Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Niezwykła akcja w Krakowie: bezdomne psy znalazły domy w dwa dni

Kolejka krakowian po psy do adopcji, 6 stycznia 2024 r. Kolejka krakowian po psy do adopcji, 6 stycznia 2024 r. Łukasz Litewka / Facebook
W schronisku Krakowskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt kolejka stała do późnych godzin wieczornych. Aż zabrakło psiaków do adopcji. „W ciągu dwóch dni tymczasowe domy znalazło 105 psów” – mówi prezeska KTOZ Jadwiga Osuchowa.
Pies w schronisku Krakowskiego Towarzystwa Ochrony ZwierzątKTOZ Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Krakowie/mat. pr. Pies w schronisku Krakowskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt

Jak to możliwe? Schronisko, obawiając się fali złej pogody, zorganizowało akcję „Mrozy – adopcje tymczasowe”, którą na portalach społecznościowych rozpropagował m.in. Łukasz Litewka, poseł Lewicy. Ten sam, który na swoich plakatach wyborczych umieścił bezdomne psy czekające na adopcję w schroniskach. Kilka z nich znalazło w ten sposób domy, a młody radny z Sosnowca dostał się do Sejmu z najlepszym wynikiem w swoim okręgu, pokonując pierwszego na liście lidera Lewicy Włodzimierza Czarzastego.

Litewka i jego „team” – przeszło ćwierć miliona osób, które zgromadził wokół siebie w mediach społecznościowych – pomagają od lat. W ekspresowym tempie są w stanie zebrać kilka milionów na nierefundowany lek, wyremontować pogorzelcom mieszkanie czy dostarczyć materace do schronisk dla bezdomnych. Nic więc dziwnego, że jak tylko poseł opublikował apel, do krakowskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt ruszyły tłumy. O pomoc apelowali także inni krakowscy politycy, m.in. wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig, lider opozycyjnego klubu radnych Kraków dla Mieszkańców Łukasz Gibała, poseł KO Aleksander Miszalski. Ale Litewka, wiadomo, ma największe zasięgi.

Domy tymczasowe znalazły wszystkie psiaki

Akcja zaczęła się w piątek, a w sobotę tymczasowe domy znalazły już wszystkie psiaki. W poczekalni schroniska przez dwa dni kłębiły się tłumy. A przed budynkiem na ulicy Rybnej sznur nieprawidłowo zaparkowanych samochodów.

– Przyjechała Straż Miejska z zamiarem wlepienia mandatów, ale kiedy zorientowali się, co się dzieje, wzięli dwa duże psy w typie owczarka niemieckiego – mówi Jadwiga Osuchowa.

Reklama