Wiele krajów na świecie w geście solidarności z Wielką Brytanią podjęło decyzję o wydaleniu rosyjskich dyplomatów ze swoich placówek. To odpowiedź na wydarzenia w Salisbury, gdzie otruto podwójnego agenta Siergieja Skripala i jego córkę. W ataku użyto broni chemicznej. O sankcjach mówi się jako o skoordynowanej akcji sprzeciwu krajów Zachodu wobec Rosji – w skali niespotykanej od czasów zimnej wojny.
Zachód solidaryzuje się przeciw Rosji
Solidarność okazał m.in. Donald Trump, decydując o wyrzuceniu aż 60 dyplomatów. To spektakularny gest, biorąc pod uwagę niejednoznaczne stosunki prezydenta USA z Kremlem i toczące się śledztwo w sprawie ingerencji Rosjan w wyniki amerykańskich wyborów. Polska zadziała skromnie, ale solidarnie i słusznie – wydaliła czterech pracowników dyplomatycznych.
„To wielka solidarność, jakiej udzielili nam przyjaciele i partnerzy w Unii Europejskiej, Stanach Zjednoczonych i NATO – komentowała premier Wielkiej Brytanii Theresa May. – Wysłaliśmy wspólny komunikat, że nie będziemy tolerować podważania międzynarodowego prawa i wartości”. „Jeśli celem Kremla było dzielić i zastraszyć zachodnie sojusze, to poniósł spektakularną porażkę” – dodała.
Kreml potępił te ataki, uznał je za prowokację i zapowiedział ten sam ruch – odwołania zagranicznych dyplomatów w swoim kraju.