Ankieta: Czy zgadzasz się z opinią, że:
1. Żydzi są bardziej lojalni względem Izraela niż kraju własnego zamieszkania
2. Mają zbyt wielką władzę na międzynarodowych rynkach finansowych
3. Mają za duży wpływ na sprawy świata
4. Uważają się za lepszych niż inne narody
5. Mają za duży wpływ na globalne media
6. Ponoszą odpowiedzialność za większość wojen na świecie
7. Mają za dużo władzy w świecie biznesu
8. Nic ich nie obchodzą inni, martwią się tylko o swoich
9. Ludzie ich nienawidzą wskutek tego, jak Żydzi postępują
10. Mają oni za duży wpływ na władze USA
11. Ciągle za dużo mówią o tym, co im się zdarzyło podczas Holocaustu
Jak interpretować wyniki ankiety, czytaj w tekście.
***
Na te same pytania od lipca 2013 r. do lutego tego roku odpowiedziało telefonicznie i bezpośrednio 53 tys. osób ze 101 krajów, z wyjątkiem Izraela, ale ze Strefą Gazy i Zachodnim Brzegiem. W ten sposób powstało pierwsze tak szeroko zakrojone badanie nad antysemityzmem. Raport ma odzwierciedlać poglądy blisko 6 mld ludzi, przepytano mieszkańców 9 z 10 najludniejszych państw, z pierwszej dziesiątki pominięto tylko Pakistan. Zleceniodawcom chodziło o zgromadzenie danych z całego świata, stworzenie indeksu antysemityzmu, aby na jego podstawie wypracować skuteczniejsze metody walki z postawami i uprzedzeniami antyżydowskimi. Uśredniony indeks dla świata wynosi 26 proc., co oznacza, że antysemitami w rozumieniu raportu ma być 1,09 mld dorosłych osób. To także indeks ignorancji – dojmujące, że ponad jedna czwarta z owego miliarda z okładem nigdy w swoim życiu Żyda nie spotkała.
Inicjatorem i patronem przedsięwzięcia była żydowska organizacja z USA, Liga Przeciwko Zniesławieniu (Anti-Defamation League ADL). Podczas majowej prezentacji indeksu jej szef Abraham Foxman powiedział, że raport daje wyobrażenie, jak głęboko zakorzenione są uprzedzenia antyżydowskie. Dodał, że w erze wspaniałych możliwości zdobywania informacji i 70 lat po tragedii zagłady Żydów w Europie można by oczekiwać, że poziom antysemityzmu będzie niski. „Niestety, wyniki są w tym sensie otrzeźwiające. Z zebranych danych jasno wynika, że granice narodowe, kulturowe, religijne i ekonomiczne nie są przeszkodą dla plotki i pomówienia”.
Wyprzedzając krytykę, Foxman podkreślił, że Liga jest bardzo czuła na punkcie wiarygodności: „działaliśmy sumiennie i z wielką ostrożnością, wyniki są raczej niedoszacowane niż przeszacowane”. Nie pytano go, jak ocenia wiarygodność badań nad antysemityzmem prowadzonych przez instytucję żydowską i finansowaną przez Żyda, gdyż takie pytanie zabrzmiałoby antysemicko. W końcu czemu dezawuować badania antysemityzmu tylko dlatego, że ogłasza je organizacja walcząca z antysemityzmem? Trzeba Lidze oddać, że ranking może i ma mankamenty metodologiczne, ale jest pierwszy i dostarcza porównywalne dane.
Badanie przeprowadziła i opracowała w formie globalnego indeksu (the ADL Global 100: An Index of Anti-Semitism) amerykańska firma badania opinii publicznej Anzalone Liszt Grove Research, pod nadzorem First International Resources. Płacił miliarder i filantrop Leonard Stern, potentat branży deweloperskiej. Ile badania kosztowały, nie podano do wiadomości, choć wiadomo, że przez dłuższy czas ADL nie była w stanie sfinansować badania z własnych środków. Liga ma siedzibę w Nowym Jorku, a powstała w USA w 1913 r. do walki z oczernianiem narodu żydowskiego w imię sprawiedliwości i równego traktowania wszystkich obywateli. Ma w Ameryce i świecie zachodnim znaczenie opiniotwórcze i należy do najważniejszych i cenionych współczesnych żydowskich organizacji pozarządowych. Na jej wzór niektórzy przedstawiciele Polonii chcieli prowadzić walkę z antypolskimi stereotypami w świecie zachodnim. ADL ma oczywiście krytyków, którzy przypominają, że np. pod wpływem jej nacisków polski konsulat w USA zrezygnował ze spotkania z Tonym Judtem, znanym brytyjskim historykiem i publicystą żydowskiego pochodzenia, który krytykował politykę Izraela w kwestii palestyńskiej.
Badania nad antysemityzmem Liga prowadzi od dziesięcioleci i publikuje ich wyniki, zwykle komentowane w mediach, także w Polsce. W 2007 r. prasa polska podawała za (dotyczącym tylko Europy) raportem, że 58 proc. Polaków uważa, iż Żydzi o Holocauście mówią za dużo; że to oni odpowiadają za śmierć Jezusa (39 proc.) i że mają za duże wpływy w świecie finansów (54 proc.). Socjolog i badacz antysemityzmu prof. Ireneusz Krzemiński uznał wtedy wyniki za potwierdzenie jego własnych badań, „w których odrodzenie się tradycyjnej, narodowo-katolickiej ideologii antysemickiej odgrywa istotną rolę. Wzrost liczby antysemickich odpowiedzi nie dziwi: wszak ci, którzy propagują tradycje endeckie, są wśród rządzących krajem, co legitymizuje takie poglądy”.
Sześć piętn
Teraz, w pierwszym globalnym badaniu respondentom przedstawiono listę jedenastu opinii na temat Żydów jako zbiorowości, tych samych, które zamieszczamy powyżej. Jest to w istocie zestaw antyżydowskich stereotypów tworzących korpus tego, co badacze nazywają antysemityzmem nowoczesnym, w odróżnieniu od tradycyjnego. Nowoczesny wiązany jest z powstaniem ideologii nacjonalizmu o zabarwieniu rasistowskim, wynoszącego na piedestał własny naród, a widzącego wewnętrznego i światowego wroga w Żydach. Antysemityzm tradycyjny ma natomiast charakter kulturowo-religijny i formował się przez wieki pod wpływem Kościołów chrześcijańskich. Obejmuje przeświadczenia, że Żydzi są zbiorowo odpowiedzialni za ukrzyżowanie Chrystusa; że prześladowania i pogromy, a także Holocaust, są zasłużoną karą za „bogobójstwo”, a Żydzi porywają i zabijają chrześcijańskie dzieci w celach rytualnych („na macę”).
Lista twierdzeń w ankiecie nie zawiera żadnego stereotypu odnoszącego się do sfery religii i kultury, czyli pomija badanie tradycyjnego antysemityzmu ludowego, występującego w krajach o kulturze ukształtowanej przez chrześcijaństwo, co można zrozumieć w sondażu ogólnoświatowym.
W opracowaniu wyników przyjęto dyskusyjną zasadę, że sześć i więcej odpowiedzi zgadzających się z przedstawionymi wyżej stereotypami („prawdopodobnie to prawda”) oznacza, że ten, kto się z nimi zgodził, ma poglądy antysemickie. Przypomnijmy, że według raportu to ponad miliard osób. Krytycy wytykali badaniom, że zasada sześć i więcej jest arbitralna, bo czemu ktoś, kto zgodził się „tylko” z pięcioma stereotypami, już może być uznany za wolnego od antyżydowskich uprzedzeń i przesądów. Albo inaczej: czemu kogoś, kto zdecydowanie się zgadza tylko z dwoma stereotypami, nie uważać za osobę niechętną Żydom? Ankietowanych proszono przy okazji, by powiedzieli, ilu ich zdaniem jest Żydów na świecie. Proszę się nad tym zastanowić – odpowiedzi podamy na sam koniec.
Globalnie najpowszechniejszym stereotypem jest przekonanie, że Żydzi są bardziej lojalni wobec Izraela niż państwa swego zamieszkania. To hasło było punktem wyjścia do antysemickiej polityki Hitlera i wszystkich innych jego naśladowców (na marginesie: Niemcy wprowadzili właśnie do europarlamentu jednego posła neonazistę). Uważa tak aż 41 proc. badanych, taka odpowiedź padała najczęściej w Europie Zachodniej i w obu Amerykach. Autorzy nie wyjaśniają, na czym owo sprzeniewierzenie się obywatelskim powinnościom miałoby polegać, podobnie nie pytali, w jakim wymiarze nielojalni obywatele mogliby być np. zagrożeniem dla swoich państw. W Europie Wschodniej (wszystkie kraje słowiańskie, więc z Polską i Rosją, do tego Węgry i Rumunia) pokutuje zwłaszcza przeświadczenie o nadmiernych żydowskich wpływach w światowym biznesie. Zaś na Bliskim Wschodzie, do którego dołączono także arabską Afrykę Północną, dominuje opinia, że nienawiść do Żydów wynika ze sposobu ich postępowania.
Zagłada? A co to?
Równie niepokojące są globalne wyniki w sprawie Holocaustu. 35 proc. ludzi nigdy o nim nie słyszało! Shoah – hebrajska nazwa Zagłady Żydów – to ważny element narodowej pamięci i tożsamości żydowskiej oraz polityki historycznej Izraela. Ale to także przestroga o uniwersalnym znaczeniu, ostrzeżenie przed skutkami zorganizowanej nienawiści wynikającej z powodów politycznych, rasowych, etnicznych czy religijnych.
Negowanie faktu Zagłady bądź pomniejszanie jej skali i znaczenia uważane jest powszechnie za przejaw antysemityzmu, a nie szukania prawdy historycznej. Tymczasem aż 28 proc. pytanych wprawdzie nie neguje, że Zagłada jest faktem historycznym (neguje 4 proc.), to jednak uważa, że liczba ofiar jest znacznie wyolbrzymiona (co oznacza, że odrzucają oni lwią część udokumentowanych badań historyków Zagłady). Jednak większość, 62 proc., odrzuca przekonanie, że Holocaust to wymysł, kluczowy dla tak zwanych negacjonistów odrzucających fakty. „Co mnie w tym raporcie ADL najbardziej rozwścieczyło? – pisał w izraelskim dzienniku „Haaretz” Chemi Shalev – że 62 proc. Polaków, 61 proc. Litwinów i 52 proc. Austriaków (Austriaków!) uważa, że Żydzi za dużo o Holocauście gadają”.
Polska wypada w badaniu kiepsko. W regionie jest „liderem”: aż 45 proc. badanych mieści się w kategorii osób o poglądach antyżydowskich, postawy takie występują w każdej grupie wiekowej mniej więcej w tej samej proporcji (nieco mniej niż połowa). W klasyfikacji globalnej daje to Polsce miejsce 26 (zaś światowym liderem nowoczesnego antysemityzmu są – co nie dziwi – terytoria Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu). W Polsce stąpamy po ziemi zroszonej krwią Żydów, to w naszej części Europy dokonała się Zagłada, przy czym polskie wyniki indeksu są gorsze niż w krajach, gdzie mniejszości żydowskie spotkał podobny los.
W badaniu na zlecenie niemieckiej Fundacji Eberta w ośmiu dużych krajach europejskich w latach 2012–13, jeśli chodzi o politykę Państwa Izrael, polscy respondenci okazali się bardziej krytyczni niż Niemcy. 63 proc. uznało wojnę z ekstremistami palestyńskimi za eksterminację, w Niemczech 48 proc. 72 proc. badanych Polaków uważało, że Żydzi wykorzystują fakt, iż byli ofiarami nazizmu. Komentatorzy badań zwrócili uwagę, że nie tylko w Polsce ludzie mają mniej przyjazne nastawienie do Izraela niż demokratyczne rządy. Co nie znaczy jednak, że zawsze można i należy stawiać znak równości między krytyką polityki państwa izraelskiego i antysemityzmem. Nie brakuje Żydów i Izraelczyków krytykujących tę politykę.
