Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Prawie 47 tys. aborcji w rok. Zagraniczne kliniki wciąż ratują życie Polkom

Manifestacja Ratujmy Kobiety w Szczecinie Manifestacja Ratujmy Kobiety w Szczecinie Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.pl
Część z nich to zapewne przypadki kobiet, których życie mogłoby być w polskich szpitalach zagrożone. Tak jak w zakończonych tragedią historiach Izabeli z Pszczyny, Anny ze Świdnicy czy Doroty z Nowego Targu.

Aborcja bez Granic, która pomaga kobietom w przeprowadzeniu bezpiecznego zabiegu usunięcia ciąży, po drakońskim wyroku Trybunału Julii Przyłębskiej opublikowała właśnie dane za okres od października 2022 do października 2023 r. Pomoc otrzymało 46,7 tys. kobiet, to o 2 tys. więcej niż w pierwszym roku po opublikowaniu wyroku. Najmłodsze miały 14 lat. Teoretycznie miały więc prawo do legalnej aborcji, bo powinna być dostępna w przypadkach, gdy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego (a współżycie z osobą poniżej 15. roku życia jest przestępstwem).

Zagraniczne kliniki ratują Polkom życie

W zależności od sytuacji Aborcja bez Granic albo pomaga w uzyskaniu dostępu do tabletek wczesnoporonnych, pozwalających przeprowadzić zabieg w domu, albo daje wsparcie w zorganizowaniu wyjazdu za granicę, jeśli konieczna jest aborcja chirurgiczna. 40 proc. osób, które zwróciły się do organizacji z prośbą o wyjazd zagraniczny, to przypadki ciąż, w których występowała wada płodu. Przy czym – jak czytamy w komunikacie – rzeczywisty procent może być wyższy, bo aborcja w Holandii czy Anglii jest dostępna na życzenie i nie ma potrzeby podawać jej powodu.

Część z nich to zapewne przypadki kobiet, których życie mogłoby być w polskich szpitalach zagrożone. Tak jak w zakończonych tragedią historiach Izabeli z Pszczyny, Anny ze Świdnicy czy Doroty z Nowego Targu. Holenderskie kliniki ratują życie Polkom w coraz trudniejszych przypadkach: ciąży pozamacicznej, zagnieżdżonej w szwie po cesarskim cięciu, ciąży zaśniadowej. Wiadomo, że takie ciąże mają jednoznacznie złe rokowania i zagrażają życiu pacjentki, ale lekarze, z obawy przed prokuratorem, wolą czekać, aż płód sam obumrze.

I bez ustawy można sporo zmienić

Dziś, po wyborach wygranych przez opozycję, może chociaż to szybko się zmieni – z oddziałów położniczych zniknie atmosfera strachu. Przestanie działać efekt mrożący. Bo mimo zapowiedzi polityków Koalicji Obywatelskiej i Lewicy na szybką liberalizację ustawy nie ma co liczyć. Władysław Kosiniak-Kamysz zaraz po wyborach zapowiedział, że kwestie światopoglądowe nie będą częścią umowy koalicyjnej. Pobrzmiewa w tym echo słów prezydenta Dudy: „To nie ludzie, to ideologia”. A przecież nie o światopogląd tu chodzi, ale o życie i zdrowie ludzi. Nawet jeśli partnerom koalicyjnym udałoby się przekonać część parlamentarzystów Trzeciej Drogi do zmian, projekt ustawy trafi ostatecznie właśnie na biurko prezydenta. I nietrudno się domyślić, co z nim zrobi.

Ale i bez ustawy można sporo zmienić. Bo przecież nie chodzi o to, żeby Aborcja bez Granic biła kolejne rekordy, ale by zapobiegać niechcianym ciążom. Można przywrócić dostęp do awaryjnej antykoncepcji bez recepty, wprowadzić refundację na nowoczesną antykoncepcję, poprawić dostęp do badań prenatalnych, a w szkołach wprowadzić rzetelną edukację seksualną.

Klimat wokół aborcji się zmienia

Gdy stanowisko ministra zdrowia sprawował jeszcze Adam Niedzielski, Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny zażądała, by resort i rzecznik praw pacjenta zajęli jednoznaczne stanowisko, jeśli chodzi o prawo do aborcji w sytuacji zagrożenia zdrowia psychicznego pacjentki. I obie instytucje odpowiedziały jednoznacznie: przesłanka dotyczy zarówno zdrowia somatycznego, jak i psychicznego; szpitale mają respektować zaświadczenia wystawiane przez psychiatrów.

Szczegółowe wytyczne miały być opracowane przez powołany przez ministra zespół ekspertów, ale przed wyborami PiS przestraszył się stanowiska episkopatu i protestów działaczy antyaborcyjnych, takich jak Kaja Godek czy Grzegorz Braun, którzy wtargnęli do ministerstwa i zakłócali prace zespołu. Ostatnie posiedzenie zostało odwołane. Teraz – jak podaje „Rzeczpospolita” – znów jest planowane, i to jeszcze przed powołaniem nowego rządu. To pokazuje, że atmosfera wokół tematu bezpiecznej aborcji się zmienia.

To niewiele jak na oczekiwania tysięcy młodych kobiet, które w tych wyborach poszły do urn. Ale i niemało. Bo na oddziałach ginekologicznych Polek nie zabijały tylko drakońskie przepisy, ale też strach lekarzy. Dobrze, że choć on zniknie.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Gra w Zielony Ład. W tym gorącym sporze najbardziej szkodzi tępa propaganda

To dziś najważniejszy i najbardziej emocjonalny unijny spór, w którym argumenty rzeczowe mieszają się z dezinformacją i tępą propagandą.

Edwin Bendyk
07.05.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną