To już pewne – wakacje kredytowe będą również w tym roku. Prezydent podpisał ustawę przedłużającą to rozwiązanie, chociaż na nieco innych zasadach niż dotąd. Jedna różnica wynika ze sporego opóźnienia w pracach parlamentarnych – wakacje zaczną obowiązywać dopiero od czerwca. Aby zatem można było z nich skorzystać jak wcześniej (w sumie cztery razy w ciągu roku), czeka nas wielka kumulacja. Wakacje kredytowe 2024 przysługują w dwóch wybranych miesiącach między czerwcem a sierpniem oraz w dwóch kolejnych między wrześniem a grudniem. W praktyce zatem osoby spłacające kredyty hipoteczne (wciąż tylko złotowe!) będą mogły pominąć spłatę ponad połowy rat do końca roku (czterech z siedmiu).
Wakacje kredytowe 2024 – jakie warunki?
Jednak tym razem nie wszyscy skorzystają z tego przywileju. Rząd bowiem zdecydował się ograniczyć krąg uprawnionych. Pojawiły się dwa warunki. Pierwszy to wielkość kredytu – nie może on przekraczać 1,2 mln zł. Drugi jest istotniejszy: miesięczna rata powinna przekraczać 30 proc. miesięcznych dochodów gospodarstwa domowego (liczy się średnia z ostatnich trzech miesięcy). Z tego warunku wyłączone są tylko rodziny z minimum trójką dzieci. Kredytobiorcy mają składać oświadczenia o tym, że spełniają warunki, by skorzystać z tegorocznych wakacji. Trudno wyobrazić sobie, jak miałyby one być weryfikowane. Jednak oszukiwać mimo wszystko nie warto, bo grozi za to odpowiedzialność karna, o czym chętnie będą przypominać banki. Im oczywiście zależy, żeby z wakacji skorzystało jak najmniej uprawnionych. Ministerstwo Finansów szacuje, że o tę formę wsparcia będzie mogło ubiegać się nieco ponad pół miliona kredytobiorców. Dla porównania: z poprzedniej wersji wakacji skorzystali spłacający ponad 1,1 mln kredytów.
Czytaj także: Wakacje kredytowe opóźnione. Rząd czeka na „dodatkowe scenariusze”
Fundusz Wsparcia Kredytobiorców łatwiej dostępny
Dobrą wiadomością dla zadłużonych, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji, jest uproszczenie zasad dostępu do Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. Pomoc będzie można uzyskać już w sytuacji wydawania ponad 40 proc. zarobków na spłatę rat. Banki starały się, aby właśnie ten Fundusz w pełni zastąpił bardzo kosztowne dla nich wakacje kredytowe (dotąd straciły na nich ok. 15 mld zł). Argumentowały nawet, że chociaż to one finansują to rozwiązanie (a nie budżet państwa), tracą na tym wszyscy, bo z powodu wakacji mniejsze są zyski instytucji finansowych. A zatem płacą one niższy podatek CIT do publicznej kasy. Jednak bankowcom nie udało się przekonać koalicji do porzucenia wakacji w tym roku. Chyba zapomnieli, że w kwietniu mieliśmy wybory samorządowe, a już w czerwcu czekają nas europejskie.
Wakacje kredytowe po raz ostatni
Z drugiej strony rząd nie ukrywa, że to już ostatnia edycja tego rozwiązania. Kto zatem spełnia kryteria, ten powinien wykorzystać najbliższe miesiące, aby skorzystać z wakacji, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na szybszą spłatę kapitału kredytu (tak zresztą dotąd robiło, według szacunków banków, aż trzy czwarte osób korzystających z tego rozwiązania). Od przyszłego roku wakacji ma zatem już nie być, chociaż wiele zależy od dalszych decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Na razie nie planuje ona obniżek stóp, więc wskaźniki WIBOR 3M i WIBOR 6M pozostają na wysokim poziomie (prawie 6 proc.). Jeśli pod koniec tego roku albo na początku przyszłego Rada zacznie stopy obniżać, wtedy temat wakacji w naturalny sposób straci na znaczeniu. Jeśli jednak nie nastąpi znaczące cięcie stóp, opozycja z pewnością będzie żądać przedłużenia wakacji, a rząd stanie przed trudną decyzją.
Czytaj także: Mieszkań przybywa, klientów nie ubywa. Ale na coś będą promocje
Wakacje kredytowe – jak to zrobić lepiej?
A przecież można było postąpić zupełnie inaczej. Zamiast przedłużać rozwiązanie wymyślone przez PiS, lekko je tylko modyfikując, należało po prostu stworzyć uniwersalną i stałą formułę wsparcia. Wakacje powinny być uzależnione od sytuacji finansowej kredytobiorców i od bieżącego poziomu wskaźnika WIBOR. Gdyby przekraczał on określoną wartość (np. 4 proc.), pojawiałaby się automatycznie taka możliwość – np. raz na pół roku. Gdyby WIBOR był wyższy (np. ponad 6 proc.), z wakacji można by skorzystać częściej. Z drugiej strony należałoby uniemożliwić osobom uprawnionym do tego instrumentu równoczesnego nadpłacania kapitału kredytu. Chodzi bowiem o wsparcie dla tych naprawdę potrzebujących, a nie o sprytną metodę obniżenia kosztów obsługi pożyczki. Wybierając prowizorkę, rząd nie powinien się dziwić, że za kilka miesięcy zacznie się kolejna licytacja polityków o to, kto najlepiej wspiera kredytobiorców i na jakich zasadach należy przedłużyć wakacje. Zwłaszcza że przecież wybory prezydenckie już kolejnej wiosny.
Czytaj także: Stopy zamrożone. RPP teraz walczy z inflacją na poważnie?