Inflacja znacznie spadła, tymczasem pensje wciąż rosną szybko. Według najnowszych danych GUS średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło w lutym prawie 8 tys. zł brutto. To prawie 3 proc. więcej niż w styczniu i aż 12,9 proc. więcej w porównaniu z lutym 2023 r. Po odjęciu rocznej inflacji (2,8 proc.) okaże się, że zarobki realnie zwiększyły się o niemal 10 proc. To świetny wynik, któremu na pewno pomógł znaczny wzrost płacy minimalnej od stycznia. Jednak także wiele osób lepiej zarabiających mogło liczyć ostatnio na podwyżki, nazywane często „antyinflacyjnymi”. W marcu dojdzie kolejny efekt: znaczne zwiększenie wynagrodzeń w sferze budżetowej, w szczególności wśród nauczycieli.
Mamy nadal rynek pracownika
Mamy oczywiście do czynienia z sytuacją przejściową i tak ogromny, realny wzrost pensji długo nie potrwa. Zresztą byłby on wręcz niebezpieczny dla konkurencyjności polskiej gospodarki. Obserwujemy skutki działań pracodawców, którzy z pewnym opóźnieniem starali się zrekompensować pracownikom wysoką inflację. Oczywiście robili to nie z dobroci serca, lecz z twardej kalkulacji – by nie stracić specjalistów na rzecz konkurencji. Przy niskim bezrobociu (5,4 proc. w lutym) wciąż mamy do czynienia z rynkiem pracownika. Zatrudnienie w ciągu ostatniego roku co prawda spadło, ale zaledwie o 0,2 proc. To bardzo dobry wynik, skoro polski PKB zwiększył się w tym samym okresie jedynie o 0,2 proc., czyli gospodarka była pogrążona w stagnacji.
Inflacja wzrośnie, cięć stóp raczej nie będzie
Tak spektakularne wzrosty pensji mają też efekt uboczny.