Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

TSUE dyplomatyczny. PiS w dyplomację z sędziami się nie bawi

PiS w dyplomację z sędziami się nie bawi. PiS w dyplomację z sędziami się nie bawi. Joe Gratz Follow / Flickr CC by 2.0
Czy warto się teraz kopać z władzą polityczną, która ma aparat przemocy w postaci postępowań dyscyplinarnych, prokuratury i odbierania sędziowskich immunitetów? Warto.

Trudne wyzwanie stoi przed polskimi sędziami w związku z wtorkowym wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Wykonując go, muszą narazić się na odpowiedzialność dyscyplinarną.

Sędziowie Naczelnego Sądu Administracyjnego mają ocenić, czy przepisy odbierające możliwość odwołania się od decyzji stworzonej przez PiS i jego neo-KRS w sprawie powołań na sędziów naruszają unijne standardy niezależności sądów i prawa do bezstronnego sądu. Te przepisy – kilka razy zmieniane – TSUE określił jako „problematyczne”. Teraz NSA, który zadał TSUE pytanie prejudycjalne, będzie musiał ocenić, czy ta „problematyczność” przekroczyła granice zgodności z prawem Unii.

Czytaj też: Jak naprawić sądy po PiS? Opozycja ma projekt

Groźba postępowania dyscyplinarnego

Trybunał nie wyraził się dobitnie. Przeciwnie: wyraził się nawet mniej dobitnie niż w wyroku z 19 listopada 2019 r. w sprawie prawomocności działania powołanych przez PiS neoizb w Sądzie Najwyższym i powołań sędziowskich. „Problematyczność” to sformułowanie z języka dyplomacji, a nie sądowych rozstrzygnięć.

TSUE daje wskazówkę: sąd ma ocenić nie tylko same przepisy regulujące konkursy na stanowiska sędziowskie, które toczą się przed neo-KRS, ale też wziąć pod uwagę to, że władza zmieniła zasady konkursu w trakcie jego trwania. I że odebrała prawo do odwołania się od nienominowania przez neo-KRS na stanowisko sędziego Sądu Najwyższego. A także ocenić, czy „stopień niezależności KRS od polskiej władzy ustawodawczej i wykonawczej może mieć znaczenie przy dokonywaniu oceny, czy wyłonieni przez nią sędziowie będą w stanie spełnić wynikające z prawa Unii wymogi niezawisłości i bezstronności”.

Jak orzekł TSUE, jeśli NSA dojdzie do wniosku, że „problematyczność” tych wszystkich polskich uregulowań przekracza granice dopuszczalne unijnymi standardami prawa do bezstronnego sądu, to wówczas powinien pominąć przepisy uniemożliwiające odwołanie się od negatywnej opinii neo-KRS. Czyli powinien rozpatrzyć złożone do niego odwołania pięciu sędziów – tzw. kamikadze – którzy wystartowali w konkursie do SN tylko po to, by zaskarżyć jego reguły i rozstrzygnięcia nowej Krajowej Rady Sądownictwa.

Czytaj też: Bulgocze w neo-KRS. Pieniądze, nielojalność, awanse

Skutkiem zastosowania się NSA do wyroku TSUE mogą być postępowania dyscyplinarne wobec sędziów, którzy będą orzekać w tej sprawie. A to dlatego, że jeśli sąd unieważni konkurs do SN, to tym samym zakwestionuje powołanie sędziów do Izby Dyscyplinarnej i Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN. A znowelizowane przez PiS przepisy o odpowiedzialności dyscyplinarnej przewidują dwa nowe delikty: „działania kwestionujące istnienie stosunku służbowego sędziego, skuteczność powołania sędziego lub umocowanie konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej” oraz „działania lub zaniechania mogące uniemożliwić lub istotnie utrudnić funkcjonowanie organu wymiaru sprawiedliwości” (w tym przypadku neo-Izb SN).

Neosędziowie z neoizb się nie poddadzą

Na odpowiedzialność dyscyplinarną z tych przepisów narazili się już sędziowie Sądu Apelacyjnego w Warszawie, którzy w piątek orzekli w zgodzie z innym wyrokiem TSUE – z 19 listopada 2019 r. Zdecydowali, że Izba Dyscyplinarna nie jest niezależnym sądem w rozumieniu prawa Unii, więc odebranie przez nią Igorowi Tulei immunitetu nie ma mocy prawnej i sędzia dalej ma prawo orzekać.

Prezes Sądu Okręgowego w Warszawie Piotr Schab nie chce dopuścić Tulei do orzekania po wyroku sądu apelacyjnego. Jeśli NSA unieważni konkurs na sędziów SN, który odbył się dwa lata temu, też nie należy się spodziewać, żeby neosędziowie z neo-Izb SN zechcieli ustąpić i poddać się nowemu konkursowi.

Co więc to wszystko da? Czy warto się kopać z władzą polityczną, która ma aparat przemocy w postaci postępowań dyscyplinarnych, prokuratury i odbierania sędziowskich immunitetów? Warto, bo komu jak komu, ale sędziom nie wypada ignorować reguł praworządności. A im więcej podstaw prawnych (a taką podstawą są wyroki) do kwestionowania działania neo-Izb Sądu Najwyższego, tym większa szansa na przywrócenie rządów prawa.

I tylko szkoda, że TSUE używa języka dyplomacji. Władza polityczna w Polsce w dyplomację wobec sędziów się nie bawi.

Czytaj też: 400 km od domu. Zsyłka niepokornych prokuratorów

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną