W ramach tzw. środków zaradczych wynegocjowanych z Komisją Europejską Orlen musi się rozstać z 80 proc. stacji paliw działających dotychczas w sieci Lotosu. Bo przyłączenie ich do Orlenu podkręciłoby monopolistyczną pozycję koncernu na rynku detalicznym do poziomu – zdaniem KE – niedopuszczalnego. MOL kupił więc za 610 mln dol. spółkę Lotos Paliwa wraz z 417 lotosowskimi stacjami, co uplasowało go błyskawicznie na trzecim miejscu na polskim rynku detalicznej sprzedaży paliw.
Czytaj także: Jest zgoda na fuzję z Lotosem. Orlen staje się państwem w państwie
Więcej stacji niż na Węgrzech
A trzeba pamiętać, że MOL jest już od 1997 r. obecny na polskim rynku poprzez należącą do niego słowacką sieć Slovnaft, która ma kilkadziesiąt stacji na południu Polski. W efekcie Węgrzy będą mieli w Polsce więcej stacji niż we własnym kraju. Zwłaszcza że w ramach wzajemności 185 stacji paliw sprzedali Orlenowi za 259 mln dol. (144 na Węgrzech i 41 na Słowacji). Dziś deklarują, że ich ambicją jest miejsce wicelidera polskiego rynku paliw. Na razie nie wiadomo, czy do tej konkurencji w paliwowym detalu dołączy drugi koncern wprowadzany na polski rynek w ramach działań zaradczych, czyli Saudi Aramco. To byłoby wejście smoka, bo Aramco jest największym koncernem naftowym na świecie. Na razie jednak w produkcji ropy, a nie handlu detalicznym paliwami.