Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Finał afery pedofilskiej w Trójmieście. „Łowca nastolatek” skazany

Krystian W. doprowadzany na proces w kwietniu 2019 r. Krystian W. doprowadzany na proces w kwietniu 2019 r. Bartosz Bańka / Agencja Wyborcza.pl
15 lat więzienia dla Krystiana W. „Krystka”, znanego jako „Łowca nastolatek”. Prócz tego pięcioletni zakaz kontaktowania się z pokrzywdzonymi, dożywotni zakaz jakiejkolwiek pracy z dziećmi oraz 12 tys. zł grzywny. Taki wyrok wydał Sąd Rejonowy w Wejherowie.

Wyrok długo oczekiwany, bo akt oskarżenia trafił do sądu w połowie 2018 r., a sam proces (określany jako „główny”) wystartował w styczniu 2019 r. „Krystkowi” zarzucano popełnienie 65 przestępstw, z czego aż 40 to przestępstwa przeciwko wolności seksualnej na szkodę 33 pokrzywdzonych (gwałty, usiłowania gwałtu, seks z małoletnimi, w tym poniżej 15. roku życia, nakłanianie małoletnich do prostytucji i czerpanie z tego korzyści). Tylko dwa zarzuty zostały przez sąd oddalone. Krystek odpowiadał także za zastraszanie świadków, fałszowanie dokumentów, wyłudzanie świadczeń z towarzystwa ubezpieczeniowego oraz nękanie.

Wraz z Krystkiem skazany został jego były pracodawca Marcin T., który prowadził w Sopocie kilka klubów, w tym głośną Zatokę Sztuki z pokojami hotelowymi na górze. Tu też zarzuty dotyczyły przestępstw seksualnych. Marcin T. ma spędzić sześć lat w więzieniu. Jemu także przez kolejnych pięć lat nie wolno kontaktować się z pokrzywdzonymi i przez dziesięć lat podejmować jakiejkolwiek pracy z dziećmi. Prócz tej dwójki było jeszcze trzech oskarżonych (m.in. o utrudnianie postępowania, nakłanianie pokrzywdzonych do zmiany zeznań). Oni również zostali skazani. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. Wyrok jest nieprawomocny.

Czytaj też: Matka z ojczymem krzywdzili dziecko. Nic nie zapowiadało tego dramatu

Wszystkie procesy „Łowcy nastolatek”

Dla Krystiana W. to nie pierwszy wyrok. W 2018 r. pucki sąd rejonowy wymierzył mu karę trzech lat więzienia za zgwałcenie 17-latki – uciekinierki z domu dziecka w Sopocie. Do gwałtu doszło w 2014 r. w Pucku, dokąd Krystek przywiózł dziewczyny – poszkodowaną i jej koleżankę. Nie przyznał się do winy. Jednak postępowanie ujawniło, że by osiągnąć cel, zręcznie manipulował nastolatkami, grał na ich emocjach. Stwarzał pozory opiekuna, osoby przyjaznej, oferującej bezinteresowną pomoc. Kiedy dziewczyna nie chciała spełnić jego oczekiwań, domagał się zwrotu jakichś zainwestowanych pieniędzy. Zapowiadał, że może ją i jej koleżankę odstawić do domu dziecka albo na policję. Spotykając się z odmową, wmawiał nastolatkom, że tak się nie postępuje, wywoływał u nich poczucie winy.

Inne też wabił na różne sposoby – zabierał na przejażdżki, imprezy. Proponował pracę w sopockim klubie. Potem molestował, nagrywał filmiki i szantażował. Gdy w Pucku sąd wydawał wyrok w sprawie uciekinierki z domu dziecka, wiadomo już było, że Krystian W. jest seksualnym drapieżcą na wielką skalę, że na koncie może mieć te dziesiątki czynów, za które właśnie teraz został skazany przez sąd w Wejherowie. Dopuścił się ich w latach 2008–15 w Trójmieście, Pucku, Wejherowie i Władysławowie.

Karę za Puck zdążył odbyć w całości i w listopadzie 2021 r. wyszedł na wolność. Proces w Wejherowie już się toczył, ale końca nie było widać. Prokuratura kilkakrotnie wnioskowała o ponowne tymczasowe aresztowanie, aby go zatrzymać za kratami, ale sąd wnioski odrzucał, uznając, że na tym etapie wolnościowe środki zapobiegawcze wystarczą. Nie brakło wtedy głosów oburzenia. Sąd miał rację, „areszt nie powinien zastępować kary", ale z drugiej strony sądy nie powinny działać w tak ślimaczym tempie. Nawet gdy jest kilku oskarżonych, dużo zarzutów i złożona materia sprawy.

Krystian W., kończąc odsiadkę za Puck, miał już na koncie następny, całkiem świeży wyrok (2,5 roku więzienia), tyle że nieprawomocny. Uprawomocnił się dopiero w marcu 2023 r. i mężczyzna znów trafił za kraty. Wyrok ten dotyczył tzw. elektronicznej korupcji seksualnej małoletnich. Chodziło o kontakty w dwiema dziewczynkami za pomocą Facebooka i Messengera. Krystek obiecywał im pracę, fundował obiady i przejażdżki samochodem z zamiarem wykorzystania seksualnego. Jedna z dziewczynek 14-letnia Anaid, z którą Krystek konwersował przez miesiąc w marcu 2015 r., dzień po spotkaniu z nim rzuciła się pod pociąg.

Kazirodztwo: Drapieżca w domu. Krzywda pozostawia w dziecku trwały ślad

Anaid odwraca bieg zdarzeń

Tej śmierci mogło nie być. „Łowcę” można było przyszpilić wcześniej. I nie przewlekłość działań aparatu ścigania oraz wymiaru sprawiedliwości, ale właśnie zignorowanie pierwszych sygnałów jest w całej tej historii najbardziej bolesne. Już w 2010 r. pewna 15-latka z Gdańska zgłosiła, że została zgwałcona. Nie potrafiła jednak podać śledczym swego krzywdziciela na tacy, więc sprawa została umorzona.

Czytaj też: Kim są łowcy pedofilów

Samobójstwo Anaid zmieniło wszystko. Przed targnięciem się na życie nastolatka miała się zwierzyć koleżance, że została zgwałcona. Na wieść o tym tata Anaid, Ormianin, wytypował sprawcę. Jego domysły okazały się błędne. Zaatakował młotkiem i nożem Bogu ducha winnego człowieka. Mężczyzna przeżył, a ojciec został skazany na 3,5 roku więzienia. I możliwe, że Krystek nadal chodziłby po wolności i robił to, co robił wcześniej, gdyby nie determinacja matki, która rozpoczęła prywatne śledztwo. To ona odkryła, że córka dzień przed śmiercią spotkała się z Krystianem W., wówczas 37-letnim mieszkańcem Wejherowa. Zaczęła szukać innych skrzywdzonych dziewczyn. Namawiała je do składania zeznań. Wciągnęła do sprawy media.

Potem już śledczy w ramach międzynarodowej pomocy prawnej dotarli do treści rozmów Krystka z Anaid prowadzonych przez miesiąc za pośrednictwem komunikatora. Obiecywał jej pracę polegającą na sprzątaniu jego mieszkania.

Największym paradoksem w całej tej historii jest fakt, że podana przez koleżankę Anaid informacja o gwałcie została zmyślona. Prokuratorzy ustalili, że dziewczyny nie rozmawiały przed samobójstwem. Koleżanka, przyparta do muru, przyznała się, że to był tylko jej domysł. Na ile trafny? Czy podczas spotkania stało się coś, co przyczyniło się do samobójstwa, nie wiadomo. Nawiasem mówiąc, śledczy na jakimś etapie badali też ewentualny związek „Łowcy nastolatek” ze zniknięciem Iwony Wieczorek. Ale bez efektu.

Owiana złą sławą dawna Zatoka Sztuki po kilku latach procesów sądowych rok temu została odzyskana przez miasto, w strasznym stanie technicznym. Włodarze Sopotu po doświadczeniu z Marcinem T. i jego pomagierem Krystkiem nie zamierzają już oddawać obiektu w dzierżawę. Chcą stworzyć w nim centrum kultury z ukierunkowaniem na dzieci i młodzież. Bez hotelowych pokoi do wynajęcia.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną