O tej historii było głośno - przez pięć godzin stanowiła w USA najgorętszy news. Już sam fakt utrzymania przez tak długi czas napięcia i uwagi widzów zasługuje na najwyższe uznanie. Tym bardziej, że nie było - jak się później okazało - żadnego powodu dla oglądania widowiska, które przyciągnęło uwagę połowy świata. Media nie spuszczały oka z balonu, śledząc jednocześnie trwające na ziemi poszukiwania chłopca, polegające głównie na nawoływaniu. Gdy w końcu balon opadł, okazało się, że dziecka w nim nie ma. Na pokrzykiwania chłopczyk nie reagował, gdyż spał snem słusznym w piwnicy.
Od tej chwili obserwatorów całego zamieszania zaczęło dręczyć pytanie: kto tu kogo zrobił w balona? Rozważmy kilka możliwości (choć jest ich zapewne nieprzeliczona liczba):
1. Motyw UFO. Ojciec chłopca, a zarazem konstruktor balonu, świadomie wywiódł w pole media, bo pragnął zwrócić uwagę na swe niezwykłe umiejętności, a tym samym dać do zrozumienia, że ma kontakt z siłami pozaziemskimi.
2. Motyw strachu. Falcon zrobił kawał ojcu (być może w porozumieniu z braćmi) i udał, że odleciał balonem, a potem wystraszył się, że narozrabiał, więc konsekwentnie siedział cicho.
3. Motyw zemsty rodzinnej. Dwaj bracia Falcona, wściekli na niego za jakiegoś psikusa, doradzili mu, żeby się schował i w żadnym wypadku nie odzywał, bo ojciec sprawi mu lanie.
4. Motyw sąsiedzkiego odwetu. Sąsiedzi, zmęczeni codziennymi wrzaskami rodziny Henne, postanowili się odegrać i udowodnić światu, ile decybeli dzięki tej kochającej się rodzinie muszą dziennie znosić. Powiadomieni o balonowym widowisku, podali chłopcu środki usypiajające, a sami włożyli zatyczki do uszu. No i zaczęło się.
5. Motyw interwencji zewnętrznej. Jedna ze stacji TV dogadała się w sprawie balonu z ojcem Henne, bo zapragnęla zrobić 40-minutowy show. Balon latał dłużej niż przewidywano, a rozmiary widowiska przekroczyły wszelkie wyobrażenia, gdyż chłopiec naprawdę zniknął (interwencja sił pozaziemskich), co oczywiście nieźle wystraszyło uczestników zmowy.
6. Motyw interwencji wewnętrznej. Jedna ze stacji TV dogadała się z tatą Falcona w sprawie wypuszczenia i transmisji lotu balonem w kształcie UFO, co miało przyciągnąć uwagę publiczności. Niestety zblazowana ciągłymi widowiskami ufologicznymi ludność nie wykazała odpowiedniego zainteresowania lotem statku kosmicznego, wobec tego jakiś utalentowany reżyser wpadł na pomysł dodania elementu grozy, czyli wirtualnego osadzenia w balonie chłopca. W trakcie lotu, nadawały media, coś z balonu wypadło. Co? What? Coś czy Ktoś? Something or Somebody?
Tak czy inaczej, widowisko udało się nad wyraz znakomicie. Władze stanowe są jednak wściekłe i niewykluczone, że sprawcy całego zamieszania będą mieli postawione zarzuty (ale jakie?). Cała historia wiele mówi o współczesnych mediach, które histerycznie rzucają się na każdą sensację. O ich widzach, czyli nas wszystkich, również. Zrobiona w balona publiczność nie powinna jednak być rozczarowana, bo jak w tym przypadku narzekać na happy-end? Oscarowy scenariusz godny Orsona Wellesa. Brawo.