Polskie badania antysemityzmu – prowadzone według kryteriów ustalonych przez polskich badaczy – dają niższe procentowo wyniki, w granicach dwudziestu, dwudziestu kilku procent. To jednak wciąż dużo. Przewagę mają w nim stereotypy „tradycyjne”, wynikające z uprzedzeń religijno-kulturowych. Według sondażu sopockiej Pracowni Badań Społecznych z 2012 r. odsetek osób o nastawieniu antysemickim wyniósł 20 proc., w tym 8 proc. o nastawieniu typowym w antysemityzmie nowoczesnym. Z polskich badań wynika, że antysemitów może u nas przybywać w związku z odradzaniem się ideologii narodowej. Typowy antysemita to zwykle katolik i zwolennik prawicy. W porównaniu z innymi naszymi sąsiadami, zwłaszcza na wschodzie, Polska może się pochwalić wielkimi publicznymi debatami na temat antysemityzmu, które mogą być pomocne w usuwaniu negatywnych stereotypów, także w odniesieniu do Polaków. W badaniach jednak dużego wpływu tych debat na świadomość zbiorową jeszcze nie widać.
Ale chyba tylko w Polsce dyskusja o tym zeszła pod strzechy. Gdzie indziej w regionach, które były miejscem Holocaustu, wraca się do tematu niechętnie i odrzuca zbyt szczegółowe dociekania – jak to było możliwe? – jako antynarodową propagandę.
Smutne zaszczyty
Po latach tragedia Żydów europejskich nadal staje przed całą Europą jako wyzwanie etyczne i polityczne. Zgładzenie w środku Europy sześciu milionów obywateli wielu państw europejskich tylko dlatego, że byli pochodzenia żydowskiego, nie jest sprawą jedynie między Niemcami a Żydami. W tej masowej zbrodni brali udział nie tylko niemieccy gorliwi kaci hitlerowscy, lecz także część ludności okupowanych przez Niemców krajów. Niektórzy przyłączali się do eksterminacji swych żydowskich współobywateli i sąsiadów z własnej nieprzymuszonej woli i z rzadko spotykanym bestialstwem, jak choćby podczas pogromu w Kownie czy Jedwabnem. Podobnie straszne rzeczy działy się na terenie Ukrainy, Białorusi, Rumunii i – co widać na zamieszczonej obok mapie – sprawa współudziału w Zagładzie i współodpowiedzialności nie została w tych krajach jeszcze przepracowana tak jak np. w Niemczech.
Raport do szczególnej wiwisekcji zmusił Greków, bo wynik 69 proc. sprawia, że poza Bliskim Wschodem właśnie w kolebce demokracji funkcjonuje społeczeństwo najbardziej uprzedzone do Żydów. Jednak zarówno sama ADL, jak i środowiska żydowskie w Grecji uczulają przed automatyzmem sądów i poszukiwaniem sensacji. Tym prostszym, gdy pamięta się o powodzeniu radykalnie prawicowych ruchów politycznych, na czele ze Złotym Świtem, którego przywódcy, członkowie i sympatycy wprost odwołują się do części dziedzictwa Hitlera i neonazistowskiej symboliki. Złoty Świt jest w parlamencie, w 2010 r. w jedenastomilionowym kraju zagłosowało na niego ponad 400 tys. wyborców. Właśnie wszedł też – pierwszy raz – do Parlamentu Europejskiego (10 proc. głosów). Jednak miażdżąca większość Greków nie akceptuje Złotego Świtu, a liderzy ugrupowania, które według prokuratury jest po prostu zbrojnym gangiem, odpowiadają w procesie kryminalnym pod zarzutami posiadania broni, wymuszeń i prania pieniędzy.
