Policjant może użyć pięści i dusić wyłącznie w głęboko uzasadnionej obronie własnej. W Głogowie podczas demonstracji antymaseczkowych kibiców do zagrożenia zdrowia i życia policjantów nie doszło. Przeciwnicy noszenia maseczek (na marginesie: sprawiający wrażenie niezbyt rozgarniętych, ale to wyłącznie moja subiektywna opinia) byli agresywni, ale wyłącznie w gębie. A mimo to maksymalnie naładowany złą energią policjant rzucił się na młodą kobietę, uderzył ją twardą pałką (służącą do odpierania ataku), chwycił za krtań i brutalnie rzucił na ziemię. Tak jakby był nieświadomy, że jego atak jest skierowany przeciwko bezbronnej kobiecie i że może zagrażać jej życiu.
Czytaj też: Policja w służbie władzy
Wal i nie patrz, ale nie w Częstochowie
Zarejestrowano ten wyczyn na filmie. I na nic niemądre tłumaczenia rzeczników policyjnych, że kobieta była ostrzegana, iż zostaną użyte środki przymusu bezpośredniego, a zgromadzenie ok. 200 osób było nielegalne i naruszało przepisy czasu pandemii. Chwyt za krtań i rzut na ziemię jak manekinem na macie zapaśniczej nie były dozwolonymi środkami przymusu. Przypominały zachowanie ulicznego bandyty. Policjant sięgnął po środki kompletnie nieadekwatne w stosunku do potrzeby. Dlaczego? Bo jest sadystą w mundurze, ma deficyty emocjonalne, nie potrafi zapanować nad agresją, nie przeszedł szkolenia, nie przebadano jego psychiki pod kątem przydatności do służby? A może po prostu dlatego, że wydano mu rozkaz, aby się nie patyczkował – nieważne, kobieta czy dzieciak, wal i nie patrz!