Stuart Hall, Rolf Harris, a zwłaszcza Jimmy Savile. Ta trójka gwiazd z lat 70. była brytyjskim dzieciom często lepiej znana niż własna rodzina. Także nastolatkom, a przecież i rodzicom. W sobotę wieczorem BBC gromadziła przed telewizorami 15–20 mln widzów. – Moje dzieciństwo rozlatuje się dziś na kawałki – mówi 45-letni londyńczyk Steve. – Niby wiedzieliśmy, że ci ludzie są trochę dziwni, ale przecież siedzieli w telewizji, a telewizja przed epoką Internetu była wszystkim i wszyscy ją oglądali.
Wychodzą na jaw szczegóły pedofilskich skandali. W ubiegłym tygodniu Stuart Hall, dotąd wszystkiemu zaprzeczający, przyznał się do winy i publicznie pokajał. Jest oskarżony o molestowanie trzynastu dziewczynek, najmłodsza miała 8 czy 9 lat. Hall zdobył sławę, gdyż prowadził widowisko „To knockout”, wersję znanych w kilkunastu krajach „Gier bez granic”, czegoś w rodzaju naszego „Turnieju miast”, tyle że bardziej na wesoło. Kiedy w ubiegłym roku bohater został odznaczony szacownym OBE, Orderem Imperium, jedna z jego ofiar nie wytrzymała i napisała anonimowy list do dziennikarki „The Independent”, a ta przekazała list policji. Choć dziennikarka zgubiła kopertę i nawet nie było wiadomo skąd list nadano, policja – rehabilitując się za wcześniejszą bezczynność – odnalazła tę kobietę, a potem inne.
Hall, jako celebryta, zaproszony był przez szkołę do wręczenia nagrody pilnej uczennicy. I ona, i szkoła, i rodzice uważali za zaszczyt, że gwiazda chce porozmawiać z dziewczyną. Hall od razu zaciągnął ją do łóżka. Ważna informacja prawna: w Anglii na przestępstwa seksualne nie ma przedawnienia.
Rolf Harris, który nie schodził z ekranu przez 40 lat, a prowadził programy dla dzieci – „Szpital zwierząt” i „Klub rysunkowy Rolfa” – choć ma 83 lata, jest już na liście policyjnej operacji Yewtree.