Zdiagnozowane badaniem postawy mają wynikać z greckiej obyczajowości, w tym skłonności do wietrzenia spisków, na to źródło wskazują m.in. eksperci rozpytywani przez izraelską prasę. Swoje musiała zrobić dotkliwość kryzysu, skoro pytani Grecy tak chętnie wierzą w żydowskie wpływy: aż 89 proc. (!) zgodziło się z obserwacją, że Żydzi mają zbyt dużą władzę na międzynarodowych rynkach finansowych.
W Grecji w ostatnich latach nie wezbrała jakaś fala przemocy wymierzona w obywateli pochodzenia żydowskiego. Do takich zdarzeń dochodziło za to we Francji, m.in. w Tuluzie w 2012 r. zastrzelono rabina i trzech uczniów żydowskiej szkoły. Francja na antysemickiej mapie Europy Zachodniej jest na drugim miejscu. Nicolas Lebourg, francuski historyk zajmujący się skrajną prawicą, pozycję kraju nazywa smutnym zaszczytem i jednocześnie w portalu Slate.fr atakuje metodologię. Przede wszystkim próba była za mała (jak w większości krajów: między 500 a 1000 respondentów) i zbyt przypadkowa, co zwiększa ryzyko błędu i sprawia, że ważniejszy staje się raport, a nie jego wyniki. „Strzeżmy się tego badania” apeluje i niuansuje obraz. Przypomina, że w 1966 r. tylko co trzeci Francuz wierzył w relacje o Holocauście, co drugi nie zagłosowałby na prezydenta Republiki pochodzenia żydowskiego, ale później antysemityzm słabł, by – dostrzegają to także badania francuskie – odrodzić się pod koniec lat 90. i wraz z gwałtownym wzrostem przypadków przemocy na tle rasowym i religijnym pójść w parze m.in. z nastrojami antyimigranckimi.
Spiskowi kumple
Długo Żydzi budzili niechęć, bo byli odrębni kulturowo i religijnie. W przekazie kościelnym zbiorowo obarczono ich odpowiedzialnością za deprawację moralną społeczeństwa, gdyż kontrolowali rzekomo kulturę, prasę i rozrywkę nasycając ją treścią antychrześcijańską. Do tego dochodziła propaganda polityczna przedstawiająca Żydów jako nielojalnych wobec państwa i jego narodowych interesów, którym nie mogli służyć jako wyznawcy „kosmopolityzmu”. Podburzano przeciw Żydom jako posiadaczom niezasłużonych fortun wypracowanych na wyzysku chrześcijan. Do walki z nimi mobilizowali nacjonalistyczni politycy i duchowni chrześcijańscy. A gdy Hitler rozpętał wojnę o panowanie nad światem, prawie natychmiast zaczął „oczyszczać” Europę z Żydów, tak jakby ich eksterminacja była niezbędnym warunkiem zbudowania tysiącletniej III Rzeszy.
Przesłanie, że trzeba się wyzwolić od rzekomej żydowskiej dominacji wróciło w warunkach kryzysu ekonomicznego i trafiło do znacznej części społeczeństw, także wykształconej. Ale i dziś okazuje się ono atrakcyjne – w warunkach globalizacji wywołującej kryzys tożsamości i tradycyjnych form zbiorowego życia. Przecież Wall Street to kwatera główna żydowskiej ekspansji finansowej, ogłaszają nowocześni antysemici. Sięgają po mit krwiożerczego Żyda finansisty jakby odruchowo.
Uświadomił to sobie Kościół katolicki, który pół wieku temu, dzięki reformom soborowym, radykalnie zmienił swój stosunek do Żydów. Taka jest wymowa słów Jana Pawła II, które wypowiedział w Instytucie Pamięci o Zagładzie Yad Vashem w Jerozolimie w 2000 r.: „Nikt nie może zapomnieć ani lekceważyć tego, co się stało. Nikt nie może pomniejszać rozmiarów tych wydarzeń. Świat musi usłyszeć przestrogę, jaką pozostawiły nam ofiary Holocaustu i jakim są świadectwa ocalonych”.
