że po tym albumie folkowe inspiracje Kirszenbauma trzeba traktować bardzo umownie.
To muzyka wyciszenia i skupienia, w sam raz na ten niełatwy czas.
Niewiele jest w tym tytułowej rewolucji, za to romantyzm owszem.
Punk w najlepszym wydaniu.