Wang Tao, 23-letni inżynier z Pekinu, to typowy chiński internauta. Po pracy spędza około 5 godzin na surfowaniu. Gdy tylko wstanie, loguje się na Kaixinwan (chińskim klonie Facebooka), by chińscy przyjaciele wiedzieli, co się u niego dzieje. Ogląda chińskie i koreańskie filmy online, sprawdza pocztę. W pracy dodatkowo czatuje ze znajomymi za pomocą popularnego QQ. Jeszcze w lipcu ubiegłego roku logował się na Facebooku, korzystał z YouTube i uaktualniał statusy na Twitterze. Jednak po krwawych starciach z mniejszością ujgurską w prowincji Xinjiang władze zablokowały dostęp do tych stron. Jak twierdzi Wang Tao, powodem blokad jest nie tylko cenzura, ale również względy ekonomiczne. Na miejsce każdego zamkniętego zachodniego serwisu w chińskim Internecie pojawia się jego rodzima kopia. I mimo iż polityka zajmuje niespełna 10 proc. chińskiej cyberprzestrzeni, a typową chińską kafejkę internetową wypełnia papierosowy dym i dziesiątki młodych ludzi, którym nie w głowie jest robienie rewolucji, władze, jako rodzaj politycznej aktywności w sieci, tolerują tylko ren ruo suo, tzw. wyszukiwarki ludzkiego mięsa. Są to strony, na których ujawnia się tożsamość osób łamiących prawo. Tak jak w przypadku Hu Bina, syna zamożnego przedsiębiorcy z Hangzhou, we wschodnich Chinach. Hu pędząc samochodem potrącił przechodnia. Ofiara zmarła na miejscu, a Hu zamiast się zatrzymać, uciekł z miejsca wypadku. Policja próbowała oczywiście obciążyć winą przechodnia. Jednak naoczni świadkowie zrobili zdjęcia telefonami komórkowymi i chwilę później zamieścili je w sieci. Ujawnili też raport, który wskazywał, że w chwili wypadku Hu jechał co najmniej 110 km na godzinę. Wpisy potępiające policję z Hangzhou i samego Hu Bina pojawiały się na większości chińskich grup dyskusyjnych. Po kilku tygodniach rodzina kierowcy zaoferowała, że zapłaci 1,13 mln juanów (ok. 500 tys. zł) rodzinie zabitego przechodnia. Gdyby nie reakcja w sieci, sprawę pewnie by zatuszowano.
Wyszukiwarki ludzkiego mięsa to wentyl bezpieczeństwa pozwalający rozładować społeczne napięcia. Z drugiej strony reżim nie chce stracić twarzy i robi wszystko, by uniknąć nadmiernej krytyki ze strony Zachodu. Dlatego lekko popuszcza wodze i pozwala na więcej wolności w sieci niż w prasie czy telewizji. – Chińscy internauci dalej siedzą w klatce, ale jest ona coraz większa – mówi Jeremy Goldkorn, specjalista od rynku mediów i Internetu, od 15 lat mieszkający w Chinach, twórca popularnego serwisu danwei.org (od kilku miesięcy niedostępnego w Państwie Środka).
Chińską cybercenzurę można porównać do flagi ChRL: jest na niej pięć gwiazd. Największa z nich to Narodowy Urząd Publikacji i Prasy. Kolejne cztery gwiazdy to: Główny Urząd Radia i Telewizji, Ministerstwo Technologii Informacji i Przemysłu, Państwowa Rada Informacji i Centralny Departament Propagandy. Raport organizacji Reporterzy bez Granic wymienia dodatkowe trzy organizacje, które kontrolują Internet: Biuro Państwowej Rady Propagandy Internetu, Biuro Informacji i Opinii Publicznej oraz Biuro Internetu, wszystkie z siedzibą w Pekinie. Większość z nich zajmuje się nadawaniem licencji witrynom. Raport wspomina także o cotygodniowych spotkaniach, na których przedstawiciele tych placówek dają wytyczne właścicielom największych serwisów internetowych – jak mają przedstawiać bieżące wydarzenia w sieci. Istnieje również esemesowy system ostrzegania o nagłych wydarzeniach i sposobie ich relacjonowania. Każdy portal ma wewnętrzną cenzurę, ludzi, którzy usuwają niebezpieczne treści. Cenzorów wspierają administratorzy sieci, którzy filtrują przepływ treści. W grudniu władze w Pekinie zabroniły osobom prywatnym rejestracji domen cn.
Rządzący twierdzą, że budują lepszy system i masy za tym pójdą. Ale mimo że władze chcą zmienić Internet, jest on już częścią zglobalizowanego świata i nikt nie chce żyć w izolowanym systemie. Jednak, jak pisze blogger Ping Ke: „Chiny nie zmienią Internetu, to Internet zmieni Chiny”.
-
Strzelanina na popularnej plaży w Sydney. Trwały uroczystości z okazji Chanuki
-
1398. dzień wojny. Jak zginął rosyjski generał Fanił Sarwarow. Coś się ostatnio dzieje w Moskwie
-
1395. dzień wojny. Putin kpi z „podświń” w Europie. Rosja silnik już odpaliła, jest w gotowości
-
Trump kontratakuje w prime time. To była mikstura propagandy i przeinaczeń. Działa coraz słabiej
-
Sekretarz armii USA Daniel P. Driscoll: nowy człowiek ds. Ukrainy. Nie zna się, ale Vance go lubi
Najczęściej czytane w sekcji Świat
Czytaj także
13 najlepszych polskich książek roku według „Polityki”. Fikcja pozwala widzieć ostrzej
Autorskie podsumowanie 2025 r. w polskiej literaturze.
Tradwife wraca. To więcej niż wybór stylu życia z przeszłości. „Trudno tu nie widzieć hipokryzji”
Ruch tradwife to nie tylko kontrowersyjny powrót do roli kobiety wyłącznie jako żony i matki, ubranej w skromne sukienki retro i fartuszki. Pastelowe influencerki tworzą sielankową przestrzeń do propagowania radykalnych, ultrakonserwatywnych ideologii. A przy okazji zarabiają. Często lepiej niż ich mężowie.
Bez recept i dilerów. Polacy przyjmują sterydy anaboliczne jak cukierki. „Test” ma wzięcie
Sterydy anaboliczne Polacy serwują sobie jak cukierki. Na sexy wygląd, lepszą wydolność, wydajność w pracy i dobry humor. Nie trzeba ani recept, ani nawet dilerów. Polska trafiła na pierwsze miejsce w Unii, jeśli chodzi o skalę nielegalnego wytwarzania substancji zabronionych.
12 najlepszych zagranicznych książek roku według „Polityki”. Zadziorne, dzikie, poetyckie
Autorskie podsumowanie 2025 r.
Cztery polityczne lekcje 2025 r. To był rollercoaster, a następne starcia będą jeszcze gwałtowniejsze
Mijający rok rozpoczął się dla obozu demokratycznego od wielkich nadziei, potem nadeszła dotkliwa wyborcza trauma, a po niej powolne podnoszenie się z politycznych gruzów. Ale też sporo przez te 12 miesięcy nauczyliśmy się na przyszłość.
Pomówmy o telefobii. Dlaczego młodzi tak nie lubią dzwonić? Problem widać gołym okiem
Chociaż młodzi niemal rodzą się ze smartfonem w ręku, zwykła rozmowa telefoniczna coraz częściej budzi w nich niechęć czy wręcz lęk.
Scarlett Johansson dla „Polityki”: Bardzo rzadko wpada mi w ręce tekst taki jak ten
Z perspektywy 40-letniej aktorki bycie ikoną seksu wydaje mi się już dość zabawną przeszłością – mówi Scarlett Johansson, amerykańska aktorka, debiutująca „Eleanor Wspaniałą” w roli reżyserki filmowej.
Ziobrowie na wygnaniu. Jak sobie poradzą? „Trafiło ich. Ale mają plan B, już trwają zabiegi”
Zbigniew Ziobro wciąż nie wraca do Polski. Jaka przyszłość czeka byłego ministra sprawiedliwości i jego żonę Patrycję – do niedawna najbardziej wpływową parę polskiej polityki?
Polska jest egzorcystyczną potęgą. Jak się wypędza szatana? To seanse przemocy, „chory proceder”
Mamy w kraju 120 aktywnych egzorcystów. Jak wygląda wypędzanie szatana i co podczas obrzędów przeżywają osoby egzorcyzmowane, opowiada Szymon Piegza, autor książki „Mieli nas za opętanych”.
Jak działał mózg nazisty? Psychiatrzy byli bezradni, doszli do niepokojących wniosków
Hollywoodzki film „Norymberga”, który właśnie wchodzi na ekrany polskich kin, śledzi relacje między nazistami i badającymi ich psychiatrami. Lekarze chcieli odkryć naturę zła.
Dudowie uczą się codzienności. Intratna propozycja nie przyszła, pomysłu na siebie brak
Andrzej Duda jest już zainteresowany tylko kasą i dlatego stał się lobbystą – mówią jego znajomi. Państwo nie ma pomysłu na byłych prezydentów, a ich własne pomysły bywają zadziwiające.