Dziś Kościół uczy, taki był też wymiar pielgrzymki Franciszka do Ziemi Świętej, że trzeba rozważać tragedię Żydów, aby już nigdy egoizm i nienawiść nie prowadziły do cierpienia i śmierci. Zagłada Żydów domaga się moralnej i religijnej pamięci oraz poważnej refleksji, zwłaszcza wśród chrześcijan, bo doszło do niej w krajach o długiej tradycji chrześcijańskiej. A skoro tak, to czemu nie rozważać jej również w krajach niechrześcijańskich? Wszak i one żyły lub żyją w systemach dyktatorskich, karmiących się uprzedzeniami etnicznymi czy religijnymi, np. wobec chrześcijan w Afryce i na Bliskim Wschodzie. W Europie i poza nią w negatywnej roli wroga obsadza się dziś niekiedy muzułmanów, ateistów czy komunistów. Nie trzeba mieć kontaktu z realnymi Żydami, by sięgać po antysemickie klisze.
Antysemita łatwo się dogada z wyznawcą teorii spiskowych. Tak było po 11 września w USA. Ale również na fali szukania wrogów w Polsce po katastrofie smoleńskiej. Narodowe traumy aktywują zbiorowe emocje, rośnie poczucie lęku i zagrożenia. Zło musi być spersonalizowane i pomszczone. Na tym polega wciąż niebezpieczna społecznie siła negatywnych stereotypów zbiorowych.
Na zakończenie, trochę tytułem morału, obiecane odpowiedzi o liczbie Żydów na świecie. 9 proc. pytanych uznało, że co piąty człowiek jest Żydem (!), byłoby więc ich 1,4 mld. 18 proc. szacowało, że Żydów może być 700 mln (jedna dziesiąta populacji), zaś prawie połowa wskazała, że Żydzi w liczbie 70 mln stanowią jeden procent ludzkości. W rzeczywistości żydowscy mieszkańcy Izraela i diaspora to razem kilkanaście, najprawdopodobniej niespełna 14 mln. Z badania ADL wynika więc, że na jednego Żyda przypada prawie 80 antysemitów.
***
Kto nie lubi Żydów
• Pozytywnym liderem badania na świecie jest Laos (0,2 proc. postaw antysemickich), a w Europie Szwecja i Holandia. Mimo że 43 proc. Holendrów nie akceptuje polityki państwa żydowskiego, zaś Szwecję zeszłej jesieni zaskoczył sondaż Agencji Praw Podstawowych UE, z którego wynika, że połowa szwedzkich Żydów z obawy przed nieprzyjemnościami ukrywa swoją wiarę, np. nie nosi jarmułki.
• W Europie Zachodniej po drugiej stronie skali znalazły się Francja i Grecja (przypadki te szerzej omawiamy w tekście). I co ciekawe, podobne do francuskiego i greckiego lub nawet jeszcze niższe poziomy nieufności wobec historycznych relacji o przebiegu Holocaustu odnotowano w państwach, które na różnych etapach II wojny sprzymierzyły się z hitlerowskimi Niemcami: na Węgrzech i Ukrainie, w Rumunii i Bułgarii, państwach bałtyckich, części byłej Jugosławii oraz w Rosji i poza Europą w Japonii.
• W obu Amerykach negatywny prym wiedzie Panama (52 proc.), z kilkutysięczną, ale bardzo prężną mniejszością żydowską, jest tam obecna od budowy Kanału Panamskiego i wywodziło się z niej dwóch spokrewnionych ze sobą prezydentów kraju.
• Na Bliskim Wschodzie najmniej antysemitów ma być... w Iranie (56 proc.), którego władze rutynowo obarczają Żydów winą za irańskie niepowodzenia. Ten zaskakujący wynik próbuje się objaśniać hipotezą m.in. o rozdźwięku między społeczeństwem a konserwatywnym i antyizraelskim reżimem ajatollahów.
• Jednocześnie z badania ADL wynika, że 67 proc. Irańczyków nie słyszało o Holocauście, zaś 84 proc. nigdy nie spotkało osobiście żadnego Żyda. Żydowskich znajomych nie ma też 99 proc. mieszkańców Laosu.