Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Jakub Żulczyk, czyli dobrze jest chodzić w niełasce PiS

Jakub Żulczyk Jakub Żulczyk Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Niezależenie od tego, jak jest naprawdę – być może jest i niełaska, i zła książka, i zła tłumaczka – pan Żulczyk wykazał się niejaką niedyskrecją.

Gdybym był Jakubem Żulczykiem, przyjąłbym odtąd pseudonim artystyczny Jakub Wniełasce. W taki sposób mógłbym upamiętnić smakowitą aferkę z łaską i niełaską, której byłbym w tych dniach bohaterem (o ile – powtórzmy – byłbym Żulczykiem, jak jestem Hartmanem). Na razie Żulczykiem jest Żulczyk i decyzja należy do niego.

Andrzej Duda i słowo na „d”

Otóż wzięty ten pisarz spotkał się właśnie z pewnego rodzaju afrontem ze strony Instytutu Książki, który to odmówił tłumaczce Danucie Stok, zamierzającej przełożyć fragment jego nowej książki „Informacja zwrotna” na język angielski, dotacji w ramach programu służącego tworzeniu propozycji wydawniczych dla wydawców zagranicznych. Afront wyraża się w zapewnieniu opinii publicznej przez tę szacowną instytucję, że odmowa nastąpiła z przyczyn merytorycznych, a nie – jak napisała w mailu pracownica Instytutu do pani Stok – z powodu popadnięcia przez pana Żulczyka w niełaskę. Z pewnością „merytoryka” upokarza boleśniej niż niełaska u TEJ władzy, która jest raczej tytułem do dumy niż wstydu. Nic więc dziwnego, że Jakub Żulczyk pospieszył z pochwaleniem się w medium społecznościowym na literę „F”, że został właśnie autorem w niełasce.

Niełaska Żulczyka byłaby nawet całkiem słusznie mu należna, gdyż raczył był swego czasu nazwać samego Pana Prezydenta Doktora Andrzeja Dudę słowem na „d”, oznaczającym niegdyś jednostkę chorobową z zakresu deficytów rozwojowych natury intelektualnej.

Reklama