Departament obrony kilka dni temu przekazał Kongresowi listę potencjalnych źródeł finansowania budowy muru na granicy z Meksykiem. To reakcja na zapowiedź prezydenta o wprowadzeniu stanu wyjątkowego jako wybiegu prawnego umożliwiającego użycie funduszy Pentagonu do spełnienia jego najważniejszej obietnicy wyborczej. Sam stan wyjątkowy został zakwestionowany, a los projektów inwestycyjnych też jeszcze nie jest przesądzony. Ale lista powstała i już budzi kontrowersje – wiadomo, skąd w razie konieczności pieniądze zostaną zabrane. Wśród wartych w sumie 6,8 mld dol. projektów jest wiele takich, które miały służyć wzmocnieniu amerykańskiej obecności wojskowej na wschodniej flance NATO i polepszeniu mobilności wojsk USA w Europie.
Czytaj także: Bitwa o mur na granicy z Meksykiem potoczy się w sądach
Mur na granicy z Meksykiem, czyli na co może zabraknąć pieniędzy
Najwięcej potencjalnie zagrożonych inwestycji wojskowych jest w USA, a najwyższa pojedyncza kwota, jaka może zostać zabrana na budowę muru, to 181 mln dol. przeznaczonych na rozbudowę kompleksu służby rozpoznania satelitarnego w stanie Missouri. Druga najdroższa w kolejności jest inwestycja w bazie lotniczej USA Ramstein w Niemczech, bezpośrednio związana z amerykańskimi działaniami na wschodniej flance NATO. W sumie projekty Europejskiej Inicjatywy Odstraszania ujęte na liście jako źródła finansowania dla muru mają wartość 700 mln dol. Z tego w Polsce pięć przedsięwzięć o wartości 144 mln dol.
Chodzi m.in. o przedłużenie bocznic kolejowych, magazyn amunicji, przygotowanie rejonów zgrupowania wojsk, zbiorniki paliwa, płyty załadunku amunicji lotniczej, budowę dróg kołowania na lotniskach wojskowych. Amerykanie inwestują przede wszystkim tam, gdzie od dawna bazują siły lotnicze, morskie i lądowe. Stąd fundusze dla baz w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Grecji, Norwegii i Włoszech, skąd samoloty i okręty wyruszałyby też na misje na wschodzie. W Niemczech dodatkowo inwestycje dotyczą poligonów w Bawarii, od dawna wykorzystywanych przez US Army i sojuszników, w tym tych ze wschodu.
Amerykanie rozbudowują też infrastrukturę tam, gdzie pojawili się niedawno, przede wszystkim na wschodniej flance – w Polsce, Rumunii i krajach bałtyckich. Obiekty i instalacje, które często od lat nie zaznały modernizacji, Amerykanie muszą dostosować do swoich wymogów, swojego sprzętu i procedur. Dlatego amerykańskie plany dotyczą takich miejsc jak Powidz, Drawsko Pomorskie, Żagań czy Łask. Przygotowana przez Pentagon lista wskazuje konkretnie na wydłużenie linii kolejowej i zbiornik paliwa w Powidzu, gdzie Amerykanie budują skład uzbrojenia dla US Army, oraz trzy inwestycje w miejscach niewymienionych z nazwy: przedłużenie bocznicy kolejowej, rejony ześrodkowania i magazyny amunicji. Najprawdopodobniej na jednym z dużych poligonów, zapewne w Drawsku Pomorskim lub Żaganiu.
Czytaj także: Fort Poznań. Uboższa wersja Fort Trump
Jak sprawa muru może wpłynąć na Fort Trump
Cięcia te, jeśli nastąpią, raczej nie zablokują rozbudowy używanych przez wojska USA instalacji wojskowych ani nie przeszkodzą w zwiększaniu ich obecności w krajach wschodniej flanki NATO, w tym w Polsce. Jedynie opóźnią planowane prace, odłożą w czasie korzyści założone z ich realizacji. W sumie – nic wielkiego ani nic dziwnego. Najważniejsza amerykańska inwestycja wojskowa w Polsce – baza systemu antybalistycznego NATO w Redzikowie – ma dwuletnie opóźnienie i nikt nie robi dramatu. Być może taki sam los spotka magazyn sprzętu budowany w Powidzu. Sytuacja ta pokazuje też coś innego – pieniądze w budżecie Pentagonu są wyjątkowo podatne na polityczne zawirowania i nawet jeśli zostały zapisane jako wieloletnie plany, mogą być przesuwane. Warto o tym pamiętać, wypatrując w budżecie np. funduszy na jakąkolwiek postać Fortu Trumpa, których zresztą póki co nie widać.
Opozycja już to wykorzystuje. Wiceprzewodniczący senackiej komisji obrony (w Senacie USA większość mają nadal protrumpowscy republikanie) Jack Reed stwierdził, że to policzek wymierzony siłom zbrojnym. „Prezydent chce zabrać pieniądze z realnych potrzeb operacyjnych i niezbędnych projektów, by budować mur swojej próżności” – napisał w oświadczeniu. Oczywiście najbardziej chodzi mu o pieniądze, jakie mogą zostać zabrane z inwestycji planowanych w USA. Opozycja w Izbie Reprezentantów jest bardziej radykalna i już w lutym zgłosiła projekt ustawy blokujący użycie wojskowych funduszy do budowy muru. Przeciwko ogłoszeniu stanu wyjątkowego złożonych zostało kilka pozwów, nieoczekiwanie w zeszłym tygodniu ruch prezydenta odrzucił też Senat, a Trump zastosował weto. Batalia prawna trwa, a na jej końcu zapadnie rozstrzygnięcie, czy wojskowe inwestycje posłużą jako skarbonka dla budowy muru.
Czytaj także: Migranci cierpią i bez muru Trumpa