Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

W Brukseli znowu o Polsce

Stan praworządności w Polsce był w poniedziałek, już po raz siódmy z rzędu, tematem posiedzenia Rady UE ds. Ogólnych, czyli unijnych szefów dyplomacji bądź ministrów zajmujących się sprawami UE. Stan praworządności w Polsce był w poniedziałek, już po raz siódmy z rzędu, tematem posiedzenia Rady UE ds. Ogólnych, czyli unijnych szefów dyplomacji bądź ministrów zajmujących się sprawami UE. Thijs ter Haar / Flickr CC by 2.0
Bruksela kompletnie nie ufa rządowi Morawieckiego – boi się, że jego prace legislacyjne mogą doprowadzić do kolejnego łamania konstytucji, upokarzania sędziów SN i do podminowania decyzji TSUE.

Polska na razie nie zdecydowała się na otwarte bojkotowanie decyzji Trybunału Sprawiedliwości UE co do Sądu Najwyższego. Ale Bruksela podejrzewa Warszawę o próbę sabotowania TSUE przez utopienie jego orzeczeń w pozornych negocjacjach czy też zagmatwanych pracach legislacyjnych w Sejmie. Pozostaje pytanie, kiedy Unia zdecyduje się na ucięcie tej polskiej gry na zwłokę.

Czytaj także: Czy Polska będzie wypełniać wyroki TSUE?

Kolejna odsłona sporu z Brukselą

Stan praworządności w Polsce był w poniedziałek, już po raz siódmy z rzędu, tematem posiedzenia Rady UE ds. Ogólnych, czyli unijnych szefów dyplomacji bądź ministrów zajmujących się sprawami UE. Konrad Szymański nie stawił się w Brukseli – jak tłumaczono, z powodu choroby – a rząd Mateusza Morawieckiego nie wysłał w zastępstwie żadnego wiceministra, lecz polskiego ambasadora przy UE. Polskie władze – jak uprzedzano Brukselę od paru dni – i tak nie zamierzały przedstawiać Radzie UE żadnych nowych szczegółów w kwestii Sądu Najwyższego. Dopiero podczas wysłuchania w unijnym Trybunale w Luksemburgu (TSUE) w najbliższy piątek przedstawiciele rządu zamierzają zwalczać wstępną decyzję TSUE o zamrożeniu czystki emerytalnej w SN.

Nawet z bardzo krótkiej wymiany informacji między wiceszefem Komisji Europejskiej Fransem Timmermansem i ambasadorem Andrzejem Sadosiem podczas debaty w Radzie UE jasno widać, że kolejny odcinek sporu o praworządność będzie prawdopodobnie dotyczyć sposobu wprowadzania w życie decyzji TSUE. Trybunał nakazał Polsce w październiku (w ramach „środka tymczasowego”) zawieszenie przepisów o wysyłaniu sędziów SN na emeryturę w wieku 65 lat (zamiast 70), przywrócenie sędziów już wypchniętych na emerytury do pracy, wstrzymanie działań w celu nominacji nowych sędziów na miejsce wysłanych na emeryturę, a także wstrzymanie działań w celu wyznaczenia nowego I prezesa SN lub kogoś pełniącego jego obowiązki. Polska ma co miesiąc przekazywać Komisji Europejskiej sprawozdania z wykonywania tego postanowienia, czyli pierwszą informację rząd powinien przekazać za tydzień.

Czytaj także: Nadzwyczajna kasta sędziów PiS

Bruksela nie ufa rządowi Morawieckiego

Bruksela uważa, postanowienie TSUE należy stosować natychmiast, tak jak zrobiła to Małgorzata Gersdorf, wzywając – jako I prezes SN – sędziów odprawionych na emeryturę, by stawili się do pracy. Z kolei pisowskie władze uważają, że Gersdorf przekroczyła uprawnienia, i zapowiadają prace legislacyjne, które miałyby wdrożyć postanowienie TSUE o środkach tymczasowych. Ale Timmermans uznał te zapowiedzi za „niepokojące”. Bruksela kompletnie nie ufa rządowi Morawieckiego – boi się, że owe prace legislacyjne mogą doprowadzić do kolejnego łamania konstytucji, upokarzania sędziów SN i do podminowania decyzji TSUE.

Dodatkową oznaką braku szczerych chęci ze strony Morawieckiego może być to, że choć od decyzji Trybunału minęły ponad trzy tygodnie, Warszawa nie zrobiła na razie nic oprócz próby zdyskredytowania działań Małgorzaty Gersdorf.

Grzywna dla Polski?

Ani Komisja Europejska, ani TSUE nie są w tej sprawie zupełnie bezbronne. Niewykluczone, że Trybunał niedługo po – planowanym na ten piątek – wysłuchaniu rządu Polski i Komisji Europejskiej doprecyzuje, jak należy wdrażać jego decyzje o środku tymczasowym przed ostatecznym wyrokiem (spodziewanym wiosną 2019 r.). Jeśli będzie to wykładnia bliska interpretacji Timmermansa i całej Komisji Europejskiej, ta będzie mogła wnioskować do TSUE o nałożenie na Polskę grzywny za przewlekłe prace legislacyjne zamiast wdrożenia decyzji o zawieszeniu czystki emerytalnej. Precedens już jest. Kiedy Polska nie podporządkowywała się – nałożonemu w ramach środka tymczasowego – zakazowi wycinki w Puszczy Białowieskiej, to Trybunał zagroził w 2017 r., że może to doprowadzić do grzywny co najmniej 100 tys. euro za jeden dzień łamania jego postanowienia.

W każdym razie temat polskiej praworządności wróci już na kolejnym, czyli grudniowym posiedzeniu Rady UE ds. Ogólnych. Polskie władze (w tym niektórzy pisowscy spece od Unii) od 2016 r. karmiły siebie i media przewidywaniami, że Unię tak pochłoną inne problemy, a zwłaszcza brexit, że odpuści temat państwa prawa. Czas skwitować tę prognostyczną klapę – choć brexitowe negocjacje są coraz gorętsze, to UE nie zostawia kwestii praworządności w Polsce.

Czytaj także: Czy Unia Europejska przetrwa

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama