Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

PiS znów przegrywa przed TSUE. Sąd może pominąć nowe przepisy

Siedziba Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Siedziba Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Transparency International EU Office / Flickr CC by 2.0
Jak podkreślił Trybunał Sprawiedliwości UE, jeśli „sąd krajowy” oceni, że kwestionowane zmiany ustawodawcze w sprawie działania neo-KRS wprowadzono z naruszeniem prawa UE, to zgodnie z zasadą pierwszeństwa tego prawa powinien „odstąpić od zastosowania się do tych zmian”.

Wielka Izba Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej odpowiedziała dziś na pytania prejudycjalne (prośby o wiążącą wykładnię unijnego prawa) od polskiego Naczelnego Sądu Administracyjnego. Najważniejszym doraźnym skutkiem tego wyroku jest potwierdzenie prawa „sądu krajowego”, w tym przypadku NSA, do dalszego rozpatrywania odwołań od decyzji powołanej przez PiS nowej Krajowej Rady Sądownictwa w konkursach na sędziów Sądu Najwyższego. Zatem NSA może unieważnić te uchwały neo-KRS, jeśli w nowych polskich przepisach o sądach i postanowieniach neo-KRS odnajdzie takie naruszenia traktatów UE, które dziś jasno wymieniła czy wręcz „podpowiedziała” mu 15-osobowa Wielka Izba TSUE.

To bardzo ważny wyrok, w którym wskazano, że koalicja rządząca naruszyła (ponownie) prawo UE w złej wierze, zmieniając przepisy po to, by zapewnić sobie szybkie powołanie swoich sędziów do Sądu Najwyższego – skomentował prof. Laurent Pech, specjalista od praworządności w świetle unijnych traktatów.

Czytaj też: Jak naprawić sądy po PiS? Opozycja ma projekt

Sędziowie kamikadze

Cała sprawa zaczęła się od „sędziów kamikadze”. To grupa osób, które startowały w konkursach na członków Sądu Najwyższego, wiedząc właściwie z góry, że będą potem zaskarżać decyzje neo-KRS. Ich działania przyspieszyły kolejne zmiany w przepisach przeprowadzane przez obecną władzę. Ich finałem w 2019 r. było odebranie możliwości zaskarżania decyzji neo-KRS w sprawie przedstawienia (lub nie) prezydentowi kandydatów do SN oraz umorzenie dotychczasowych postępowań odwoławczych, co – w zamyśle PiS i jego koalicjantów – miało uniemożliwić polskim sądom zadawanie pytań prejudycjalnych do TSUE w tych kwestiach.

Władza polityczna zmieniała ten system pospiesznie, żeby obsadzać Sąd Najwyższy ludźmi jej przychylnymi – przekonywał Michał Gajdus, pełnomocnik jednego z „sędziów kamikaze”, podczas rozprawy przed TSUE w zeszłym roku.

Prezydent Andrzej Duda do teraz powołał 43 sędziów Sądu Najwyższego wyłonionych w konkursach neo-KRS, od których – zgodnie z polskimi przepisami z 2018 i 2019 r. – nie można się odwołać. Pełnomocnicy władz RP przekonywali dziś Trybunał, by uznał pytania prejudycjalne za niedopuszczalne, czyli w ogóle nie oceniał ich merytorycznie jako wykraczających poza kompetencję instytucji UE.

Czytaj też: Bulgocze w neo-KRS. Pieniądze, nielojalność, awanse

PiS ma problem. Znowu

Dzisiejsze orzeczenie TSUE jest nieco bardziej zniuansowane od grudniowej opinii rzecznika generalnego Jewgienija Tanczewa, który uznał te wszystkie zmiany za sprzeczne z prawem UE. Wielka Izba pozostawiła ostateczną decyzję sądowi zadającemu pytanie prejudycjalne (czyli NSA), ale wskazała kryteria oceny, które jednoznacznie pokrywają się z argumentacją Tanczewa.

Przede wszystkim Wielka Izba TSUE orzekła, że sprzeczne z traktatem UE są przepisy, które odbierałyby sądom krajowym możliwość zadawania pytań prejudycjalnych. Wskazała, że zmiany mogą podważać zaufanie obywateli do niezależności sądownictwa, jeśli – o tym musi zdecydować właśnie polski sąd – „wzbudzają uzasadnione wątpliwości co do podatności sędziów powołanych na podstawie uchwał KRS na wpływy władzy ustawodawczej i wykonawczej”. Ponadto Trybunał wskazał, że wadliwość obecnego systemu powoływania sędziów SN może być spotęgowana zmianami w neo-KRS, która – to także ostatecznie musi rozstrzygnąć polski sąd – może „nie dawać rękojmi niezależności” w ramach powoływania nowych sędziów.

Jak podkreślił TSUE, jeśli „sąd krajowy” (w tym konkretnym przypadku NSA) oceni, że kwestionowane zmiany ustawodawcze wprowadzono w Polsce z naruszeniem prawa Unii, to powinien – zgodnie z zasadą pierwszeństwa unijnego prawa – „odstąpić od zastosowania się do tych zmian, niezależnie od tego, czy mają charakter ustawowy, czy konstytucyjny”. I powinien nadal korzystać ze swoich uprawnień w sprawie rozpatrywania odwołań od decyzji KRS.

Czytaj też: 400 km od domu. Zsyłka niepokornych prokuratorów

Zaradkiewicz pyta o Radę Państwa

Również dziś w TSUE odbyła się rozprawa w sprawie pytań prejudycjalnych zadanych przez broniącego zmian sądowych z ostatnich lat Kamila Zaradkiewicza, sędziego SN. Pytał on m.in. o to, czy w świetle prawa UE sądem niezawisłym i bezstronnym jest organ, w którym zasiada sędzia powołany przez peerelowską Radę Państwa, czyli „polityczny organ władzy wykonawczej państwa o totalitarnym, niedemokratycznym, komunistycznym systemie władzy”. Przedstawiciele rządu PiS wskazywali na „absurdalność sporów o niezawisłość sędziowską” w Polsce, przekonując, że jest zagwarantowana w konstytucji.

Wyrok TSUE w tej kwestii zapadnie za co najmniej kilka miesięcy.

Czytaj też: 13 sędziów wezwanych przez prokuraturę. „Presja i zastraszanie”

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną