Po dłuższym czasie Leśny Wędrowiec (LW) znowu spotkał się z Narodowym Strażnikiem (NS). Oto ich rozmowa.
NS: Miło pana znowu widzieć, gdzie pan się podziewał ostatnimi czasy?
LW: Podróżowałem tu i tam.
NS: Czym i gdzie?
LW: Pamięta pan, jak jechaliśmy pociągiem w tym samym przedziale, pan do Warszawy, ja do Krakowa lub na odwrót?
NS: Jużci, wspaniale było, to wielki wynalazek.
LW: Niestety nie jest kontynuowany, bo, jak się dowiedziałem, skasowano dalsze prace nad nim, a środki przekazano na Centralny Port Komunikacyjny. Odnotowałem też ciekawostkę – ten port zarobił już 28 mln, chociaż jest w szczerym polu.
NS: I słusznie przekazano, bo to trzeba dokończyć.
LW: Chyba zacząć.
NS: Niech pan nie będzie małostkowy. Jak się dokończy, to znaczy, że się zaczęło. Prawdziwy koniec nastąpi, gdy CPK otrzyma imię.
LW: Czyje?
NS: Niech pan nie udaje, przecież to oczywiste. Już zresztą tłumaczyłem panu w jednej z naszych rozmów, a pan dalej udaje Greka. Niech pan lepiej opowie coś o swoich podróżach.
LW: Najpierw chciałem pojechać do Pragi. Wsiadłem w odpowiedni pociąg, ale okazało się, że jechał do Wiednia. W ostatniej chwili wyskoczyłem i wróciłem do Warszawy, aby przesiąść się na właściwy. Poradzono mi, abym uczynił to na dworcu Warszawa Zachodnia, ale tam przebudowa w najlepsze, więc pobłądziłem i wsiadłem do składu jadącego do Terespola.