Jak to możliwe? Schronisko, obawiając się fali złej pogody, zorganizowało akcję „Mrozy – adopcje tymczasowe”, którą na portalach społecznościowych rozpropagował m.in. Łukasz Litewka, poseł Lewicy. Ten sam, który na swoich plakatach wyborczych umieścił bezdomne psy czekające na adopcję w schroniskach. Kilka z nich znalazło w ten sposób domy, a młody radny z Sosnowca dostał się do Sejmu z najlepszym wynikiem w swoim okręgu, pokonując pierwszego na liście lidera Lewicy Włodzimierza Czarzastego.
Litewka i jego „team” – przeszło ćwierć miliona osób, które zgromadził wokół siebie w mediach społecznościowych – pomagają od lat. W ekspresowym tempie są w stanie zebrać kilka milionów na nierefundowany lek, wyremontować pogorzelcom mieszkanie czy dostarczyć materace do schronisk dla bezdomnych. Nic więc dziwnego, że jak tylko poseł opublikował apel, do krakowskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt ruszyły tłumy. O pomoc apelowali także inni krakowscy politycy, m.in. wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig, lider opozycyjnego klubu radnych Kraków dla Mieszkańców Łukasz Gibała, poseł KO Aleksander Miszalski. Ale Litewka, wiadomo, ma największe zasięgi.
Domy tymczasowe znalazły wszystkie psiaki
Akcja zaczęła się w piątek, a w sobotę tymczasowe domy znalazły już wszystkie psiaki. W poczekalni schroniska przez dwa dni kłębiły się tłumy. A przed budynkiem na ulicy Rybnej sznur nieprawidłowo zaparkowanych samochodów.
– Przyjechała Straż Miejska z zamiarem wlepienia mandatów, ale kiedy zorientowali się, co się dzieje, wzięli dwa duże psy w typie owczarka niemieckiego – mówi Jadwiga Osuchowa. – Chcą szukać im stałych opiekunów wśród swoich znajomych. Będziemy sprawdzać już od poniedziałku wszystkie te tymczasowe domy i mamy nadzieję, że część psiaków znajdzie w ten sposób dożywotnich opiekunów.
Jeden z owczarków, Mombaj, mieszka na razie w komendzie Straży Miejskiej.
Jesteśmy akcyjnym społeczeństwem
Trzy lata temu krakowskie schronisko także zorganizowało „Akcję Mrozy”. Dwie trzecie psiaków zostało wtedy u swoich tymczasowych opiekunów na stałe. – Wtedy też krakowianie tak żywo odpowiedzieli na nasz apel o pomoc – mówi prezeska KTOZ. – Jesteśmy takim akcyjnym społeczeństwem, mobilizujemy się tylko w nadzwyczajnych sytuacjach.
Gdy zobaczyła prognozy, zdecydowała, że akcję trzeba powtórzyć. W schronisku było ok. 350 psów, z czego setka mieszkająca na zewnątrz. To te największe, z dłuższą sierścią, w typie husky czy owczarka. Przy mrozach, jakie prognozują synoptycy, poniżej 20 st. C, one też nie mogą mieszkać nawet w porządnie ocieplonych budach. I nie pomoże zakładanie im kubraków czy dodatkowy posiłek. Do tymczasowych domów wydawali mniejsze psiaki, mieszkające w budynku schroniska, bo ludzie wolą takie. Zwolniły miejsce dla tych z kojców zewnętrznych.
KTOZ dziękuje wszystkim, którzy nie pozostali obojętni. Proszą teraz o pomoc dla innych schronisk. Podobny apel wystosowały dwie placówki w Małopolsce: Schronisko w Borku-Fundacja Straż Obrony Praw Zwierząt oraz Przygarnij Psiaka.