Od przeszło tygodnia istnieje w Polsce – znowu – Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Nowym ministrem nauki została osoba, która wcześniej miała niewiele wspólnego ze światem akademickim. Minister Dariusz Wieczorek deklaruje otwartość na dialog ze środowiskiem, chce ewaluacji reformy swojego poprzednika Jarosława Gowina i na razie działa dość ostrożnie. Wydaje się, że wciąż szuka swojego programu.
Równolegle zarówno w prasie, jak i mediach społecznościowych trwa debata naukowców o tym, czym przede wszystkim powinno zająć się nowe kierownictwo resortu. Ostatnio w „Polityce” prof. Dariusz Jemielniak zaproponował „Naprawę nauki w 12 krokach”. Właściwie zgadzam się ze wszystkimi punktami, zwłaszcza że cztery z nich dotyczą zwiększenia finansowania. Wydaje mi się jednak, że trochę umknął w tym programie pewien dylemat, z którym zmierzyć się musi każdy minister nauki.
Problem wcześniejszy od Czarnka
Z jednej strony ciągle pojawiają się pomysły, aby odgórnie promować międzynarodowe standardy w nauce, czy to poprzez rozwiązania instytucjonalne, czy poprzez powiązanie finansowania z wynikami. Z drugiej strony większość rozwiązań tego typu wcześniej czy później upada w starciu z niechętną im częścią środowiska naukowego. Cała kadencja ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka była jednym wielkim pasmem likwidowania mechanizmów projakościowych,