Tomasz Misztal ze stowarzyszenia Monopol Warszawski nie kryje, że irytują go sytuacje, kiedy ktoś przypomina sobie o powstańcach warszawskich tuż przed 1 sierpnia. Bo pamiętać trzeba cały rok. Z tej pamięci i troski zrodził się kilka lat temu pomysł stworzenia Domu Powstańca Warszawskiego przy ul. Nowolipie 22 i zbudowania wolontariatu, w który już dzisiaj zaangażowane są nie tylko służby mundurowe, jak WOT, policja, żandarmeria wojskowa, straż miejska czy inspekcja drogowa. Te codziennie dowożą posiłki do powstańców, którzy nie są w stanie przyjechać do DPW. Ale posiłki rozwożą też wolontariusze, tacy jak nastoletnie Julia i Tosia czy mocno pełnoletni Tomasz Kuczyński.
Czytaj też: Najlepsza historia militarna powstania warszawskiego
Kolega do herbatki
– Od dawna chciałem coś zrobić, ale wciąż odkładałem decyzję. Pierwszy impuls przyszedł wtedy, kiedy jechałem obok Muzeum Powstania Warszawskiego i zobaczyłem wywieszone wielkie zdjęcie jakiegoś powstańca. Znałem to zdjęcie i tego człowieka, ale nie umiałem sobie przypomnieć skąd – opowiada Tomasz Kuczyński, który po powrocie do domu zaczął przekopywać zdjęcia w sieci i w domowym archiwum. Po kilku godzinach poszukiwań zaniemówił. To był walczący w powstaniu stryj dziadka.
– Walczyli też moi dziadkowie, więc prawdę mówiąc, czułem zobowiązanie, ale impulsem była rozmowa, jaką usłyszałem w radiu z Tomkiem Misztalem. Rok temu w czasie lockdownu szukali ludzi do pomocy. No to pojechałem i tak zostałem wolontariuszem – uśmiecha się Tomasz, który zaczynał od rozwożenia posiłków, jak prawie wszyscy, a dzisiaj opiekuje się kapralem Jerzym Oględzkim, pseudonim „Jur”, rocznik 1923.