Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Inflacja najniższa od 3 lat. Drożyzna odpuszcza, ale czy na długo?

3,9 proc. – takiej rocznej inflacji nie mieliśmy od trzech lat. Nie znaczy to jednak, że ceny przestały rosnąć. 3,9 proc. – takiej rocznej inflacji nie mieliśmy od trzech lat. Nie znaczy to jednak, że ceny przestały rosnąć. xxxPATRIK / PantherMedia
Ceny rosną coraz wolniej, ale na obniżki stóp procentowych nie mamy co liczyć. Zmiana władzy zmieniła również Radę Polityki Pieniężnej – gołębie stały się jastrzębiami.

3,9 proc. – takiej rocznej inflacji nie mieliśmy od trzech lat. Nie znaczy to wcale, że ceny przestały rosnąć. Według najnowszych danych GUS w styczniu było o 0,4 proc. drożej niż w grudniu. Na przykład za żywność płaciliśmy średnio o 0,9 proc. więcej w porównaniu z ostatnim miesiącem 2023 r. Warto zatem pamiętać, że wciąż mamy do czynienia z dezinflacją (czyli obniżającą się inflacją), a nie z deflacją (czyli spadającymi cenami). Korzystne dane za styczeń to przede wszystkim efekt statystyczny. Przy obliczaniu rocznego wskaźnika inflacji nie bierzemy już pod uwagę kolejnych miesięcy, gdy drożyzna była wyjątkowo dotkliwa. Przypomnijmy, że swój szczyt osiągnęła ona w lutym 2023 r. (18,6 proc.). Dzięki temu efektowi ekonomiści sądzą, że w lutym i marcu tego roku inflacja będzie jeszcze niższa. Prawdopodobnie zbliży się do 2,5 proc., czyli celu inflacyjnego Narodowego Banku Polskiego. Może nawet okaże się od niego odrobinę niższa.

Czytaj także: Stracony rok. Dane o PKB są fatalne

Przed nami koniec tarcz inflacyjnych

Nie znaczy to jednak, że problem zbyt szybkiego wzrostu cen mamy już za sobą. Bo przed nami jeszcze likwidowanie tarcz inflacyjnych. Od kwietnia powraca 5-procentowa stawka podatku VAT na żywność, chyba że rząd zdecyduje jeszcze raz o jej przedłużeniu – pełnym albo częściowym. Od lipca nie będzie już mrożenia cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych na dotychczasowych zasadach. Preferencyjne taryfy mają być dostępne tylko dla uboższych, chociaż nie wiemy, jakie kryteria dochodowe przyjmie rząd. Być może okażą się one dość łagodne. Jednak ta niepewność pozostaje argumentem dla Rady Polityki Pieniężnej, aby nie spieszyć się z obniżaniem stóp procentowych. Ci członkowie Rady, którzy przecież pod koniec rządów PiS ochoczo zaczęli luzowanie polityki pieniężnej (niespodziewanie duże obniżki stóp we wrześniu i październiku – tuż przed wyborami), teraz nawołują do ostrożności, krytykują wysoki deficyt budżetowy i straszą, że pełna rezygnacja z tarcz antyinflacyjnych może spowodować duży skok inflacji.

Co zrobi Rada Polityki Pieniężnej?

Rada czeka na marcową projekcję inflacyjną i od niej uzależnia swoje dalsze kroki. Do listy zagrożeń trzeba też dodać wyraźny wzrost płacy minimalnej i ogólnie spore podwyżki wynagrodzeń planowane przez większość firm. Takie kroki muszą przełożyć się na wyższe ceny produktów i usług. Ekonomiści nie są w stanie przewidzieć, co zrobi w tym roku RPP. Jedni uważają, że Rada wkrótce zacznie jednak ciąć ostrożnie stopy, inni są bardziej sceptyczni i nie przewidują w tym roku żadnych obniżek. Dzisiejsze dane GUS pokazują, że podstawowa stopa referencyjna (obecnie 5,75 proc.) znalazła się na poziomie znacznie wyższym niż wskaźnik inflacji. Mówimy w takiej sytuacji o realnych dodatnich stopach. To dobra wiadomość dla oszczędzających – wreszcie można dość łatwo znaleźć lokaty, których oprocentowanie pozwala przynajmniej chronić wartość pieniądza. To także pozytywna informacja dla złotego. Wysokie stopy w Polsce zwiększają jego atrakcyjność na międzynarodowym rynku finansowym.

Za to z wysokich stóp nie cieszą się oczywiście spłacający kredyty (ich raty na razie nie spadną) ani rząd, który musi więcej płacić za finansowanie deficytu. Trudno oprzeć się wrażeniu, że większość członków RPP (siódemka z dziesiątki) z nadania PiS inaczej by się zachowywała, gdyby to ta partia pozostała u władzy. Opowiadali się przecież za cięciem stóp w momencie, gdy inflacja wynosiła 8–10 proc. A teraz, gdy jest o połowę niższa (a zaraz będzie jeszcze mniejsza), zamienili się z gołębi w jastrzębie. Chwała im, że nagle tak bardzo zaczęli dbać o stabilność złotego i widzieć na horyzoncie zagrożenia, których jeszcze niedawno nie dostrzegali. Może zmiana władzy pozytywnie podziałała na ich ekonomiczne kompetencje?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Gra w Zielony Ład. W tym gorącym sporze najbardziej szkodzi tępa propaganda

To dziś najważniejszy i najbardziej emocjonalny unijny spór, w którym argumenty rzeczowe mieszają się z dezinformacją i tępą propagandą.

Edwin Bendyk
07.05.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną