Historia

Złoty smok na Czarnym Lądzie

Chińczycy w Afryce

Stojący w Singapurze pomnik admirała chińskiej floty Zheng He. Stojący w Singapurze pomnik admirała chińskiej floty Zheng He. KC Hunter/Alamy Stock Photo / BEW
Chińskie ekspedycje pływały do Afryki na długo, zanim Europejczycy odkryli ten kontynent. Państwo Środka nie myślało jednak o kolonizacji.
Chińska mapa świata stworzona w 1418 r., na podstawie wypraw Zheng He.APIC/Getty Images Chińska mapa świata stworzona w 1418 r., na podstawie wypraw Zheng He.
Chińskie statki z czasów admirała Zheng He.Leemage/East News Chińskie statki z czasów admirała Zheng He.

Artykuł w wersji audio

Wiele uwagi poświęca się ostatnio rosnącej w siłę obecności Chin w Afryce. Niepohamowany apetyt Państwa Środka na surowce naturalne i nowe rynki zbytu, kluczowe dla utrzymania wzrostu gospodarczego, a co za tym idzie jedności i stabilności państwa, sprawiają, że Afryka jest jednym z głównych kierunków chińskiej ekspansji. W końcu mowa o kontynencie, który obecnie liczy ponad miliard dwieście milionów potencjalnych konsumentów, a według prognoz demograficznych w 2040 r. przekroczy dwa miliardy. Jest to też obszar, na którym znajduje się 10 proc. światowych zasobów ropy i wiele innych cennych surowców. Ich zdobycie ułatwia wycofanie się z kontynentu państw Zachodu, a także brak silnych organizmów państwowych i mechanizmów kontrolnych, które mogłyby powstrzymać czy też ograniczyć chińskie zakusy.

Naprzeciw temu wychodzi potężne zapotrzebowanie państw afrykańskich na budowę infrastruktury i napływ kapitału. Często niestabilnych, targanych konfliktami bądź rządzonych autorytarną ręką. Chiny oferują im pragmatyczny układ, oparty na bezwarunkowej pomocy finansowej, bez wskazywania ścieżki politycznej i ingerencji w sprawy wewnętrzne oraz wymagań dotyczących przestrzegania praw człowieka czy zwalczania korupcji. Okazało się, że demokracja na wzór europejski nie jest jedyną drogą wiodącą do rozwoju gospodarczego i społecznego. Model chiński zyskał na popularności zwłaszcza po kryzysie finansowym w 2008 r., który Chiny w porównaniu z Zachodem przetrwały bez większego szwanku.

Trend ten wyraźnie pokazują badania opinii publicznej w Afryce, w których większość respondentów pozytywnie postrzega Chiny. W sondażu przeprowadzonym w 2016 r. przez niezależny panafrykański ośrodek badań Afrobarometer – w 36 krajach średnio 63 proc. badanych ocenia gospodarczy i polityczny wpływ Chin jako bardzo pozytywny. W niektórych krajach entuzjazm ten osiąga wręcz niewyobrażalne rozmiary – w Senegalu 86 proc. respondentów stwierdziło, że Chiny polepszyły sytuację kraju, zaś w Kenii aż 91 proc.

Eksperci analizujący to zjawisko widzą szanse rozwoju dla Afryki, ale też liczne zagrożenia. Wynikają one z rosnącego zadłużenia państw afrykańskich i ich uzależnienia od Chin, które w ciągu niespełna dwóch dekad stały się ich najważniejszym partnerem handlowym i stopniowo przejmują rolę głównego inwestora i partnera finansowego. Ukuto nawet specjalny termin Chinafrica podkreślający zażyłość tego romansu, a może już mariażu. W wielu analizach, pozytywnie oceniających chińskie działania w Afryce, mówi się o nowej jakości, która może być receptą na bolączki trapiące afrykański kontynent. Z drugiej strony te, które sceptycznie spoglądają na zwrot Afryki w stronę Chin, często używają porównań z epoką kolonialną i wyzyskiem, jakiego ten kontynent doświadczył ze strony państw europejskich.

Obie te diagnozy wydają się chybione. Trudno przewidzieć, jak zakończy się ten związek. O tym przekonamy się, gdy mające mocarstwowe ambicje Chiny wystawią Afryce rachunek. Z pewnością jednak stosunki Chin z Afryką ani nie są zjawiskiem nowym, ani w niczym nie przypominają brutalnych metod europejskich mocarstw kolonialnych. Chińska gra w Afryce to misterna i dobrze przemyślana rozgrywka, w której jedną z głównych ról odgrywa historia. To właśnie w promowanej przez Chiny wizji historii należy szukać wytłumaczenia entuzjazmu afrykańskich społeczeństw wobec obecnych działań Chin na ich terytorium.

Pierwsze kontakty

Badacze przypuszczają, że kontakty Chin z Afryką miały miejsce jeszcze przed nastaniem naszej ery, w czasach dynastii Han (206 p.n.e. – 220 n.e.), kiedy to chińscy kupcy dotarli na północne wybrzeża Afryki, gdzie prowadzili handel w Egipcie i Aksum, starożytnym państwie na terenie dzisiejszej Etiopii. Zachował się też dokument, który potwierdza, że już w I w. n.e. Chiny wysłały emisariusza do egipskiej Aleksandrii, co może wskazywać na próbę nawiązania bardziej oficjalnych relacji.

Pierwsze archeologiczne ślady chińskiej bytności na afrykańskim kontynencie pochodzą z czasów dynastii Song (960–1279). Odnalezienie chińskiej ceramiki i napisów w ruinach Wielkiego Zimbabwe czy w prowincji Limpopo, na terenie dzisiejszego RPA, wskazują na szeroki zasięg chińskiego handlu w Afryce. Zachowane z tego okresu dokumenty i relacje potwierdzają nawiązanie w tym czasie także oficjalnych stosunków na szczeblu państwowym. W czasach dynastii Yuan (1271–1368), gdy Europejczycy dopiero wypływali na szerokie wody, między Chinami a Afryką istniało już kilka dróg morskich. Pierwsza wiodła z Państwa Środka przez Indie i Aden, do Egiptu. Druga przez Malediwy docierała do Afryki Wschodniej. Trzecia łączyła Chiny z Madagaskarem. Chińskie dżonki regularnie kursowały po Oceanie Indyjskim, wioząc w stronę afrykańskich brzegów towary i poselstwa. Świadectwem tych kontaktów jest pochodząca z 1389 r. Da Ming Hunyi, czyli mapa wielkiego cesarstwa Ming. To najstarszy dokument kartograficzny przedstawiający Afrykę. Na mapę, obejmującą obszar od Chin po Ocean Atlantycki, naniesiono linię Nilu i Góry Smocze, poprawnie odzwierciedlając zarys kontynentu afrykańskiego. Mierzący 17 m kw. oryginał przez stulecia był przechowywany w tajemnicy w historycznych archiwach Pekinu, w 2002 r. został zdigitalizowany przez służby kartograficzne RPA i udostępniony szerokiej publiczności.

Wyprawy admirała Zheng He

To właśnie w czasach dynastii Ming (1368–1644) nastąpiło apogeum chińsko-afrykańskich kontaktów epoki przedindustrialnej. Na początku XV w. na polecenie cesarza Yongle w Chinach rozpoczęto realizację zakrojonych na szeroką skalę wypraw morskich w celu zbadania nieznanych obszarów Oceanu Indyjskiego. Wybudowano liczącą ponad 200 statków armadę, w której największe czteromasztowce mierzyły 140 m długości i 57 m szerokości. Na jej czele stanął Zheng He – służący cesarzowi eunuch, który nigdy wcześniej nie brał udziału w żadnej wyprawie morskiej.

W lipcu 1405 r. armada zwana Flotą Klejnotów wypłynęła z portu Longijang u ujścia rzeki Jangcy w pierwszą z siedmiu wielkich wypraw. Zheng He na czele 30 tys. ludzi, w tym medyków, księgowych, tłumaczy, nauczycieli, astrologów, kupców i rzemieślników, przez blisko 30 lat przemierzał wody Oceanu Indyjskiego. Dotarł do Indonezji, Malezji, Sri Lanki oraz Indii. Dopłynął też do wschodnich i południowych wybrzeży Afryki. Zanim portugalski żeglarz Bartolomeu Dias dopłynął do Przylądka Dobrej Nadziei, a po nim Vasco da Gama znalazł morską drogę z Europy do Indii, kilkadziesiąt lat wcześniej chińska flota pod dowództwem Zheng He pływała wzdłuż wybrzeży dzisiejszej Somalii, Kenii i Tanzanii. Mimo to ten wybitny żeglarz pozostaje nieobecny na kartach europejskich podręczników, figurują w nich żeglarze portugalscy, którzy odkryli wybrzeża i szlaki dawno już odkryte.

Według „Kronik Mingów” najbardziej afrykański charakter miała piąta wyprawa Zheng He. W 1417 r. chiński admirał powiódł swoją flotę przez cieśninę Ormuz, a następnie Aden – do Mogadiszu, Baraawe i Djoumbo w dzisiejszej Somalii, a także Mombasy i Malindi na terenie Kenii. Nawiązał kontakty handlowe z tamtejszymi królestwami. Chińskie statki załadowane były jedwabiem i porcelaną, które wymieniano na przyprawy, biżuterię i drewno budowlane. W dziele „Yingya shenglan” („Triumfalne opowieści o bezkresnym oceanie”) opisano też wymiany ambasadorów i poselstw niosących dary i daniny, co wskazuje na istnienie już w XV w. regularnych stosunków dyplomatycznych między Chinami a królestwami na wschodnim wybrzeżu Afryki.

Prześledzenie wczesnych dziejów chińsko-afrykańskich kontaktów prowadzi do konkluzji, że Afryka z pewnością mogła być chińska. XV-wieczne Chiny były potęgą o stopniu rozwoju kulturowego i technologicznego oraz potencjale znacznie przewyższającym ówczesną Europę. Bez trudu mogły zostać potęgą kolonialną. Tak się jednak nie stało. Chińska ekspansja nie miała na celu rozszerzenia cesarskiego panowania na obszary zamorskie. W przeciwieństwie do wypraw europejskich, ekspedycje Zheng He nigdy nie stały się początkiem kolonizacji. Priorytetem były wymiana handlowa, rozwój i nauka.

W końcu w połowie XV w. na dworze w Pekinie zwyciężyły nastroje izolacjonistyczne i Chiny porzuciły morskie ambicje. Śmierć Zheng He w 1433 r. oznaczała zerwanie na wieki bezpośrednich kontaktów Chin z Afryką. Państwo Środka zerwało kontakty ze światem zewnętrznym. Kilkaset lat później ten świat przyszedł do Chin. Mocarstwa europejskie, potężne dzięki bogactwom płynącym z kolonii, bez większych trudności rzuciły na kolana niegdyś górujące nad nimi Chiny.

Na czele Trzeciego Świata

Odnowienie relacji Chin z Afryką nastąpiło po dojściu do władzy Mao Zedonga w 1949 r. i proklamowaniu Chińskiej Republiki Ludowej. ChRL jako kraj rewolucyjny i antykolonialny, szermujący hasłami emancypacji zniewolonych ludów, postawił na braterstwo z państwami afrykańskimi, które właśnie sposobiły się do zerwania z zachodnią zwierzchnością.

W 1956 r. Egipt, jako pierwsze afrykańskie państwo, nawiązał stosunki dyplomatyczne z komunistycznymi Chinami. W następnych latach Państwo Środka finansowo i militarnie wspierało ruchy narodowowyzwoleńcze w koloniach portugalskich (Angola, Mozambik, Gwinea Bissau), brytyjskich (Rodezja Południowa) czy francuskich (Algieria). Fala proklamacji niepodległości, jaka przetoczyła się w latach 50. i 60. XX w. przez Afrykę, uznana za wyzwolenie, w rzeczywistości wpisywała się w nowy międzynarodowy porządek ekonomiczny. Obowiązywał w nim podział na państwa uprzemysłowione (byłe metropolie) i państwa rozwijające się (byłe kolonie), opierające się na rolnictwie i eksporcie surowców naturalnych. Te pierwsze ustalały reguły gry, te drugie im się podporządkowywały. Innymi słowy kolonializm został zastąpiony przez system, który Kwame Nkrumah, pierwszy prezydent niepodległej Ghany, określił mianem neokolonializmu – „sytuacją państwa suwerennego pod względem politycznym i prawnym, którego jednak najważniejsze decyzje są wynikiem działania sił zewnętrznych”.

Sytuacja Afryki wpisywała się w chińską ideologię Trzeciego Świata, którą Mao wprowadził w życie po rozłamie w świecie socjalistycznym, do jakiego doszło między ChRL a ZSRR na początku lat 60. Zgodnie z nią Chiny sprawowały międzynarodową zwierzchność nad państwami rozwijającymi się (Trzeci Świat), zdominowanymi przez kapitalistycznych neokolonistów (pierwszy świat) lub socjalistycznych imperialistów (drugi świat). Podwaliną stosunków Chin z Afryką w okresie zimnowojennym stała się afroazjatycka konferencja państw Trzeciego Świata w indonezyjskim Bandungu w kwietniu 1955 r., która wyznaczyła pięć zasad pokojowego współistnienia: poszanowanie integralności terytorialnej, nieagresję, nieingerowanie w wewnętrzne sprawy innych państw, równość i zasadę wzajemnych korzyści.

Chiny nie tylko nawiązały stosunki dyplomatyczne z nowo powstałymi państwami, ale i dostarczyły im pomocy finansowej, wojskowej oraz wsparcia w obszarze rolnictwa oraz opieki zdrowotnej. Wtedy też rozpoczęto prace nad wielkimi projektami infrastrukturalnymi. Nie było to wsparcie bezinteresowne. Afryka była w tym czasie kluczowa dla Chin nie tylko ze względu na walkę ideologiczną toczoną ze Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim, ale też w staraniach ChRL o uznanie międzynarodowe. Chińska Republika Ludowa rywalizowała o legitymizację z Republiką Chińską na Tajwanie, co było pokłosiem wojny domowej z lat 1927–49. Do końca lat 50. cztery afrykańskie państwa uznały ChRL za legalnego przedstawiciela Chin. W następnej dekadzie czternaście, a w latach 70. do tego grona dołączyły kolejne dwadzieścia dwa. W 1971 r. ChRL z poparciem 26 krajów afrykańskich objęła miejsce przeznaczone dla Chin w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, jednocześnie usuwając Tajwan z grona narodów zjednoczonych. Był to przełomowy moment w rywalizacji obu państw chińskich o uznanie przez społeczność międzynarodową.

Po śmierci Mao i dojściu do władzy Deng Xiaopinga realizm gospodarczy przeorientował ideologiczno-polityczną strategię Chin, która ustąpiła miejsca współpracy gospodarczej. Reformy rynkowe nowego przywódcy ChRL doprowadziły do dynamicznego wzrostu gospodarczego. Dla jego utrzymania niezbędne były surowce naturalne i rynki zbytu dla masy towarów opuszczających pracujące pełną parą fabryki. Ekonomiczny wymiar zdominował odtąd stosunki Chin z Afryką. Choć w 1989 r. polityka odegrała ważną rolę: dzięki wsparciu państw afrykańskich Chiny wyszły z izolacji międzynarodowej, w jakiej znalazły się po masakrze na placu Tiananmen.

Po rozpadzie ZSRR i zakończeniu zimnej wojny Stany Zjednoczone i państwa europejskie straciły zainteresowanie Afryką, a ich miejsce stopniowo zajęły Chiny.

Historia w służbie polityki

Dziś historia jest jednym z głównych narzędzi chińskiej soft power w Afryce. Przedstawiciele Pekinu przy okazji każdej wizyty, umowy handlowej czy inwestycji nie omieszkają przypomnieć, że pozostawili w Afryce wspomnienie pokojowego narodu, który nigdy nie narzucił niczego siłą. W przeciwieństwie do brutalnych praktyk europejskich mocarstw kolonialnych, stosunki Państwa Środka z Afryką zawsze opierały się na równości, partnerstwie i współpracy. Ta retoryka w połączeniu z kreowaniem się przez Chiny na ofiarę kolonializmu na równi z państwami afrykańskimi tworzy czarno-białą wizję historii opartą na dychotomii dobrych Chin i złego Zachodu. Służy ona uzasadnieniu współpracy Chin z Afryką w ramach dziejowej konieczności i solidarności Południa z Południem. Solidarności i wzajemnej pomocy, która nieprzerwanie trwa od czasów dekolonizacji i afrykańskiej walki o wyzwolenie spod jarzma kolonizatorów. Pomijane są natomiast niewygodne karty wspólnej historii, jak chociażby udział Chin w handlu afrykańskimi niewolnikami, przedłużanie wojen domowych w Afryce poprzez wsparcie okazywane bliskim ideologicznie ruchom partyzanckim czy rasizm, jakiego doświadczali i wciąż doświadczają Afrykanie przebywający na terenie Państwa Środka. Subiektywny dobór faktów i dopasowywanie ich do z góry założonej koncepcji jest typowym przykładem instrumentalizacji historii, która umiejętnie wtłoczona w tryby polityki może mieć znaczący wpływ na współczesne relacje w świecie. Zestawienie chińskiej ofensywy wdzięków z europejską amnezją na temat czasów kolonialnych sprawia, że entuzjazm afrykańskich społeczeństw w stosunku do Chin i nieufność wobec Zachodu przestają dziwić.

Polityka 3.2019 (3194) z dnia 15.01.2019; Historia; s. 53
Oryginalny tytuł tekstu: "Złoty smok na Czarnym Lądzie"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną