To nie był dobry czas dla polskiej gospodarki – udało nam się co prawda uniknąć recesji, ale nasz Produkt Krajowy Brutto zwiększył się w 2023 r. o zaledwie 0,2 proc. To wstępny szacunek Głównego Urzędu Statystycznego. Gorszy wynik od 1991 r. (gdy przechodziliśmy przez dramatyczną transformację) zanotowaliśmy tylko w 2020 r., ale wówczas winne były drastyczne ograniczenia pandemiczne. W ubiegłym roku żadne nadzwyczajne okoliczności nas nie usprawiedliwiają. 2023 r. wypada szczególnie blado w porównaniu z dwoma poprzednimi latami. W 2021 r. odrabialiśmy straty pandemiczne (wzrost PKB o prawie 7 proc.), a rok później naszej gospodarce pomógł napływ setek tysięcy uchodźców z Ukrainy (wzrost PKB o ponad 5 proc.).
Inflacja i wysokie stopy procentowe
Dlaczego 2023 wypadł tak słabo? Głównymi winnymi okazały się inflacja oraz wysokie stopy procentowe. Polacy zareagowali na ogromny wzrost cen w sposób racjonalny, ale jednocześnie szkodliwy dla gospodarki – zaczęli ograniczać swoje wydatki. Jak wynika z danych GUS, popyt krajowy spadł aż o 4,1 proc., a spożycie w sektorze gospodarstw domowych o 1 proc. Pod tymi fachowymi pojęciami kryje się prosta prawda: kupowaliśmy po prostu mniej niż wcześniej, aby przynajmniej częściowo poradzić sobie z rosnącymi cenami. Dodatkowo wyższe stopy procentowe ograniczyły zainteresowanie kredytami i pożyczkami. Ekonomiści mieli nadzieję, że konsumpcja zaczęła rosnąć w ostatnim kwartale poprzedniego roku. Jednak dzisiejsze dane GUS sugerują, że także końcówka 2023 r. okazała się bardzo słaba.
Czytaj także: Stopy zamrożone. RPP teraz walczy z inflacją na poważnie?
Na szczęście są też pozytywne informacje. Pierwsza to bardzo solidna postawa eksporterów, których aktywność przynajmniej częściowo zrekompensowała nam słaby popyt krajowy. Siłę eksportu należy docenić choćby dlatego, że z problemami zmagało się w ubiegłym roku wiele krajów europejskich, na czele z Niemcami (naszym zdecydowanie najważniejszym partnerem handlowym). Poza tym wzrosła stopa inwestycji, a zatem firmy przygotowują się na ożywienie. A mimo stagnacji nie wzrosło bezrobocie.
Prognozy pocieszają
Co dalej? Ten rok ma się okazać, według prognoz, lepszy od poprzedniego. Komisja Europejska przewiduje, że nasz PKB urośnie o 2,7 proc., a w 2025 r. zwiększy się o ponad 3 proc. Pomóc ma przede wszystkim niższa inflacja – z różnych sondaży i analiz wynika, że nastroje wśród konsumentów zaczynają się poprawiać. Wciąż jednak boimy się powrotu drożyzny i nasze wydatki planujemy ostrożnie. Nadzieją dla całej gospodarki jest napływ środków unijnych – zarówno w ramach Krajowego Planu Odbudowy, jak i regularnych programów wspólnotowych nowej perspektywy 2021–27. I jedne, i drugie były zablokowane z powodu polityki poprzedniego rządu. Rozczarowujące dane za 2023 r. są też potwierdzeniem faktu (podważanego ostatnio chętnie przez PiS), jak ogromne znaczenie mają dla nas europejskie pieniądze. Miejmy nadzieję, że ich napływ wleje też optymizm i w firmy, i w konsumentów. A o fatalnym roku musimy po prostu jak najszybciej zapomnieć.
Czytaj także: Recesja w Polsce – jest czy jej nie ma? GUS podał dane o PKB, ale co z nich wynika?