Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

„Przyjmę uchodźców. Oddam rasistów”. Marsz solidarności w Warszawie

Demonstracja „Stop torturom na granicy” w Warszawie Demonstracja „Stop torturom na granicy” w Warszawie Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
„Spotykamy się dziś, bo uważany działania polskich władz za nieludzkie i poniżające” – mówiła Marta Rawuszko, jedna z organizatorek marszu, który po godz. 14 wyruszył pod Sejm.

Warszawski marsz pod Sejm odbywa się kilka dni po przegłosowaniu ustawy o budowie muru na granicy polsko-białoruskiej. Za przyjęciem projektu zagłosowało 274 posłów, 174 było przeciw, jeden wstrzymał się od głosu. Instalacja o kilkumetrowej wysokości, być może z podziemną barierą chroniącą przed podkopem, zajmująca odcinek ok. 200 km, ma kosztować gigantyczną sumę 1,6 mld zł.

Czytaj też: Dlaczego taki mur nie powinien w ogóle powstać

Marsz solidarności z uchodźcami i uchodźczyniami

Sobotnia demonstracja wyruszyła o godz. 14 z ronda de Gaulle′a w Warszawie. Na transparentach widać wymalowane farbą napisy: „Dość okrucieństwa”, „Przyjąć uchodźców”, „Przyjmę uchodźców. Oddam rasistów”, „Ani jednej śmierci więcej”. Na czele marszu niesiono duży czarny baner z wymownym: „Stop torturom na granicy!”.

„Bijemy na alarm. W polskich lasach znajdują się dziesiątki osób. Spotykamy się dziś, bo uważany działania polskich władz za nieludzkie, poniżające. (...) Jako społeczność wiemy aż za dobrze, jak ważna jest solidarność. Czujemy niezgodę, rozpacz, gniew, wściekłość” – mówiła Marta Rawuszko, jedna z inicjatorek marszu (wydarzenie organizuje ponad 30 grup feministycznych, m.in. Fundusz Feministyczny, Miłość Nie Wyklucza oraz Porozumienie Kobiet 8 Marca).

Khedi Alieva, uchodźczyni z Czeczeni, apelowała: „Drodzy Polacy. Jestem uchodźczynią, ale przede wszystkim czuję się gdańszczanką. Kiedy ja przekraczałam granicę, pomogliście mi. Pytaliście, czego potrzebuję.

Reklama