Choć szczepionki zapewniły obiecującą drogę wyjścia z pandemii, jeszcze wiele miesięcy musi upłynąć, zanim na świecie zrobi się znowu bezpieczniej. W szczególnie trudnym położeniu znaleźli się rodzice kilkulatków i młodszych nastolatków, których na razie nie można w ten sposób uodpornić, choć pozostali członkowie rodziny mają to już za sobą. Czy zatem wolno organizować większe spotkania towarzyskie w domu? Czy wyjechać na majówkę zatłoczonym pociągiem? Czy pozwolić już dzieciom na przypadkowe kontakty z rówieśnikami, z którymi nie chodzą do jednej klasy?
Kłopotliwa rzeczywistość polega na tym, że jeśli dziadkowie i rodzice są po obu dawkach szczepionki, to teoretycznie mogą wokół najmłodszego, niezaszczepionego członka swojej rodziny stworzyć tzw. kokon ochronny, który nie dopuści do niego wirusa. Ale w praktyce taka izolacja jest już niemożliwa, bo dzieci spotykają się ze sobą i z innymi dorosłymi poza domem, więc mogą zakazić się w wielu miejscach. Wiadomo też, że obecne warianty koronawirusa są dużo niebezpieczniejsze dla młodszego pokolenia w porównaniu z tymi sprzed roku, więc choć sytuacje i okoliczności, w jakich znajdą się zaszczepieni rodzice i dziadkowie, mogą być dla nich bezpieczne, to dla kilkulatków jeszcze wcale nie. Pytanie, przed jakim dzisiaj stają dorośli, brzmi więc: na co mogę sobie pozwolić, by nie narazić swoich dzieci na covid?
Czytaj także: Szczepienie przeciw covid.